Wkrótce minie drugi rok inwazji Rosji na Ukrainę — jej końca nadal nie widać. Putin nie jest tak odizolowany, jak się spodziewano, a gospodarka Rosji jest bardziej stabilna, niż sądzono. NATO przygotowuje się na to, że Moskwa będzie prowadzić inwazję przez długi czas — ze wszystkimi tego konsekwencjami. Wiele — od słabnącego wsparcia Zachodu po trudną pozycję prezydenta Zełenskiego — wskazuje na to, że 2024 może być rokiem Putina. Oto pięć najważniejszych powodów.
Rok rozpoczął się tak, jak chciałby tego prezydent Rosji Władimir Putin. Kilka dni temu duński rząd ogłosił, że dostawa myśliwców F16, których Ukraina pilnie potrzebuje, zostanie opóźniona. Nie wiadomo, kiedy Kopenhaga będzie w stanie dostarczyć myśliwce. Tymczasem od początku roku Moskwa bombarduje Ukrainę niemal każdej nocy.
W połowie 2022 r. sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, lecz Moskwa od tamtej pory była w stanie osiągnąć ważne sukcesy. Sprawy idą po myśli Putina.
Powód nr 1. „Ukraińcom brakuje broni do prowadzenia wojny manewrowej”
Sukcesy Kijowa w ostrzeliwaniu rosyjskich miast i celów na Krymie oraz Morzu Czarnym były spektakularne, ale jak dotąd nietrwałe. Dyplomaci krajów NATO, z którymi rozmawiała redakcja „Die Welt”, określają obecnie sytuację wojskową Ukrainy jako „trudną”.
Wskazują również, że niełatwe są negocjacje między Zachodem a Kijowem w sprawie tzw. gwarancji bezpieczeństwa. Wyrażają ponadto obawy, że „czas może grać na korzyść Rosji” i że w Sojuszu Północnoatlantyckim istnieją „różne poglądy na temat zarządzania eskalacją”.
Moskwa odparła ukraińską kontrofensywę na południu Ukrainy. Kijów wierzył, że mogła ona odwrócić bieg wydarzeń. Co więcej, Rosjanie byli w stanie odzyskać teren w kilku miejscach, na przykład na południe od miejscowości Robotyne. Podczas ofensywy Ukraińcom początkowo udało się tam przeniknąć przez rosyjskie linie obronne.
Moskwa zdobyła również Marinkę — dawną ukraińską twierdzę obronną i miasto ważne pod względem strategicznym. Rosyjskie siły zbrojne dokonują obecnie niewielkich postępów w kilku punktach wzdłuż mierzącego 1,2 tys. km frontu. Starają się związać i zmęczyć ukraińskich żołnierzy.
„Ukraińcom brakuje broni do prowadzenia szeroko zakrojonej wojny manewrowej” — mówi znany ekspert wojskowy pułkownik Markus Reiser z austriackiego ministerstwa obrony. Siły zbrojne Kijowa są, według analityka, „prawie wszędzie w defensywie”.
„W tym roku sytuacja może stać się jeszcze korzystniejsza dla Moskwy”
Rosja zajmuje obecnie od 18 do 19 proc. terytorium Ukrainy. Obecnie nic nie wskazuje na to, by w tym roku Kijów mógł znacząco zmienić tę sytuację na swoją korzyść. Moskwa ma do dyspozycji wielokrotnie więcej broni i amunicji oraz może zmobilizować znacznie więcej żołnierzy.
W przeciwieństwie do Ukrainy produkcja broni w Rosji działa na pełnych obrotach. Według estońskiego ministerstwa obrony w tym roku Moskwa może zwiększyć produkcję pocisków manewrujących i rakiet do 200 sztuk miesięcznie. Kreml otrzymuje również broń i amunicję z Iranu oraz Korei Północnej.
Według Reisnera Rosja wystrzeliwuje obecnie około 10 tys. pocisków artyleryjskich dziennie, podczas gdy Ukraina każdego dnia z powodu braku amunicji wystrzeliwuje maksymalnie 2 tys. sztuk. Jednocześnie Rosji wielokrotnie udaje się atakować ukraiński system obrony powietrznej dużą liczbą dronów.
W tym roku sytuacja może stać się jeszcze korzystniejsza dla Moskwy. Ukraina ma znacznie mniej zasobów wojskowych niż Rosja — dysproporcja ta ma obecnie coraz większy wpływ na pole bitwy.
Według eksperta wojskowego Gustava Gressela z think tanku Europejska Rada Stosunków Zagranicznych (ECFR) Rosja ma wystarczające rezerwy materiałowe, aby kontynuować inwazję do 2027 r.
Powód nr 2. Słabnie zachodnie wsparcie dla Kijowa
Kalkulacja Putina może okazać się słuszna — im dłużej trwa wojna, tym więcej rozłamów pojawia się na Zachodzie. W 2023 r. w społeczności międzynarodowej pojawiły się już wyraźne różnice dotyczące wsparcia wojskowego i finansowego dla Ukrainy, a także spory dotyczące właściwej strategii wobec Rosji.
