1 września 1939 to nadal trudna i w części zakłamana data w naszej historii. Mieszanina pomadowanego patosu z jednoznacznym poczuciem krzywdy, niepozostawiająca marginesu na próbę zrozumienia złożoności tamtych realiów i strategicznych błędów popełnionych przez kierownictwo państwowe, potem armię, w końcu służby specjalne, czy też raczej to, co z nich pozostało niewyłapane.
1 września pokazał brutalnie, co to oznacza być krajem słabym, źle zarządzanym, w którym jedna grupa – osób, którym nie można odmówić zasług dla Ojczyzny – uzurpuje sobie prawo do monopolu na słuszność.
Nie ulega wątpliwości, że 1 września zostaliśmy brutalnie zaatakowani. Konsekwencje przegranej są odczuwalne do dzisiaj i będą jeszcze bardzo długo, po prostu tamte wydarzenia przetrąciły nam kręgosłup. To był prawdziwy i rzeczywisty koniec Polski, taką jaką nasi przodkowie byli w stanie stworzyć – o dziwo z większymi sukcesami w ówczesnym 20-to leciu niż my dzisiaj w naszym 25-cio. Nie mamy się z nimi, w czym równać, sukcesy II RP na tle łączenia państwa z trzech całości, przy konflikcie praktycznie ze wszystkimi sąsiadami to był fenomen, Ci ludzi byli nie tylko budowniczymi, byli Kolumbami, byli wszystkim tym, co uważamy za polskość. Tamta Polska pomimo wszystkich swoich ułomności, w tym także tych, które przyczyniły się do jej upadku to był cud, nadzwyczajny cud, który cudem się wydarzył.
Czas najwyższy jest inaczej myśleć o Wrześniu, zwłaszcza że odstąpiliśmy od zemsty, to nie może być tylko i wyłącznie wspominanie przegranej i doznanej krzywdy. Trzeba z odwagą uzupełnić wspomnienie Września o przyczyny tego dramatu, nie możemy opierać się na wspominaniu skutków przez 75 lat – bez chociażby próby zrozumienia przyczyn i składowych niepowodzenia. Nie można zakłamywać historii, chociażby przez lukrowanie jej przez 75 lat! Nie można dalej opowiadać bajek o szlachetnym boju, podczas gdy było to w znacznej części przerażające masakrowanie ludzi, którzy zostali okłamani przez swoją kłamliwą i tchórzliwą w znacznej części elitę. Nie da się właściwie rozumieć Września bez rozumienia Zaleszczyk! Nie da siędłużej na ten temat kłamać i udawać, że nic wówczas się nie stało, że ludzie po prostu uciekali. Jedno kłamstwo, bowiem rodzi potem kolejne – jak rozumienie misji tzw. rządu emigracyjnego. Wreszcie niewyjaśnione sprawy jak dziwna katastrofa w Gibraltarze, a na potraktowaniu żołnierzy Polski Sił Zbrojnych na Zachodzie po wojnie. Co tam było – gra wywiadów zachodnich mających Polaków na liście płac, dziwna katastrofa, w końcu najzwyklejsza zdrada i pohańbienie ludzi już niepotrzebnych! Wiele można na ten temat pisać, jednakże w kraju gdzie powiedzenie grama prawdy o Westerplatte jest równe bluźnierstwu religijnemu – nie ma, co nawet próbować wspominać o treści polityki przedwojennych włodarzy – często morfinistów.
Tak jak Września nie da się zrozumieć bez Zaleszczyk, to Zaleszczyk nie da się zrozumieć bez tego jak w II RP zachowywały się elity, zwłaszcza po śmierci Marszałka. Niestety nawet większość współczesnej literatury dzisiejszej o tamtych czasach jest zakłamana i skażona ograniczeniem klasowo-patriotycznym, rozumianym naprawdę kategoriami rodem z dzieł literatury największych narodowych wieszczów.
Niestety dzisiejszy stan państwa, jest także wynikiem ówczesnej przegranej. Odpuściliśmy Niemcom nie z miłości bliźniego, ale dlatego ponieważ przez cały okres powojenny – do teraz byliśmy i jesteśmy przerażająco wręcz szokująco słabi. Jednakże, to że możemy zapomnieć i przebaczyć sam fakt napaści, to jeszcze nie znaczy że już możemy zapomnieć okupację, Powstanie, zniszczenie kraju, obozy koncentracyjne, mordy, upodlenie, WIELKĄ I NIEPOMSZCZONĄ KRZYWDĘ! Co więcej – nie zadośćuczyniono, albowiem co mamy z tzw. ziem odzyskanych? Wypłacono rekompensaty za majątki stracone na wschodzie? Oddano nielicznym potomkom naszych żydowskich współobywateli majątek ich tak dramatycznie zamordowanych krewnych?
Szkoda słów! Jeżeli ktoś miał to nieszczęście, że miał majątek na wschodzie – to dzisiaj żyje z pensji, jeżeli ktoś miał to szczęście, że miał majątek w niezniszczonej części kraju – ten ma lepszy start. Ci nieliczni, których majątek przetrwał zawieruchę wojenną i szaleństwa komunizmu-socjalizmu mają się lepiej. Cała reszta – nie. Jednakże to przecież nikogo nie interesuje, bo co to znaczy roszczenia byłych właścicieli! Jednak, wojna nie dotknęła równo wszystkich!
Co z kalekami? Co z dziećmi bez rodzin? Co z łzami Matek? Co z bezsilnością Ojców i Mężów? Co z tymi wszystkimi, którzy się nie narodzili przez tą okrutną wojnę? W ostateczności zadajmy pytanie, – co takiego nasi przodkowie zrobili przodkom naszych sąsiadów Niemców, że oni wyrządzili im tyle okrucieństw?
Niestety odpowiedzią na to pytanie jest smutno wróżące na przyszłość zdanie, albowiem jest ciągle aktualne, otóż jedyna przewiną naszych przodków było to, że byli Polakami, ewentualnie polskimi obywatelami. Odważyli się przeciwstawić polskość, temu wszystkiemu, co nasi sąsiedzi uważają za lepsze i bardziej uprawnione. Pomimo 75 lat niestety nic się nie zmieniło w tych relacjach. Scenariusz, w którym możemy przeszkadzać, ponieważ jesteśmy Polakami – może się w każdej chwili powtórzyć.
Czas najwyższy na wnioski z tamtej tragedii, które niestety nadal mają przełożenie na naszą dzisiejszą sytuację. Widocznie 75 lat to mało, żeby w naszym kraju elity zrozumiały, że nie da się niczego zbudować na zgiętych karkach okłamywanego, wyzyskiwanego i upodlanego społeczeństwa. Nie da się zbudować państwa, w którym prawo do normalnego rozwoju ma, co najwyżej 15% społeczeństwa! Niestety tego nie rozumiano wówczas, tego nie rozumiano także wcześniej i tego niestety nie rozumie się także dzisiaj.
Wieczna cześć i chwała bohaterom poległym w obronie Ojczyzny, w te pełne łez i chwały wrześniowe dni!