Najważniejszym wydarzeniem politycznym ubiegłego tygodnia było zatrzymanie byłego ministra spraw wewnętrznych i jego zastępcy. O szczegółach zdarzenia informował m.in. minister Marcin Mastalerek, szef Gabinetu Prezydenta.
W rozmowie z Polsat News twierdził, na podstawie relacji, które mu zdano, że „wyprowadzając posła Mariusza Kamińskiego, uderzono nim o futrynę”. – A to jest filigranowy mężczyzna i po tym popłakały się panie, które tam pracują – dodał. Zaś Szefowa Kancelarii Prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych mówiła na antenie TV Republika, że gdy „prezydent został poinformowany, o tym, co dzieje się w Pałacu [Prezydenckim], chciał natychmiast wracać”, jednakże „wyjazd z Belwederu został zastawiony autobusem komunikacji miejskiej” – opisywała.
Nie było incydentu z futryną?
15 stycznia „Gazeta Wyborcza” ujawniła nowe fakty w tej sprawie. Redakcja powołała się na „relacjach bezpośrednich świadków”. Według dziennika Kamiński i Wąsik mieli zostać w Pałacu Prezydenckim na dwie noce, by później stamtąd pójść prosto na zorganizowany pod Sejmem Marsz Wolnych Polaków. Prezydent zaś miał otrzymać „nieformalne zapewnienie od policji, że funkcjonariusze nie wejdą do pałacu”. Do wnętrza gmachu policję – 14 funkcjonariuszy – wprowadzić mieli dwaj zastępcy komendanta SOP-u (Służba Ochrony Państwa) – pułkownicy Krzysztof Król i Bartłomiej Hebda.
W trakcie całego zdarzenia nie miał miejsce incydent, o którym mówi obecna opozycja, związany z „uderzeniem o futrynę”. Mundurowi mieli otworzyć drzwi, wychodząc z pokoju szefa Gabinetu Prezydenta, jednak zapomnieli, że są tam jeszcze drugie drzwi. „Zatrzymany i prowadzący go funkcjonariusze uderzyli w przeszkodę” – opisuje „GW”. Obaj byli posłowie zostali wyprowadzeni na zewnątrz w kajdankach, a następnie przewiezieni na komendę, a potem do aresztu.
Według informacji podanych przez dziennik także to, że autobus zablokował kolumnę prezydenta, nie jest prawdą. Ponoć służby zauważyły, że pojazd doznał awarii – stąd na udostępnionych filmach w sieci widać, że jadą po chodniku, omijając autobus.
Duda mógłby być świadkiem zatrzymania. Spóźnił się kilka minut
Było także blisko, by prezydent zobaczył zatrzymanych – jeszcze przed wyruszeniem w drogę policji w kierunku komendy. „GW” opisuje, że dowódca ochrony nie wybrał wjazdu od strony Biura Bezpieczeństwa Narodowego, dlatego do spotkania nie doszło. Warto przypomnieć, że 9 stycznia prezydent pojechał na spotkanie ze Swiatłaną Cichanouską, kandydatką na fotel prezydenta Białorusi w 2020 roku. W spotkaniu uczestniczył też Szef Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch.
Prezydent wszczął postępowanie ułaskawieniowe
W rozmowie z dziennikarzami w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów premier Donald Tusk komentował sprawę wokół Kamińskiego i Wąsika. Podkreślał, że zostali skazani prawomocnym wyrokiem, a ich przestępstwo gdzieniegdzie karane jest o wiele surowiej. – W Wielkiej Brytanii grozi za to dożywocie. Oni popełnili według wyroku sądu bardzo poważne przestępstwo. Konsekwencją ich przestępstwa była krzywda ludzi. I tragiczne losy niektórych ludzi – mówił 12 stycznia.
Zaś były premier Mateusz Morawiecki utrzymuje, że Kamiński i Wąsik są posłami – o czym mówił w rozmowie z Radiem Zet tego samego dnia. Tego samego zdania jest także prezydent Andrzej Duda. 11 stycznia poinformował o „wszczęciu postępowania ułaskawieniowego”, na prośbę żon zatrzymanych, co oświadczył w ich towarzystwie. Dzień po zatrzymaniu określił byłych posłów mianem „krystalicznie uczciwych”.
Obecnie Wąsik znajduje się w zakładzie karnym w Przytułach Starych koło Ostrołęki, a Kamiński w jednostce penitencjarnej w Radomiu – informowała m.in. Wirtualna Polska.