Wysłali 375 CV, by sprawdzić, jakie szanse na dostanie pracy ma Ukrainka. Oddzwoniono na 15 proc.

Niezależny dziennik polityczny
Badacze z Polskiego Instytutu Ekonomicznego sprawdzili, jakie szanse na dostanie pracy ma w porównaniu z Polką obywatelka z Ukrainy. Okazuje się, że nawet do prac fizycznych nie tak chętnie wybieramy uchodźczynie.

W żadnym z państw OECD odsetek pracujących uchodźczyń i uchodźców z Ukrainy nie jest tak duży, jak w Polsce. Wśród osób, które znalazły schronienie w naszym kraju, aktywnych zawodowo jest 65 proc. Podobnie często Ukrainki znajdowały pracę tylko w Wielkiej Brytanii (aktywnych zawodowo jest tam 61 proc. uchodźczyń). 

W przypadku Polski, jak wskazują eksperci z PIE, kluczowa była sieć społeczna, którą Ukraińcy zbudowali jeszcze przed wojną. Dzięki niej łatwiej było znaleźć zatrudnienie tym, którzy wyjechali dopiero po lutym 2022 roku. Choć nie bez znaczenia był także niezaspokojony popyt na pracę, odczuwalny zwłaszcza w dużych miastach. 

Znajdowanie pracy za pośrednictwem bliskich, którzy już wcześniej żyli w Polsce, ma jednak tę wadę, że zwykle podejmuję się pracę podobną do tego, czym zajmują się oni. Utrwala schemat, w jakim na polskim rynku pracy utknęło wielu Ukraińców, którzy pracują poniżej swoich kompetencji.  

Istnieją jednak pewne przesłanki do tego, by sądzić, że z czasem sytuacja nieco się poprawiła. 

W listopadzie 2022 r. blisko 40 proc. Ukraińców zarabiało między 2 a 3 tys. zł, latem 2023 roku już 30 proc. z nich wskazywało na dochody rzędu 3-4 tys. zł netto.

Kluczowa dla zawodowego sukcesu jest umiejętność posługiwania się językiem polskim. 82 proc. uchodźców, którzy ją nabyli, w 82 proc. znalazło pracę. W grupie, która nie mówi po polsku – jedynie 50 proc. osób – zauważają eksperci z PIE. 

Inflacja? „To przez Ukraińców”

Nie tylko liczby pokazują prawdziwą sytuację Ukrainek na polskim rynku pracy. „Uchodźców łączą trudności o charakterze emocjonalnym. Poczucie osamotnienia, zagubienia, niepewności, pamięci o doświadczonej lub obserwowanej przemocy, brak bliskich lub obawy związane z zapewnieniem im godnych warunków życia w nowym miejscu” – wyliczają autorzy badania aktywności zawodowej Ukrainek z PIE. 

Nie pomaga uczucie niechęci, które wiele z nich czuje ze strony Polaków. – Idą do sklepu, a tam coraz drożej. I jedna z osób [z pracy] mówi mi, że to przez Ukraińców – wspomina jedna z respondentek. Często jednak uprzedzenia zaczynają się jeszcze przed drzwiami firmy. 

By sprawdzić, na ile narodowość ma znaczenie przy wyborze kandydatek do pracy, badacze z PIE przygotowali dwa zestawy fikcyjnych CV o zbliżonych umiejętnościach. Jedną grupę stanowiły Polki, drugą Ukrainki. Później życiorysy wysłali do pracodawców z różnych części Polski ogłaszających się na portalach OLX i Pracuj.pl. Aplikacje wysłano zarówno na stanowiska wymagające większych kwalifikacji, jak i na oferty m.in. pracy na recepcji, w gastronomii czy obsłudze klienta. 

Co ciekawe, dysproporcja w pozytywnych informacjach zwrotnych na rzecz Polek była większa w przypadku prac prostych niż bardziej zaawansowanych. CV fikcyjnej kandydatki z Polski na pracę niewymagającą wielu kwalifikacji przeszło do dalszego etapu w 27,6 proc. przypadków, a Ukrainki w 19,5 proc. przypadków. 

W procesach rekrutacji na wyższe stanowiska różnica była nieistotna statystycznie (na 121 ofert do Polki oddzwaniano 20 razy, do Ukrainki 15). 

Łącznie wysłano 375 ukraińskich CV, oddzwoniono do 56 fikcyjnych kandydatek. 

Wnioski? W przypadku stanowisk niewymagających wiedzy specjalistycznej i wyższego wykształcenia Ukrainki są na straconej pozycji. Jak zaznaczają badacze, to za mało, by jednoznacznie wykazać, że podstawą takich decyzji były postawy ksenofobiczne, bądź czy na dalszych etapach rekrutacji nierówność ta się pogłębia. 

Dla Andrzeja Kubisiaka, wicedyrektora PIE i jednego z autorów raportu „Uchodźcy z Ukrainy na polskim rynku pracy: możliwości i przeszkody”, nie to w wynikach badania jest jednak najciekawsze. 

– Ten raport wyjmuje nas ze strefy komfortu. Po pierwszej fali kryzysu migracyjnego dużo spokoju dawało nam, analitykom i administracji publicznej, to, że mieliśmy tak dobre wyniki aktywności zawodowej, których nikt się nie spodziewał. I do tego obrazu się przyzwyczailiśmy. Ale to badanie pokazuje, jakim kosztem, przede wszystkim uchodźczyń, jest ten wynik osiągnięty – mówi badacz. 

I dodaje, że badanie obnaża problemy polskiej polityki migracyjnej: – Najbardziej dojmujące były historie o dzieciach idących do szkoły, które muszą mierzyć się z ksenofobicznymi reakcjami rówieśników. Te trudności pogłębia brak systemowego wsparcia, np. w kwestii nauki języka. A warto pamiętać, że dziś w Polsce żyje 3 mln uchodźców, nie tylko z Ukrainy, i ich dzieci często żyją poza systemem. Potrzebujemy tę lukę systemowo załatać.

Źródło: wyborcza.biz

Więcej postów