Członkowie Związku Zawodowego Górników w Polsce znów są krytykowani. Przedstawiciele ZZGwP podpisali się pod listem o fatalnym zarządzaniu państwowymi spółkami górniczymi i braku nad nimi nadzoru właścicielskiego, a w międzyczasie prowadzili interesy z Kompanią Węglową.
Kontaktami pomiędzy największą spółką wydobywczą w Unii Europejską, a ZZGwP zarządzał Andrzej Chwiluk, poprzez założą w 2003 r. Fundację na rzecz Integracji Środowisk Pracowniczych i Tworzenia Miejsc Pracy. Jednocześnie kierował on do niedawna rzeczonym związkiem zawodowym. ZZGwP i fundacja znajdują się nawet w tym samym budynku.
Dziennikarze „Wyborczej” dotarli do dokumentów z których wynika, że górnicy zatrudnieni przez Fundację powinni zarabiać dniówkę 161 zł, a w weekendy 180 zł, co daje miesięcznie ponad 3 tys. zł. Ich pensje były jednak niższe. – Kwoty na umowie to jedno, wypłacaliśmy też premie – tłumaczy w dzienniku Chwiluk.
Wyjaśnia też, dlaczego z jednej strony ZZGwP krytykuje działania Kompanii Węglowej, a z drugiej jego Fundacja robi z nią interesy. – Zostawmy kwestie moralne na boku. Dzięki Fundacji robotę znalazło kilkudziesięciu górników ze zlikwidowanych kopalń. I tylko to się liczy.
Na kontraktach zarabiał również Międzyzakładowy Zarząd Związku Zawodowego Górników w Polsce przy kopalni Powstańców Śląskich. To spółka założona przez działaczy z ZZGwP, o której stało się głośno parę miesięcy temu, gdy wyszło na jaw, że związkowcy nie płacą górnikom pensji, nie dają odpraw oraz nie odprowadzają składek na Fundusz Pracy. ZZGwP odcina się o bytomskiej spółki i zapowiada, że przyjrzy się działalności Fundacji Chwiluka.
Łukasz Trybulski