Ponadto w ciągu kilku miesięcy do władzy w UE mogą dojść prawicowi populiści — na przykład w Holandii i Austrii. Rozszerzyłoby to krąg krajów, których władze sprzyjają Rosji, takich jak Węgry i Słowacja. Według Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej (IfW) w okresie od sierpnia do października 2023 r. liczba zachodnich zobowiązań pomocowych wobec Ukrainy spadła o 87 proc.
Tendencja ta może się utrzymać ze względu na wojnę z Hamasem, ponieważ Izrael potrzebuje amunicji z Zachodu. Ukrainie nie pomagają ponadto republikanie w Kongresie USA, którzy blokują przeznaczoną dla niej pomoc finansową. IfW podkreśla również, że w ostatnich miesiącach spośród 42 krajów wspierających Ukrainę mniej niż połowa ogłosiła przekazanie kolejnych pakietów pomocowych dla Kijowa.
Według Reisnera Rosjanie prawdopodobnie zniszczyli do tej pory około 40 proc. zachodnich dostaw broni. Zachód uzupełnia ukraińskie straty powoli. Dostawy z zachodnich krajów w 2024 r. prawdopodobnie nadal będą dalekie od uzasadnionych żądań Ukrainy.
„Zmęczony wojną” Zachód
Kijowowi brakuje wszystkiego: systemów obrony powietrznej, myśliwców, amunicji, sprzętu do usuwania min, czołgów i pocisków dalekiego zasięgu. Według ekspertów w tym roku Ukraina prawdopodobnie odczuje konsekwencje niedostatecznych dostaw broni z Zachodu jeszcze bardziej niż w 2023 r.
Co więcej, w niektórych krajach Zachodu panuje „zmęczenie wojną”, co niedawno przyznała szefowa włoskiego rządu Giorgia Meloni. Po prawie dwóch latach wojny coraz więcej rządów wydaje się skłonnych rozważyć ofertę Putina dotyczącą negocjacji pokojowych.
Szef think tanku Europejska Rada Stosunków Zagranicznych Mark Leonard stwierdził niedawno, że „w Waszyngtonie pojawia się konsensus, że USA muszą współpracować z Moskwą po wyborach prezydenckich w 2024 r.”.
W grudniu prezydent USA Joe Biden powiedział, że jego kraj będzie wspierał Ukrainę „tak długo, jak to możliwe”. Wcześniej Waszyngton zawsze twierdził, że będzie wspierał Kijów „tak długo, jak będzie to konieczne”.
Powód nr 3. Sojusz Rosji z krajami globalnego Południa i autokratami
Celem Putina, według jego własnych słów, jest „zbudowanie nowego świata”. Inwazja na Ukrainę, ale także wojna w Strefie Gazy, są mu na rękę.
W tym roku Putin będzie chciał wzmocnić pozycję Rosji na tak zwanym globalnym Południu. Ważne gospodarki, takie jak Chiny, RPA, Indie i Brazylia, nadal nie będą wspierać sankcji Zachodu wobec Federacji Rosyjskiej.
Teheran może wkrótce — jak obawia się Waszyngton — wyposażyć Moskwę w rakiety balistyczne. W 2024 r. stosunki Rosji ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Arabią Saudyjską, a także z Etiopią i Egiptem, mogą ulec dalszej poprawie.
Powód nr 4. Rosyjski budżet wciąż otrzymuje wysokie przychody
Pozytywny z punktu widzenia Kremla rozwój sytuacji wzmocnił poparcie dla Putina wśród rosyjskich żołnierzy oraz ludności. Opozycja została w dużej mierze wyeliminowana przez liczne represje. Putin w obliczu wyborów prezydenckich w marcu zaprezentuje się jako zwycięzca.
Zachodnie sankcje mają obecnie niewielki wpływ na rosyjskie społeczeństwo, a gospodarka nadal rośnie dzięki przestawieniu się na produkcję wojenną. Moskwie udało się również sprzedać więcej ropy do Indii i Chin.
Według analityków platformy inwestycyjnej Kpler Europa w pierwszych jedenastu miesiącach ubiegłego roku zakupiła z Rosji 14,7 mln ton skroplonego gazu ziemnego. To o 22 proc. więcej niż w tym samym okresie w 2021 r. — są to rekordowe wartości. Surowiec ten nie znajduje się na liście sankcji. Europa, kupując gaz od Moskwy, przyczynia się do utrzymania dużych wpływów do rosyjskiego budżetu.
Powód nr 5. Ukraiński prezydent znajduje się pod presją
Tymczasem w Ukrainie rosną napięcia między przywództwem politycznym i wojskowym. Jednym z zarzutów kierowanych wobec prezydenta Wołodymyra Zełenskiego jest to, że rzekomo zbytnio ingeruje on w sprawy wojskowe.
Jego reputacja spada wśród części społeczeństwa. Ogłoszona w Ukrainie fala rekrutacji jest niepopularna. Zapowiedzi Zełenskiego, że Kijów w 2023 r. odniesie zwycięstwo, się nie zmaterializowały. Przystąpienie do UE pozostaje odległą perspektywą. To również działa na korzyść Putina.