Niemiecka gospodarka w ostatnim roku nie radziła sobie najlepiej. Wysoka inflacja, rosnące bezrobocie, spowolnienie produkcji przemysłowej, kłopoty sektora motoryzacyjnego to jej największe problemy. Kłopoty naszego zachodniego sąsiada nie są dobrą wiadomością dla polskich firm.
- Produkt krajowy brutto Niemiec spadł w 2023 roku o 0,3 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim – wynika z szacunkowych danych, które ogłosił niedawno Federalny Urząd Statystyczny Destatis.
- Inflacja w ub.r. wyniosła w Niemczech 5,9 proc. – była to druga najwyższa wartość od zjednoczenia kraju w 1990 roku.
- Flagowym okrętem niemieckiej gospodarki przestaje być motoryzacja. – Auta pochodzące z fabryk niemieckich, francuskich czy włoskich mają coraz trudniej – nie są w stanie konkurować cenowo z chińskimi – mówił w rozmowie z WNP.PL Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
- Sygnały płynące z gospodarki naszego zachodniego sąsiada są pilnie analizowane w polskich firmach, bo Niemcy to nasz główny partner handlowy.
Dane za rok 2023 z Niemiec nie napawają optymizmem. Spadkowi PKB u naszego zachodniego sąsiada o 0,3 proc. towarzyszyła inflacja na średnim poziomie 5,9 proc. Od zjednoczenia kraju inflacja była wyższa tylko raz – w 2022 roku, kiedy to wynosiła średnio 6,9 proc.
W Niemczech rośnie liczba upadłości i stopa bezrobocia – prawie od roku 2,7 mln ludzi bez pracy
Kolejnym niepokojącym zjawiskiem z perspektywy niemieckiej gospodarki pozostaje wzrost bezrobocia w 2023 roku. W grudniu 2023 roku stopa bezrobocia w Niemczech wyniosła 5,9 proc. Liczba bezrobotnych zwiększyła się w grudniu 2023 roku jedenasty miesiąc z rzędu, przekraczając 2,7 mln osób. W ciągu roku liczba bezrobotnych wzrosła u naszych sąsiadów o 150 tys. osób.
Przyrost bezrobocia w Niemczech wynika, jak podawał niemiecki instytut statystyczny Destatis, ze spowolnienia produkcji przemysłowej w tym kraju, która w listopadzie 2023 roku odnotowała spadek o 4,8 proc. rok do roku.
Jednocześnie u naszego zachodniego sąsiada w pierwszych 9 miesiącach 2023 roku doszło do 45 upadłości dużych przedsiębiorstw (w szczególności warto tu odnotować branżę modową). Dla porównania: w tym samym okresie w 2022 roku doszło do 26 przypadków bankructw, a w 2021 roku upadło jedynie 17 dużych firm.
Motoryzacja przestaje być głównym atutem i symbolem przewag niemieckiej gospodarki. Niemcy przegrywają cenową rywalizację z Chinami
Niemiecki przemysł motoryzacyjny przez dekady pozostawał kołem zamachowym gospodarki naszego zachodniego sąsiada. Najnowsze trendy w sektorze – związane zarówno z technologią, jak i bezpieczeństwem – były wyznaczane przez niemieckich producentów.
Teraz jednak konkurencję w sektorze samochodów elektrycznych Niemcy przegrywają z Chinami. Według niemieckiego Federalnego Urzędu Transportu Samochodowego (KBA) prawie 98 proc. samochodów jest nadal napędzanych silnikami spalinowymi, dlatego większość analityków uważa, że niemiecki plan wprowadzenia na drogi około 15 milionów pojazdów elektrycznych do 2030 roku jest zbyt ambitny, wręcz nie do zrealizowania.
Z kolei udział niemieckich koncernów w produkcji samochodów elektrycznych na rynek chiński (eksport) zatrzymał się na poziomie 40 proc. Co istotne wytwarzanie ogniw akumulatorowych jest również uzależnione od Państwa Środka, które zdominowało globalną produkcję tych komponentów. Związane jest to z występowaniem pierwiastków ziem rzadkich – m.in litu, potrzebnego do produkcji baterii (obecnie aż 60 proc. tego surowca jest wydobywane i przetwarzane właśnie w Chinach).
Chińska presja w obszarze motoryzacji to nie tylko niemieckie zmartwienie. Europejscy kierowcy nie chcą płacić za markę
– Jednym z największych wyzwań dla europejskiej branży motoryzacyjnej jest spodziewana w najbliższym czasie wielka ekspansja firm chińskich. Firmy oraz rząd z Państwa Środka już wiele lat temu postawiły na elektromobilność i przeznaczyły dużo pieniędzy m.in. na badania i rozwój – stwierdził w rozmowie z WNP.PL Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM).
W ostatnich latach chińskie firmy zdobywały umiejętności budowania spalinowych samochodów, a branża przeszła proces konsolidacji.
