Chytry dwa razy płaci i jest w tym dużo prawdy. Tańsze nie zawsze znaczy lepsze.
Do jakich chwytów uciekają się producenci, byśmy zapłacili więcej za tyle samo.
Na zakupy chcemy wydawać jak najmniej, prawda? Jednym ze sposobów jest uważne sprawdzanie, czy opakowanie produktu, który kupujemy od jakiegoś czasu przypadkiem się nie zmniejszyło!
Nikt tu nie łamie prawa, bo wszelkie informacje są zwykle podane na opakowaniach. Tyle tylko, że mało kto je czyta. Na półce wisi co prawda kartka z ceną, jest tam też podana cena za 100 gram, ale nie każdy się w to wczytuje – szczególnie, że te informacje są podane małymi literami.
Metamorfozę może przejść np. płyn do mycia naczyń (kiedyś opakowanie zawierało 900 ml, teraz tylko 750 ml), jogurt (w tym samym kubeczku mniej produktu i choć to jest napisane na opakowaniu, mało kto szuka tej informacji), słodycze (w pudełku z wafelkami są teraz też przegródki z plastiku).
Inną sztuczką jest podawanie pojemności zamiast wagi.
Uważać też należy na produkty (np. kosmetyki) w sporych rozmiarów kartonikach. Najczęściej wśrodku znajdziemy jeszcze papierowe „rusztowanie”, na którym spoczywa niewielkich rozmiarów słoiczek czy buteleczka.
Produkt typu „jedna porcja”, „porcja na raz” kosztuje zwykle niewiele. Ale gdybyśmy przeliczyli, ile to wynosi za kilogram, od razu stracilibyśmy apetyt.
Bywa tak, że ten sam produkt produkowany dla konkretnej taniej sieci jest pakowany w mniejsze opakowania. Np. zamiast 100 torebek herbaty ekspresowej jest ich tylko 75.
Opakowania, które mają długie, wąskie szyjki, wydają się nam pojemniejsze. Inna sztuczka to słoiki z wypukłym dnem. Słoik duży, produktu niewiele.
gm