Żołnierze USA w Lublinie: wypadek drogowy i awaria wozów bojowych

Po godzinie 19 do Lublina dotarła ostatnia kolumna amerykańskich żołnierzy. Nie obyło się bez problemów, jednak wszyscy znajdują się już w jednostce przy ul. Kruczkowskiego.

We wtorek do Lublina dotarły kolumny amerykańskich żołnierzy powracających z ćwiczeń na poligonach w Estonii. Trasę liczącą 1800 km postanowili pokonać jadąc wykorzystywanymi na co dzień pojazdami. Przez Polskę i Czechy mają dotrzeć do Niemiec, gdzie stacjonują. Celów takiego rozwiązania jest kilka: przećwiczenie pokonywania długich dystansów, pokazanie się obywatelom sprzymierzonych krajów w celach propagandowych a także manifestacja siły.

Konwój eskortowali Polacy z Żandarmerii Wojskowej. Kolumna zatrzymała się w jednostce przy ul. Kruczkowskiego. Tam amerykańscy żołnierze mieli zjeść wojskową kolację i skorzystać z noclegu. – Bez dodatków amerykańskich. Serwujemy m. in. pieczone udka i schabowego – zdradził „Wyborczej” kpt. Dariusz Drączkowski z Wielonarodowej Brygady w Lublinie. Śniadanie miało być mniej kaloryczne: płatki z mlekiem, jogurt i owoce.

W trakcie trasy nie obyło się bez nieprzewidzianych komplikacji. Jeden z lubelskich kierowców na długo zapamięta „Rajd dragonów”. Kierowca forda galaxy, tak się zapatrzył w kolumnę amerykańskich wojsk, że wjechał w potężne hummvee. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Hummvee nie ucierpiał i pojechał dalej. Natomiast ford został mocno zniszczony. Nikt nie został ranny, poza dumą kierowcy forda i jego portfelem, cieńszym o 250 zł mandatu. Z kolei inna kolumna w rejonie Radzynia Podlaskiego musiała zmierzyć się z awarią, która opóźniła ich przyjazd o ponad godzinę.

W dalszą drogę w kierunku Rzeszowa Amerykanie ruszą w środę o godz. 8. Prawdopodobnie pojadą w kierunku Kraśnika i Janowa Lubelskiego. Ich trasa oraz godziny przejazdu są objęte tajemnicą ze względów bezpieczeństwa.

Adam Kamiński