Przygotowane i sfinansowane przez Zachód obalenie prezydenta Janukowicza nie poprzestało na wprowadzeniu rządu Jaceniuka.
Już w nocy z 20 na 21 lutego 2014 roku zaczęły się pogromy na Ukrainie. Te odrażające przestępstwa – umyślnie przemilczane przez zachodnie media – były właśnie przyczyną referendum na Krymie. Ale może po kolei.
Neobanderowcy z batalionu Azow nie kryją swych sympatii politycznych.
Zapowiadane wówczas rokowania zachodnich„aktorów”(Steinmeier, Fabieus, Sikorski) z prezydentem Janukowiczem i tak zwaną majdanową opozycją były ustalone na 21 lutego. Podczas gdy na Majdanie nastał okres przemocy i śmierci, protestowali nieco dalej Ukraińcy, którzy nie zgadzali się na obalenie prawnie wybranego rządu. To był Antymajdan.
Gdy jedna z grup, licząca około 500 mieszkańców Krymu, wracała autobusami do domu, została zatrzymana w drodze. Nic niepodejrzewający pasażerowie zostali wyciągnięci z autobusów i potem poniżani i maltretowani, a niektórzy zamordowani.
To był pogrom w Korsuniu – ostrzeżenie dla wszystkich mieszkańców Krymu i początek zamierzeń przyłączenia półwyspu do Rosji.
Tu, w niemieckim artykule, znajdują się trzy filmy, przedstawiające pogrom, oraz uwaga, by nazbyt wrażliwe osoby nie oglądały relacji; link poniżej.
W korsuńskim pogromie uczestniczyli w znaczącym stopniu członkowie partii Witalija Kliczki,partii finansowanej przezFundację Konrada Adenauera. Można więc wyciągnąć wniosek, że te przestępstwa były znane w Brukseli, a przynajmniej w Berlinie.
Jest nieprawdopodobne, by Kliczko, finansowany przez CDU i wspierany przez UE, samodzielnie zarządził taką orgię bicia, grożenia i mordu. W jakim jednak stopniu UE i Niemcy wiedziały o pogromie czy wręcz uczestniczyły w planowaniu okrutnego przestępstwa, nie zostanie zapewne nigdy wyjaśnione.
Widać tu wyraźnie, jak Unia i Niemcy (z waszyngtońskiego nadania) rozumieją„demokrację i pokój na Ukrainie”:wywołać strach, grozę i zmusić zastraszonych mieszkańców do uległości.
UE i Berlin grają rolę książąt pokoju, mimo że zapewne wiedziały o wszystkich okrucieństwach. Jest możliwe, że już wcześniej miały wiedzę o tym, jaką masakrę planowano. Zainscenizowana akcja z udziałem trzech ministrów spraw zagranicznych była – jak się zdaje – tylko przedstawieniem, gdyż obalenie Janukowicza było już dawno postanowione.
Nie ulega wątpliwości, że korsuński pogrom nie nastąpił spontanicznie ze strony „stukniętych nacjonałów”,lecz był starannie zaplanowany. Osiem autobusów było obserwowanych na trasie i dane o ich każdorazowej pozycji były przekazywane telefonicznie.
Droga Kijów – Odessa, którą jechały autobusy z Majdanu na Krym, została w pobliżu Czerkas profesjonalnie zatarasowana kamieniami i pniami drzew. Zadania napastników były dokładnie określone. Jedni przecinali opony, inni wybijali szyby, a jeszcze inni bili pasażerów i zabijali.
Nawet spychacze były na miejscu, by zamordowanych zakryć ziemią. Do dzisiaj nie wyjaśniono, ile osób tam zamęczono.Czy tego uczyli na obozach szkoleniowych w Polsce?
Autobusy zostały przejęte przez około 1500 pałkarzy Prawego Sektora. Po tej akcji przestępcy ci zostali wciągnięci przez Kliczkę do policji. Ukraińcy z Donbasu i mieszkańcy Krymu zaczęli rozumieć, że celem zainscenizowanej rewolucji było zdobycie przez NATO kontroli nad Krymem (jako bazy wojskowej bezpośrednio przy rosyjskiej granicy).
Napad na pasażerów, wracających na Krym i groźby, że Prawy Sektor przybędzie na półwysep i wymorduje wszystkich rosyjskojęzycznych mieszkańców, były ostrzeżeniem, którego nie można było zlekceważyć.
Takie były powody podjęcia 27 lutego 2014r. decyzji przez parlament na Krymie o referendum, w którym mieszkańcy mieli się wypowiedzieć 25 maja 2014r. za lub przeciw włączeniu ich krainy do Federacji Rosyjskiej. Spośród 64 posłów 61 głosowało za przeprowadzeniem referendum.
Zygmunt Białas