Kijów nie chce pokoju

To dramatyczne, ale ostatnie decyzje ukraińskiego parlamentu dotyczące zmian w ustawodawstwie regulującym prawny status Donbasu to zaprzeczenie ustaleń podjętych przez pana prezydenta Petro Poroszenko w lutym w Mińsku.

Ukraina zobowiązała się do konsultacji kwestii dotyczących Donbasu z władzami separatystycznych republik. Niestety tego nie uczyniono, narzucając rozwiązania o charakterze przymusowym, które nie tylko godzą w status powstańców, ale przede wszystkim sprzeciwiają się duchowi dialogu i porozumienia, czym Ukraina pluje w twarz państw współgwarantów porozumienia. Jest to poważna klęska dyplomacji Europejskiej, której kraje negocjujące porozumienie nie potrafią zmobilizować rządzących na Ukrainie do przestrzegania przyjętych warunków w niespełna miesiąc po jego podpisaniu. Powinny być z tego wyciągnięte wnioski, a wobec Ukrainy zastosowana presja dyplomatyczna, ten kraj jeżeli jest zdecydowany współpracować z Zachodem – musi się zgadzać na uzgodnioną i zaakceptowaną politykę, albowiem inaczej stawia państwa europejskie w jakiejś niesłychanej sytuacji. Wiele mówienia o rosyjskiej agresji, o bezprawiu separatystów itd. Podczas, gdy te „dobre” i „demokratyczne” władze w Kijowie – dysponujące wszystkimi wyobrażalnymi w tamtej układance przewagami nie są w stanie wykazać minimum zdrowego rozsądku i nie sabotować tego, co udało się z takim trudem i zaangażowaniem dwóch najważniejszych państw europejskich osiągnąć.

Nie chodzi tutaj o jakiekolwiek „dąsanie się” ze strony Europy, tylko o czysty pragmatyzm. Wczoraj strzelano, Ukraina przegrała prawie wszystko i prawie wszędzie – dzisiaj po porozumieniu nie strzelają, jeżeli Ukraina nie prowokuje (chociaż zdarzają się innego rodzaju pijackie wybryki ukraińskich żołnierzy – jak potrącenie kobiety z dziećmi gąsiennicowym transporterem opancerzonym i rozjechanie dziecka). Jeżeli zostanie zakwestionowane jedynie porozumienie – wiszące realnie na kawałku papieru, które gwarantuje, to że strony do siebie nie strzelają, bo zgodziły się na warunki porozumienia, to znowu będzie źle.

Prawdopodobnie do tego zmierza Ukraina, której władzom najwyraźniej pasuje to, że ponosi straty i ludzie tracą życie (za czym przemawia po prostu skandaliczne dowodzenia oddziałami na polu walki). Prawdopodobnie niektórzy z tych ludzi, którzy przejęli nad tym umęczonym krajem władzę – ci najbardziej cyniczni, dążą do jakiejś jeszcze kolejnej klęski. Po której sprowokowaniu pojawiłoby się jeszcze więcej trupów – tylko w tym celu, żeby móc lansować w mediach swoje nieprawdziwe i subiektywne informacje propagandowe, wedle których są oni ofiarami agresji i Federacja Rosyjska prowadzi z nimi wojnę napastniczą. Ci cyniczni podżegacze wojenni i kaci Narodu ukraińskiego – doskonale się orientują, że tylko kolejna tragedia a najlepiej regularne męczeństwo ukraińskiego narodu skazanego przez nich na wzajemne mordowanie się – będzie w stanie stanowić argument dla Stanów Zjednoczonych do poważnego i jawnego zaangażowania się w tą wojnę. Wówczas jak zapewne liczą – na amerykańskich czołgach, nie tylko utrwalą swoje oligarchiczne stany posiadania, ale przede wszystkim będą w stanie zagrozić samej Rosji – nawet retoryką „marszu na Moskwę” i „wyzwolenia żyjącego w zakłamaniu” Narodu rosyjskiego. Inaczej postępowania władz w Kijowie, które wielokrotnie udowodniły, że życie ich własnych żołnierzy lub zagranicznych cywili nie ma dla nich znaczenia – nie można wytłumaczyć.

Niestety to wszystko układa się w pełną alogiczną całość, ponieważ wśród ośrodków opiniotwórczych na Ukrainie i na Zachodzie od początku eskalacji konfliktu, jest lansowana teza, że „Putin Ukrainie nie przepuści”, jako pochodna pewnej nieaktualnej od XIX wieku tezy, wyznawanej przez pewnego zaawansowanego wiekiem byłego doradcę jednego z amerykańskich prezydentów, że rzekomo Rosja bez Ukrainy, nigdy nie będzie Imperium. Na tej podstawie – pan Władimir Putin, ma w najnowszej odsłonie tych kłamstw i propagandowych pomówień dążyć, nie do zajęcia jakiegoś tam kawałka Ukrainy, czy też po prostu ochrony praw prześladowanej ludności rosyjskojęzycznej, tylko dąży do „zagarnięcia całej Ukrainy”. Dlatego właśnie zdaniem apologetów ukraińskiego nacjonalizmu i podżegaczy wojennych z różnych stron świata, wojna domowa nazywana eufemistycznie „operacją antyterrorystyczną” to nie tylko „uprawniona” obrona Ukrainy przed Putinem. To przede wszystkim obrona „wolnego świata” i wartości cywilizacji zachodniej przed „bolszewicką nawałą”, która chce sobie podporządkować Europę – do czego niezbędne jest odbudowanie ZSRR. Co „jak wiadomo” jest podstawowym celem „wielkiego szatana na Kremlu” i „jego 140 mln diabłów”.

