Była policjantka twierdzi, że podczas pracy w Legnicy była ofiarą mobbingu i molestowania seksualnego. Dowódca miał regularnie „podrywać” Karolinę, z czasem zaczął ją poniżać, aż funkcjonariuszka odeszła ze służby. Teraz domaga się od państwa polskiego 2 mln zł odszkodowania.
Sprawę jako pierwsze opisały lokalne media, informując o podejrzeniu mobbingu w legnickiej policji. Teraz historię Karoliny (imię bohaterki zmienione) z bliska przedstawił „Newsweek”. Zaczęła ona pracę w Komendzie Miejskiej Policji w Legnicy w roku 2007. Było to jej spełnienie marzeń, bo o pracy w mundurze marzyła od dawna. Do czasu.
Ojciec Karoliny pracował jako konserwator w Samodzielnym Pododdziale Prewencji Policji w Legnicy. Młoda funkcjonariuszka prosiła go, by sprawdził, czy w jednostce są jakieś wolne etaty. Od dowódcy Wiesława J. dowiedział się, że wolne jest miejsce na posterunku ochronnym. Kobieta zgodziła się podjąć tam pracę.
Molestowanie seksualne w policji. „Co ty masz takie małe cycki?”
Początkowo nie dochodziło do żadnych zgrzytów. Z czasem J. zmienił swoje zachowanie. Pytał mundurową, dlaczego nie zaprosiła go nadal na kawę, z kim mieszka, czy żyje w związku. Zaczął komentować jej wygląd, składając liczne komplementy.
Karolina dowiedziała się od innych policjantów, że dowódca „już taki jest”, zwłaszcza po alkoholu – informuje „Newsweek”. Dlatego bagatelizowała zachowanie przełożonego. Z czasem było jednak coraz gorzej. W roku 2012 J. wszedł do jednostki pijany. Karolina była akurat sama w pokoju. Zaczął dotykać jej piersi. – Co ty masz takie małe cycki? – pyta podwładną.
Chociaż Karolina odpychała dowódcę, ten chwytał ją za pośladki, przytulał. Funkcjonariuszka zaczęła szamotać się z przełożonym. – Co ty na dowódcę rękę podnosisz?! – słyszy w pewnym momencie.
Policjantka z Legnicy po tym zdarzeniu myślała o zmianie jednostki. Od dowódcy dowiedziała się, że nie otrzyma na to zgody. Równocześnie J. zmienił swoje zachowanie od tego momentu. Zamiast komplementów pojawiły się obraźliwe i poniżające teksty. „Ale masz pedalskie perfumy”, „nic nie robisz”, „grzejesz tylko d…”, „będę musiał cię przewietrzyć w patrolu pieszym” – to tylko niektóre teksty, które przytacza „Newsweek”.
Zgłoszenie dowódcy
Karolina najpierw opowiedziała o wszystkim rodzinie. Później pojawiła się w Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, by złożyć skargę. Informacja o tym szybko rozniosła się po legnickiej komendzie.
– Zobaczysz, z jakim ty problemem zostaniesz. Zamiast przyjść do mnie, bo ja cię tam klepię kiedyś kurde w formie żartu, weź się wyprostuj. Jak czasami cię klepnę, mobbing. […]. Nie upier**** mnie, bo nie upier****** do tej pory. Przez takie coś tylko ty zostaniesz z niczym – mówi do niej dowódca, gdy sprawa wychodzi na jaw.
Z czasem funkcjonariuszka udała się na zwolnienie lekarskie. Po namowie siostry -policjantki postanowiła zgłosić przestępstwo. Zeznania złożyła w Legnicy, a następnie w Głogowie. „Czas i trwanie zachowań: mniej więcej od około pół roku po rozpoczęciu pracy w SPPP w Legnicy do 10 marca 2016 r. Skutki niepożądanych zachowań: stwierdzona nerwica, leczenie psychiatryczne, przewlekłe zapalenie dwunastnicy i żołądka, łysienie” – napisano w protokole, który przytacza „Newsweek”.
Proces sądowy i próba powrotu do policji
Prokuratura Rejonowa w Głogowie oskarżyła J. m.in. o molestowanie seksualne, psychiczne i fizyczne znęcanie się nad nią oraz przekroczenie uprawnień służbowych, domagając się kary trzech i pół roku pozbawienia wolności i wypłaty zadośćuczynienia pokrzywdzonej w kwocie 60 tys. zł.
J. nie przyznał się do zarzutów. Stwierdził, że nigdy nie zachowywał się niewłaściwie względem policjantki. Dodał nawet, że Karolina nie podoba mu się jako kobieta. Przyznał się jedynie do nielegalnego pobierania „kilometrówki” na dojazd do pracy. Równocześnie J. odchodzi na emeryturę, nie wszczęto względem niego postępowania dyscyplinarnego.
Sędzia Kazimierz Chłopecki z Sądu Rejonowego w Legnicy oddalił sześć z siedmiu zarzutów. Oparł się na zeznaniach pracowników prewencji, którzy stanęli murem za byłym dowódcą. W wyroku nie wyklucza, że oskarżenia mogły być zemstą za pomijanie przy awansach. W drugiej instancji postanowiono jednak powtórzyć proces. Kończy się on karą 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.
W roku 2020 Karolina podjęła próbę powrotu do policji. Od nowego dowódcy jednostki usłyszała, że współpraca z nią jest niemożliwa. Komendant wojewódzki tymczasowo przeniósł ją do komendy miejskiej w Legnicy. Później dostała jednak pismo „o wszczęciu administracyjnego postępowania o wydaleniu ze służby z uwagi na długotrwałe przebywanie na zwolnieniach lekarskich i dezorganizowanie pracy jednostki”. Związki zawodowe nie chciały jej wesprzeć, wydały nawet negatywną opinię na jej temat.
Kilka miesięcy później Karolina złożyła pozew przeciwko Skarbowi Państwa – Komendzie Wojewódzkiej we Wrocławiu. Zażądała 2 mln zł zadośćuczynienia za doznane krzywdy, 63,5 tys. zł odszkodowania za wydatki na leczenie, utratę dochodów w związku ze zwolnieniami lekarskimi i brakiem awansu, 100 tys. zł zadośćuczynienia za nieuzasadnione wydalenie ze służby.