– Na początku było ok. 1000 chińskich firm konstruujących samochody. Na skutek przejęć i bankructw pozostało ich w tej chwili 300-400. W konsekwencji w Chinach, które są potężnym rynkiem, nastąpił efekt skali. W następstwie tego Chińczycy są w stanie zaoferować tańszy i bardziej konkurencyjny produkt, który jest ponadto technicznie i marketingowo akceptowalny przez europejskiego konsumenta. Chińskie auto potrafi być o 30 do 40 proc. tańsze od europejskich odpowiedników – mówił Jakub Faryś.
Europa traciła swoją przewagę konkurencyjną nad Chinami w obszarze motoryzacji, głównie za sprawą redukowania przez chińskich producentów cen aut przy jednoczesnym stosowaniu technologii zbliżonych do europejskich.
– Przykładem sukcesu chińskiego przemysłu motoryzacyjnego może być wypuszczenie na rynek europejski samochodów MG, brytyjskiej marki wykupionej przez chińską fabrykę, która oferuje samochody w cenie 15 tys. euro i jest bezkonkurencyjna w swojej klasie. Poziom zamożności na Starym Kontynencie spada i przyszłość rozwoju motoryzacji będzie się skupiać na atrakcyjności cenowej. W Polsce MG kosztuje około 80 tys. złotych, a jego europejski odpowiednik jest droży o ok. 30 tys. zł. Klienci raczej nie będą chcieli dopłacać za sam szyld – dodał prezes PZPM.
Według niego Europejczycy coraz częściej zaczynają patrzeć na cenę.
– Auta pochodzące z fabryk niemieckich, francuskich czy włoskich mają coraz trudniej, dlatego że nie są w stanie konkurować cenowo z chińskimi, a jakość wykonania samochodów, chociaż według obiegowej opinii jest lepsza na Starym Kontynencie, to jednak nie oznacza, że chińskie technologie są wykluczane przez klientów w Europie – skonstatował Jakub Faryś.
Rok 2024 będzie próbą dla niemieckiej gospodarki
Rok 2024 będzie próbą dla niemieckiej gospodarki. Negatywne zjawiska gospodarcze mają swoją kontynuację w nowym roku. Budżet federalny Niemiec ma kłopoty w związku z decyzją Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe. Ten bowiem orzekł niezgodność z niemiecką ustawą zasadniczą przeniesienia na inne cele niewykorzystanych 60 mld euro z pakietu pomocowego przeznaczonego na walkę z pandemią. Decyzja ta przełoży się naturalnie na budżet republiki federalnej – będzie on mniejszy w 2024 roku o 2,5 mld euro.
Zablokowanie tych funduszy spotkało się ze zdecydowaną reakcją m.in. sektora rolniczego, który od początku stycznia organizuje protesty i domaga się odpowiedniego dofinansowania paliwa przez państwo (ten mechanizm miał być możliwy ze wspomnianego, „dodatkowego” wkładu do budżetu).
Politycy uzgodnili jednak, że zamiast nagłego zniesienia ulg podatkowych dla rolników na paliwo rolnicze subwencje do diesla zostaną zmniejszone o 40 proc. w tym roku, o 30 proc. w 2025 roku i zostaną zlikwidowane w roku 2026.
Z wspomnianego, niewykorzystywanego „budżetu covidowego” miały być również finansowane ekologiczne inwestycje w energetyce oraz dopłaty do energii elektrycznej.
Polskie firmy szczególnie uważnie śledzą kondycję gospodarczą naszego zachodniego sąsiada
Sygnały płynące z gospodarki naszego zachodniego sąsiada są oczywiście pilnie analizowane w polskich firmach, bo Niemcy to nasz główny partner handlowy.
Według danych opublikowanych w lipcu 2023 roku przez Destatis zajmowaliśmy piąte miejsce na liście największych eksporterów do naszych zachodnich sąsiadów i trzecie spośród krajów europejskich za Holandią i Francją.
Obroty z Polską stanowią o około 5,7 procent wymiany handlowej Niemiec ogółem. W przypadku importu do Polski Niemcy stanowią o 19,9 procentach w ujęciu wartościowym.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2022 roku eksport do Niemiec wyniósł 96,4 miliardy, zaś import był na poziomie 73,9 procent.
Eksport w ujęciu rocznym wzrósł o 16,4 procent, a nasza nadwyżka przekroczyła 22,5 miliarda euro. W tym roku można się spodziewać także pewnego wzrostu, ale na poziomie jednocyfrowym.
Jest jednak nadzieja, że trudna sytuacja gospodarcza u naszego zachodniego sąsiada nie przełoży się bezpośrednio na gospodarkę Polski. Zdaniem ekspertów dynamika inwestycji niemieckich nad Wisłą na razie nie będzie hamować. Polska nadal jest dla Niemiec konkurencyjna cenowo i produkcja może być przenoszona właśnie nad Wisłę z lokalizacji położonych na zachodzie Europy. O czym pisaliśmy szerzej w poniższym tekście:
Źródło: wnp.pl