To jest bardzo smutne, szokujące i przerażające, ale prawdopodobnie przynajmniej niektórzy z polityków ukraińskich, czyli partia wojny, która przechwyciła władzę nad Ukrainą – myślą kategoriami wojennymi. Wynika to prawdopodobnie z tego, że ich liderzy i realni władcy – oligarchowie lub oni sami, jak w przypadku zaangażowanych w sprawowanie władzy oligarchów – mają pełną świadomość, że Naród im nie daruje ani ich złodziejstwa, ani przegranej w wojnie którą sami spowodowali. Oznacza to utratę uprzywilejowanego i wygodnego statusu, przynajmniej przez znaczną większość z nich oraz lincz nad tymi, których dorwie rozwścieczony tłum.

Kijów, a konkretnie oligarchowie trzymający w swoich krwawych i chciwych szponach Ukrainę, nie chcą pokoju. Ich najbardziej opłacalną opcją, jest sprowadzenie Amerykanów na Ukrainę, bo tylko w ten sposób widzą szansę, na skuteczne oparcie się zagrożeniu ze strony Federacji Rosyjskiej. W tym celu, prędzej niż później – prawdopodobnie będą szantażować świat, w tym swoich sojuszników, czyli m.in. niestety Polskę i USA – wizją stworzenia broni jądrowej własnymi siłami i z użyciem własnego potencjału. Nawet jeżeli w Kijowie zgaśnie prąd, to zrobią wszystko, żeby mieć materiały rozszczepialne, którymi będą terroryzować powstańców i kraje sąsiednie, a wówczas wszyscy – będą prosili Amerykanów i Rosjan, żeby „coś z tym zrobili”, bo wizja atomowego terroru państwowego, czyli powstania czegoś na kształt połączenia Iranu z Koreą Północną, tym razem w Europie to horror. Niestety, – uwaga – proszę się nie zszokować, ale o ile dla Ukrainy i jej Narodu, jest to prosta droga do zagłady, to dla oligarchów jest to najskuteczniejsza strategia generalnego przetrwania ich status quo w ustroju tego państwa.

Właśnie w tym kontekście – im szybciej dojdzie do zmiany władzy w Kijowie, tym lepiej i dla Ukrainy i dla Donbasu i dla całego regionu. Nikt nie chce konfliktu, Ukraińcy masowo uciekają przed mobilizacją, ludność cierpi, państwo bankrutuje, Hrywna pikuje – ludzie często są na granicy przeżywalności biologicznej, ale grupa oligarchów i uzależnionego od ich woli układu feudalno-mafijnego ma interes w zarządzaniu przez chaos. Ci ludzie mają realną władzę na Ukrainie, mogą zrobić wszystko co chcą, są praktycznie bezkarni, a ich kolega – miliarder pan Poroszenko, mianował część z nich szefami administracji państwowej w obwodach! Czy można sobie wyobrazić coś bardziej oddalonego od idei budowy społeczeństwa obywatelskiego – za którą ginęli Ukraińcy na Majdanie? Po to szli wprost na kule (nieznanych snajperów – śledztwo utajniły władze Ukrainy, podobnie jak protokoły z sekcji zwłok części poległych – bo stwierdzono wloty kul nie z tych stron co stał Berkut)? Po to Ukraina cierpiała, płakała a teraz głoduje i żyje w zimnie i nędzy – żeby ci krwiopijcy mogli zabezpieczyć swoje „prawo” do dalszego upuszczania krwi z tych umęczonych ludzi?

Nadejdzie jednak dzień, kiedy Naród Rusi się przebudzi, strąci z oczu klapki na oczy jakie zakłada się koniom żeby szły na wprost, wyrwie knebel wbity mu w usta przez zakłamanie mediów i zrzuci z siebie to jarzmo okrutnej niewoli. Ten dzień jest bliski – autonomiczny Krym wskazał optymalną drogę, dla wszystkich przynależnych do Świętej Rusi. Donbas zapłacił straszną cenę za niezłomność, jednakże zrzucił pęta niewolnictwa.

Przez więcej niż tysiąc lat będzie się wspominało na Wschodzie o bohaterstwie i poświęceniu synów Świętej Rusi, którzy z gołymi rękami poszli w bój za prawo do mówienia w języku jaki poznali od swoich matek i ojców, za umiłowaną ziemię w której hałdy już nie jednokrotnie wsiąkała krew ich przodków, za godność, wolność i prawo do życia. Już kiedyś w historii faszystowska hydra próbowała zniewolić Świętą Ruś, ale wszyscy (może z wyjątkiem niektórych ministrów w rządzie w Polsce) pamiętają jak skończyła. Dzisiaj, gdy pogrobowcy apologetów faszyzmu – podnieśli rękę z mieczem na wszystko to, co ludzie cywilizowani uznają za święte – nie było wyjścia i prawdopodobnie go nie będzie. Wszystko jest w rękach ludzi, którzy uzurpują sobie prawo do sprawowania władzy nad Ukrainą. Jakże tragiczny scenariusz napisano dla Ukrainy, jakże cierpi ten umęczony Naród! Szkoda tych wszystkich porządnych ludzi, którzy nie mają możliwości przeciwstawić się reżimowi. Zawsze jest tak, że na wojnie cierpią niewinni ludzie, a chciwe świnie z zakłamanej elity jeszcze starają się zarobić na wojnie, głodzie i bezdomności! Hańba! Hańba dla pana Poroszenki, pana Jaceniuka, i pana Turczynowa – oraz wszystkich innych, którzy wyrządzili taką krzywdę cywilizacji i humanizmowi.

obserwatorpolityczny.pl

Więcej postów