W dniu wczorajszym walki na południowo-wschodniej Ukrainie praktycznie wygasły.
Poza drobnymi incydentami dotyczącymi ostrzału celów cywilnych w dniu wczorajszym na froncie w Donbasie zapanował spokój i był to pierwszy taki dzień od początku rozpoczęcia przez kijowskie władze tzw. operacji antyterrorystycznej na początku maja br.
Jak widzimy na powyższej mapie zaznaczono na niej dwie wersje linii rozgraniczenia jakie można wyznaczyć zgodnie z interpretacją Memorandum Mińskiego: jedna korzystna dla powstańców- zaznaczona kolorem zielonym, wg. której wojska ukraińskie praktycznie musiałby się wycofać na odległość 30 km od obecnej linii frontu oraz druga wersja korzystna dla sił ukraińskich- zazanczona kolorem żółtym, wg. której to siły powstańcze powinny się wycofać na odległość 30 km od obecnej linii frontu.
Jest też trzecia interpretacja linii rozgraniczenia, która jest najbardziej logiczna, ale jak wiadomo gdy chodzi o politykę nie należy logiką się sugerować, bo polityka nie interpretuje rzeczywiśtości w sposób logiczny tylko tak jak komu pasuje, a więc ta najbardziej logiczna linia rozgraniczenia obowiązuje w ten sposób, że granicą, od której wycofają się wojska obu stron jest linia frontu ukształtowana w dniu podpisania memorandum, a więc w dniu 19 września br. Według takiej interpretacji obie strony powinny wycofać swoje siły zbrojne na odległość 15 km od tej linii frontu, zaś ciężką artylerię i wyrzutnie rakiet na odległość co najmniej 30 km, w tym rakiety o większym zasięgu na dalszą odległość dodalając je na tyle aby nie mogły one razić celów cywilnych w miastach.
Osobnym problemem w tak przyjętym rozwiązaniu jest sprawa ukraińskich wojsk jakie znalazły się w licznych kotłach, a przede wszystkim chodzi tu o duży kocioł „Debalczewski”, w którym uwięziono znaczne siły ukraińskich wojsk. Przyjęcie tylko w tym jednym przypadku niekorzystnej interpretacji dla sił powstańczych linii rozgraniczenia doprowadziłoby do sytuacji, w której bez walki wojska ukraińskie osiągnęłyby cele jakich nie udało im się uzyskać podczas walki, a więc całkowite odcięcie od terytorium zbuntowanych republik miast: Pierwomajska, Gorłowki, Doniecka oraz Ługańska dzieląc je na cztery niezależne od siebie obszary. Nie dość tego teren będący pod kontrolą sił powstańczych zmniejszył by się o około 50%.
Tak więc można zadać sobie pytanie: czy to ostatnie porozumienie zawarte w Mińsku ma z punktu widzenia sił powstańczych jakikolwiek sens w świetle tego, że pozbawiałoby je owoców poprzednich ciężko wywalczonych sukcesów i nie dość tego terytorium przez nie kontrolowane dodatkowo radykanie zmniejszyłoby się dochodząc prawie do granic państwowych.
Natomiast nawet przy bardzo korzystnej interpretacji skutków podpisanego w Mińsku Memorandum, z punktu widzenia sił powstańczych, widać wyraźnie, że nie nie mają one przełożenia na żadną korzystną zmianę strategiczną oddalając tylko siły ukraińskie na 30 km.
Dlatego też według obiektywnego stanu jaki obecnie się ukształtował można przyjąć, że niekorzystna interpretacja Memorandum Mińskiego z punktu widzenia sił powstańczych jest wobec nich zwykłą zdradą, albo też taktycznym przeciągnięciem za wszelką cenę okresu pokoju na jakiś bliżej nie określony czas.
Jak sądzę problem ten rozstrzygnie się niebawem, ale jeśli zawarte porozumienie w Mińsku jest tylko taktycznym i tymczasowym rozwiązaniem służącym innym celom niż deklarowane to w ciagu najbliższego okresu czasu należy spodziewać się kolejnego wybuchy wojny pomiędzy zawaśnionymi stronami i jednocześnie można już dziś przyjąć, że w tej spodziewanej fazie walk ich intensywność i skala będą znacznie większe niż to do tej pory obserwowaliśmy.
Możliwe też jest rozszeżenie tego konfliktu na inne obszary działań wojennych jak i zastosowanie taktyk i broni, które dotychczas nie były stosowane w trakcie poprzednich faz działań wojennych.
Jak widać zawarte w Mińsku ostatnie porozumienie niczego tak naprawdę nie rozwiązuje i żadna ze stron nie może uznać go za swój sukces prowadzący do konstruktywnego rozwiązania konfliktu.