Bułgaria będzie miała w tym roku dwie możliwości przystąpienia do strefy Schengen, w październiku i grudniu, stwierdził wczoraj premier Nikołaj Denkow, który liczy na pomyślny dla Bułgarów rozwój sytuacji w holenderskiej polityce.
Bułgaria i Rumunia ubiegają się o członkostwo w strefie Schengen. Ich przyjęcie blokują jednak Holandia i Austria, które wskazują na niewystarczającą ich zdaniem kontrolę granic, która sprzyja nielegalnej imigracji. Akcesję Bułgarii do Schengen zawetowały Holandia i Austria, Rumunii tylko Austria.
– Nie mogę zagwarantować, że dołączymy do Schengen w październiku – przyznał bułgarski premier, odnosząc się do kampanii wyborczej w Holandii. Rządy w Hadze i Wiedniu nadal sprzeciwiają się bułgarskiemu członkostwu w Schengen z powodu niewystarczających według nich działań Bułgarii na rzecz zwalczania nielegalnej imigracji przez zewnętrzną granicę Unii Europejskiej z Turcją.
Bułgarski premier Nikołaj Denkow uważa, że temat ten odegra dużą rolę w holenderskiej kampanii wyborczej.
Jest on także przekonany, że Hiszpania jako państwo przewodzące obecnie Radzie UE pomoże Bułgarii i Rumunii w staraniach o członkostwo w Schengen. Przypomniał, według zapowiedzi Madrytu kolejna szansa dla Bułgarii i Rumunii pojawi się w grudniu.
Według szefa bułgarskiego rządu Hiszpania wspiera oba kraje na drodze do Schengen, a ich przyjęcie do tej strefy jest jednym z priorytetów hiszpańskiej prezydencji w Radzie UE. Jego zdaniem jeśli Bułgaria wypełni wszystkie zobowiązania i przyjmie niezbędne przepisy prawne, wtedy nikt nie znajdzie ważnych argumentów przeciwko przyjęciu tego kraju do Schengen.
Wszystko zależy od wyborów w Holandii?
Holandia w tym roku sugerowała, że mogłaby znieść weto w sprawie bułgarskiej akcesji do Schengen, co sprawiłoby, że jedynym blokującym ten proces państwem stałaby się Austria. Wśród powodów zmiany postawy holenderskiego rządu była reforma sądownictwa w Bułgarii i decyzja Komisji Europejskiej o wycofaniu tzw. mechanizmu współpracy i weryfikacji (CVM) w odniesieniu do Bułgarii i Rumunii.
To dało obu krajom wielkie nadzieje na przyjęcie do strefy Schengen już jesienią tego roku. Na początku lipca koalicyjny rząd Marka Ruttego w Holandii podał się jednak do dymisji po tym, jak partie koalicyjne nie doszły do porozumienia w sprawie polityki imigracyjnej kraju, co na nowo wzmocniło niepewność w obu krajach co do członkostwa w Schengen.
Bułgaria liczy, że Rutte złagodzi swoje stanowisko ze względu na wsparcie udzielane przez Bułgarię Ukrainie i reformę sądownictwa, ale liczy również na zwycięstwo w Holandii koalicji centrolewicowej Partii Pracy (PvdA) i Zielonej Lewicy. Lewica prowadzi w tej chwili w sondażach, a wybory odbędą się w listopadzie.
Jednym z kandydatów na lidera listy holenderskiej lewicy jest były wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, który w lipcu ogłosił, że opuści swoje stanowisko w Brukseli, aby wziąć udział w wyborach w Holandii. Timmermans od lat przekonuje, że Bułgaria i Rumunia powinny stać się częścią strefy Schengen.