Poukładanie relacji z Rosją, zwiększenie możliwości obronnych NATO oraz walka ze sceptycyzmem w samym Sojuszu – to zdaniem Judy Dempsey z prestiżowego Carnegie Europe główne i niełatwe wyzwania stojące przed nowym sekretarzem generalnym Jensem Stoltenbergiem. Stoltenberg obejmuje urząd 1 października.
Dempsey w rozmowie z Polską Agencją Prasową oceniła, że Stoltenberg jako nowy szef NATO będzie musiał w pierwszej kolejności zmierzyć się z trzema kluczowymi problemami, od których rozwiązania może zależeć przyszłość całego Sojuszu.
Po pierwsze: Rosja
– Po pierwsze, Stoltenberg stanie przed zadaniem poukładania na nowo stosunków z Rosją, które obecnie są w bardzo złym stanie. Po tym wszystkim, co wydarzyło się na Ukrainie w związku m.in. z aneksją Krymu i zajęciem wschodniej części Ukrainy, a także ze wzrostem agresywnej polityki Kremla wobec państw Europy Środkowo-Wschodniej, wydaje się to wyzwanie całkiem niełatwe” – uważa ekspertka.
Jak podkreśliła, nowemu sekretarzowi generalnemu NATO z pewnością pomoże jego dotychczasowe doświadczenie zdobyte choćby na stanowisku premiera Norwegii, ale nie rozwiązuje to z pewnością żadnych podstawowych problemów na linii NATO-Moskwa.
– Wydaje mi się, że Stoltenberg będzie z jednej strony mniej krytyczny wobec Rosji niż jego poprzednik Anders Fogh Rasmussen, ale z drugiej strony uważniej będzie patrzył na każdy krok (prezydenta Rosji) Władimira Putina. Z pewnością pierwsze miesiące nie będą w tej kwestii łatwe dla nowego szefa NATO – powiedziała Dempsey.
Po drugie: walka ze sceptycyzmem
Innym wyzwaniem stojącym u początku kadencji przed Stoltenbergiem będzie jej zdaniem walka ze sceptycyzmem wewnątrz NATO, wynikającym przede wszystkim z braku wspólnego postrzegania zagrożeń przez państwa Sojuszu.
– Pomimo rosyjskiej aneksji Krymu i wspierania przez Moskwę prorosyjskich separatystów we wschodniej Ukrainie, państwa NATO do tej pory nie są zgodne co do oceny tego zagrożenia. Było to widać choćby na wrześniowym szczycie NATO w Walii, gdzie dopiero po długotrwałych zalotach dowództwa NATO członkowie Sojuszu zgodzili się na zwiększenie obrony Polski, państw bałtyckich i Rumuni – podkreśliła Dempsey.
Obecnie Sojusz zmaga się z problemem niejednoznacznej oceny zagrożeń i sposobu radzenia sobie z nimi. „Jeżeli kultura wspólnego postrzegania zagrożeń w NATO nie zadziała na czas, to w najbliższej przyszłości Sojusz nie będzie wstanie nigdzie odpowiednio zareagować” – dodała ekspertka.
Ponadto – jak oceniła – wielu członków NATO po misjach w Afganistanie, Iraku czy w Libii sceptycznie podchodzi do kolejnych kierunków zaangażowania Sojuszu.
– W NATO wyczuwalna jest ogromna niepewność, jeśli nie sceptycyzm co do skuteczności misji, a szerzej skuteczności podejmowanych ostatnio działań przez Sojuszu. Ten sceptycyzm widoczny jest przy okazji debaty nad zaangażowaniem NATO w koalicję na rzecz walki z Państwem Islamskim. Dziś już raczej widzimy, że cały Sojusz nie zaangażuje się w tę koalicje, a jedynie poszczególne państwa będą wspierały tę amerykańską inicjatywę – powiedziała Dempsey.
Po trzecie: zwiększenie wydatków na obronę państw członkowskich
Według niej kolejnym istotnym wyzwaniem dla Stoltenberga będzie namówienie wszystkich 28 sojuszników do zwiększenia wydatków na obronę i zbrojenie do wymaganych 2 proc. PKB.
– Bez poważnego potraktowania tej kwestii przez wszystkich członków NATO nie będzie mowy o zwiększeniu możliwości obronnych całego Sojuszu. Dzisiaj największe kraje, takie jak Rosja i Chiny, zwiększają swój budżet obronny, a w NATO budżety krajowe od wielu lat były zmniejszane. Ta zmiana oczywiście będzie bardzo kosztowna, ale jest to cena a zwiększenie czynnika odstraszania Sojuszu w przyszłości – dodała ekspertka.
wyborcza.pl