Niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” („SZ”) komentuje w środę (6.9.2023) obchody 25-lecia powołania Niemiecko-Czeskiego Funduszu Przyszłości, który wsparł realizację około 13 tysięcy projektów. Z tej okazji w najbliższą sobotę, 9 września, z Pragi do Berlina pojedzie specjalny „pociąg kulturalny”, w którym pasażerowie będą mieli okazję wysłuchać koncertu i fragmentów powieści czeskich twórców, a nawet obejrzeć kabaret. Będzie to również celebracja „przyjaźni, która łączy dziś oba kraje” – pisze autorka komentarza Viktoria Grossmann.
Z kolei z Polski do Berlina „jeździ od kilku tygodni pociąg z lokomotywą, na którym przedstawiono rodzinę Ulmów” – dodaje autorka, przypominając los Ulmów, którzy w czasie II wojny światowej Ulmowie ukrywali w swoim gospodarstwie Żydów, ale zostali wydani i zamordowani przez Niemców. „Pociąg to oskarżenie wobec niemieckich sąsiadów” – pisze Grossmann. I dodaje, że podczas gdy w Warszawie dyskutowano na temat „najgorszych od lat stosunków” między Polską a Niemcami, w Berlinie w tym samym czasie rozmawiano o tym, że „doskonałe stosunki czesko-niemieckie mogą być europejskim wzorcem”.
Czesi zajmą miejsce Polski?
Według Grossmann Fundusz Przyszłości pozwolił stworzyć „fundamenty, na których można budować w czasach nowej wojny” za wschodnią granicą UE. Czechy i Niemcy to „partnerzy, którzy mogą na sobie polegać”, a Berlin „wreszcie dostrzegł potencjał Czech jako pośrednika” w relacjach z innymi krajami Europy Środkowej. „W lipcu (szefowa dyplomacji Niemiec – red.) Annalena Baerbock mówiła orozszerzeniu Trójkąta Weimarskiego, czyli podupadającego formatu współpracy z Francją i Polską. Innymi słowy: jeżeli Polska nie chce, Czechy są gotowe” – pisze niemiecka dziennikarka.
Przyznaje, że także między Niemcami i Czechami były trudności. Dopiero po siedmiu latach od zjednoczenia Niemiec udało się podpisać czesko-niemiecką deklarację, która stała się także podstawą do stworzenia Funduszu Przyszłości. „Być może długa walka, ciężkie dyskusje o biurokracji i pojęcia były tym lepszą podstawą dla nowej przyjaźni” – dodaje Grossmann.
Według niej wypędzeni i ich potomkowie, przez długi czas traktowani nieufnie przez Czechów, są dziś często szczególnie zaangażowani w dobre stosunki. A młodzi Czesi opiekują się ruinami opuszczonych sudeckich niemieckich wiosek, dzięki wsparciu Funduszu Przyszłości. W maju w trakcie zjazdu Niemców sudeckich przemawiał czeski minister, zaś w Uściu nad Łabą stała wystawa opowiada historię Niemców w Czechach – wskazuje dziennikarka „SZ”.
„Rząd PiS wiele zniweczył”
„To nie do pomyślenia w Polsce, gdzie nie ma zgody z niemieckimi historykami na wspólne spojrzenie na historię, a liczba godzin lekcyjnych dla niemieckiej mniejszości została zmniejszona” – pisze autorka, nawiązując do obcięcia przez polski rząd środków na naukę języka niemieckiego jako języka mniejszości. Przypomina, że „Niemcy i Polacy zaszli już dość daleko, jeżeli chodzi o wzajemne porozumienie”. „Prawicowo-narodowy rząd PiS wiele z tego zniweczył” – ocenia. Zdaniem Grossmann z tego płynie nauka dla Czechów i Niemców: aby Fundusz Przyszłości pozostał sukcesem, musi być dalej wypełniany. „Przyjaźń potrzebuje wzajemnego uznania, pieniędzy oraz od czasu do czasu piwa. Tylko nie odpuszczać” – apeluje dziennikarka „SZ”.
Berliner Zeitung: zagrożone środki na Pociąg do Kultury
Z kolei dziennik „Berliner Zeitung” informuje w środę o zagrożonym finansowaniu dla polsko-niemieckiego projektu Pociąg do Kultury, który kursuje od wiosny 2016 roku w weekendy między Berlinem a Wrocławiem. Jak pisze, wszystko wskazuje na to, że ósmy sezon Pociągu do Kultury będzie ostatni. Senat Berlina potwierdził bowiem, że aktualnie finansowanie tego projektu w obecnej formie jest zapewnione tylko do końca 2023 roku. Według informacji gazety roczne koszty utrzymania Pociągu do Kultury wynoszą obecnie około 700 tysięcy euro. Kraje związkowe Berlin i Brandenburgia dzielą się kosztami po połowie.
„Po niemieckiej stronie od początku finansowaniu towarzyszyły kontrowersje” – pisze dziennik I wyjaśnia, że berliński zarząd ds. transportu argumentował początkowo, iż Pociąg do Kultury jest połączeniem dalekobieżnym, za które odpowiedzialne są niemieckie władze federalne. „W międzyczasie tamte wątpliwości najwyraźniej odżyły” – twierdzi gazeta, powołując się na osobę znającą sprawę. W sierpniu podczas spotkania koordynacyjnego przedstawiciel Senatu Berlina miał oświadczyć: „Wycofujemy się w 2024 roku”.
Według rzeczniczki berlińskiego zarządu ds. mobilności Constanze Siedenburg idea Pociągu do Kultury będzie kontynuowana, a jednym z pomysłów jest aktualizacja trasy i skierowanie jednego z dwóch wagonów do innego miejsca w Polsce. Juergen Murach, wiceprezes Stowarzyszenia Niemieckich Inżynierów Kolejowych i rzecznik Sieci na rzecz Europeizacji Kolei proponuje, by wykorzystać reaktywację trasy kolejowej Jelenia Góra-Karpacz i w 2024 roku skierować Pociąg do Kultury w Karkonosze.