Zdaniem ukraińskiego recenzenta, film „Dowbusz” o legendarnym zbójniku, który walczył z „polskimi panami”, to pokaz „wyrafinowanej polonofobii”. Pisze, że Polaków przedstawiono w nim karykaturalnie jako „kompletnych idiotów”, niczym czarne charaktery w radzieckich filmach propagandowych. “Ja bym tego lepiej Polakom nie pokazywał”.
Na portalu IQ opublikowano recenzję nowego ukraińskiego filmu „Dowbusz”, o legendarnym karpackim zbójniku Aleksym Doboszu, który walczy za wolność przeciwko „panowaniu polskiej szlachty”. Film został dofinansowany przez państwową agencję ds. kina. Przypomnijmy, że oficjalną premierę miał w ukraiński Dzień Niepodległości, natomiast ze zwiastunów i wstępnych omówień wynikało, że ma on wyraźnie antypolski wydźwięk.
Autor recenzji, Nazar Kiś, już na wstępie określa film jako „znakomity”, porównując go do takich zachodnich superprodukcji, jak „Braveheart – Waleczne serce” czy „Patriota”, a także nawiązując do polskiego „Ogniem i mieczem”. Zaznacza, że film jest wyraziście zagrany: „(…) pozytywne postacie są zagrane po prostu pięknie. Negatywnych już tradycyjnie grają tak źle, że mimowolnie przypominają się początki ukraińskiej kinematografii (…)”. Pośrednio przyznaje również, że film zawiera nieścisłości historyczne, ale proponuje się tym zanadto nie przejmować.
Kiś pisze też, że film operuje określonymi stereotypami historycznymi, żeby widz „mógł się od razu czegoś chwycić”, choć zaznacza, że w stosunku do Polaków przedstawionych w filmie twórcy przesadzili. Uważa, że obraz jest na wskroś antypolski.
„Ze stereotypami historycznymi, szczególnie w takim czasie, pożądana była by jakaś przemyślana praca. I chodzi nie o aspekt socjalny, nie o Dowbusza jako „mściciela ludu” w stylu radzieckiej propagandy. (…) Chodzi o wyrafinowaną polonofobię, czystą jak łza komsomołki [fikcyjny koktajl alkoholowy o trującym składzie – red.]” – pisze recenzent.
Jak czytamy, w filmie „dla formalności” próbowano uczynić z Rosjan głównych winowajców, a także „podjęto próbę pokazania, że tożsamość etniczna to nie ‘wyrok’”. Uważa, że w przypadku Żydów „nawet się to udało”.
„(…) ale z Polakami to całkowita katastrofa. Kompletni idioci, wampiry i sadyści. Do tego stopnia karykaturalni, że mimowolnie zastanawiasz się, czy nie jesteś w larach 70. [XX wieku, aluzja do radzieckiego kina propagandowego – red.]. Gdzie Budionny? Gdzie komuniści?” – pisze Kiś. Dodaje, że w filmie jest jeden Polak, bohater pozytywny, będący członkiem bandy Dowbusza. „Ale on się nie liczy. Ta postać jest jak tępy, bezużyteczny chachoł albo Uzbek w radzieckim oddziale partyzanckim. Jego rolą jest zginąć, żeby rosyjski bohater doszedł do Berlina”.
Recenzent uważa, że dziwi go tak jednoznaczny podział na „polskich gnębicieli i ukraińskie ofiary”. Jak pisze: „Nie ma żadnych Ukraińców, którzy nie byliby na służbie u panów. Żadnych Polaków, jacy nie byliby elitą. A gdzie postacie pograniczne? Nawet prawdziwy, a nie kinowy Iwan Gonta, nim stał się mścicielem ludu, pracował jako ochroniarz dla polskich panów. A tutaj fabuła jest jasna, jak w Awatarze”.
„Zresztą, ta to też wyszło – złych Polaków wyrżnęli, po czym pokazali w napisach końcowych „walka trwa”… Szkoda. Były wszelkie sposobności (…), żeby pokazać jakąś bardziej złożoną ideę, aniżeli <<tu jest nasza ziemia>>” – czytamy w artykule.
W podsumowaniu oceniono, że według ukraińskich mediów w kraju film raczej nie będzie kasowym sukcesem. „Trzeba będzie wyjść [z nim – red.] za granicę (…). No nie wiem, ja bym tego lepiej Polakom nie pokazywał. (…) Nie róbcie ze wszystkich Polaków degeneratów (…)” – napisał Kiś.
Film opowiada o legendarnym zbójniku Aleksym Doboszu (Ołeksa Dowbusza), który grasował w Karpatach w okolicach Mikuliczyna w pierwszej połowie XVIII wieku.
Już wcześniej zwracaliśmy uwagę, że ze zwiastunów filmu wynikało, iż Polacy grają w nim rolę „czarnych charakterów”, zaś obraz powiela ukraińskie stereotypy na temat „polskiej szlachty”. Potwierdzają to nowe zwiastuny. Postać polskiego szlachcica grozi „opryszkom” z bandy Dobosza (Dowbusza), że „znajdzie i zabije wszystkich”, w tym „ich żony i dzieci”. Z kolei główny bohater zapowiada, że jego ludzie zbiorą własne wojsko, „zatrzymają wroga i dadzą ludziom wolność”.
W zwiastunach wspomniana postać polskiego szlachcica mówi: „Myślicie, że jesteście wolnymi ludźmi? Jesteście naszą własnością!”. W jednej z wersji słowa te są wypowiadane po polsku, w innej po ukraińsku.
O tym, w jaki sposób film przedstawia Polaków, świadczą też omówienia w ukraińskich mediach i agencjach informacyjnych. Według państwowej agencji Ukrinform, w filmie „Dowbusz staje na czele powstania hucułów, przeciwko ostremu panowaniu polskiej szlachty”, która „robi co może, żeby zniszczyć Dowbusza, ale on ich przechytrzył”.
Z kolei agencja UNIAN pisała, że na początku XVIII wieku „bracia Ołeksa i Iwan Dowbuszowie stają się wyjętymi spod prawa wojownikami-opryszkami, gotowymi przeciwstawić się wrogowi w imię wolności swojej ziemi”. Jednocześnie, szukając pomsty za śmierć rodziców „na panach”, stają się sobie wrodzy, gdyż Aleksy „chce przywrócić sprawiedliwość”i staje na czele huculskigo powstania, a Iwan zamierza wzbogacić się.
Dodajmy, że film bardzo zachwalał m.in. Wołodymyr Wjatrowycz – „kłamca wołyński” i były szef Ukraińskiego IPN, znany z gloryfikowania OUN-UPA, obecnie deputowany ukraińskiego parlamentu. Z kolei w niektórych mediach pojawiły się sugestie, że film z uwagi na zbliżające się wybory do parlamentu na razie nie będzie pokazywany w Polsce.
Film wyprodukowała firma Pronto Film ze wsparciem Derżkina i ukraińskiego ministerstwa kultury. Reżyserem “Dowbusza” jest Ołeś Sanin, grają w nim także polscy aktorzy – Agata Buzek i Mateusz Kościukiewicz. Sam film kosztował 120 mln hrywien, z czego 65 mln stanowiło dofinansowanie z budżetu państwa ukraińskiego.