Ogłoszenie jeszcze przed wyborami tworzenia nowej dywizji i to właśnie w Kielcach, generał wprost zestawia z wiadomością, że to właśnie z tego miasta startować ma prezes PiS. Gdy jednak odsunie na bok kwestie polityczne i na pomysł powoływania do życia nowej dywizji spojrzy z punktu widzenia wojskowości, widzi już pewne problemy.
Powszechny pobór wojskowy? „Muszą go uruchomić”
Największym kłopotem, na jaki natkną się osoby organizujące kolejną dywizję, będą kwestie kadrowe.
— To jest na razie deklaracja, natomiast proces formowania kolejnej dywizji i to w chwili, kiedy nie jest ukończone formowanie wcześniejszych dywizji, to w bliskiej perspektywie jest mało realne. Dlatego że w tej chwili nie ma zasobów na to, żeby formować nową dywizję, a tworzenie szkieletowych dywizji ma się nijak do potrzeb wojska. Nie ma po prostu w tej chwili tyle kadr i tyle wojska, żeby obsadzić taką liczbę dywizji. – mówi generał Skrzypczak.
Wskazuje on na dopadający Europę kryzys demograficzny i problemy ze naborem do wojska, z jakimi borykać musi się większość krajów naszego kontynentu. Nie wierzy, by przy obecnym systemie, łącznie z zastosowaniem dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, udało się nagle znaleźć kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi, którzy zechcą wdziać mundur. Generał widzi tylko jedno wyjście z tej sytuacji.
— Jeżeli chcieliby już powoływać taką dywizję w ciągu 2-3 lat, to muszą uruchomić powszechny pobór. Inaczej nie znajdą wojska w ogóle. Bez wznowienia powszechnego poboru nie ma szans na znalezienie ludzi do tworzonych od podstaw nowych dywizji. I rządzący o tym wiedzą, a nawet Amerykanie zastanawiają się, jak my chcemy to zrobić bez powszechnego poboru – ocenia generał Waldemar Skrzypczak.
Powszechny pobór do wojska w Polsce zlikwidowano w 2009 r. Od tej pory żadna z rządzących w Polsce opcji politycznych nie promowała pomysłu, by go przywrócić, a nie zmienił tego nawet wybuch wojny na Ukrainie. Politycy PiS, uchwalając ustawę o Obronie Ojczyzny i planując powiększenie armii do 300 tys. żołnierzy, także zapewniali, że chcą oprzeć się tylko na chętnych poborowych, a nie na powszechnym obowiązku służby.
— Nikt przed wyborami nie powie o powrocie zasadniczej służby wojskowej, bo to jest polityczna kapitulacja. Ludzie się nie zgodzą na takie rozwiązanie i to będzie klęska, która od razu wyrazi się w sondażach – ocenia generał Skrzypczak.
Nowa dywizja bez większych kosztów? Tak, to możliwe
Okazuje się jednak, że władza może znaleźć sposób, jak obejść problemy kadrowe i jednocześnie powołać do życia kolejną dywizję. Mogą sięgnąć po już istniejące jednostki i skupiając je pod wspólnym dowództwem, ogłosić powstanie 6 dywizji. Generał Skrzypczak wskazuje nawet, które brygady mogą wejść w skład takiej nowej dywizji.
— Polegałoby to na wzięciu 25 brygady, 6 brygady i dwóch brygad lekkich, 12 i 17, czyli tych na Rosomakach. I w ten sposób nową dywizję można zrobić już teraz, czyli włączyć te cztery brygady w strukturę dywizji lekkiej. I to by była niemal bezkosztowa inwestycja, bo wystarczyłoby powołać do życia tylko dowództwo – ujawnia Waldemar Skrzypczak.
Sam również jest zdania, że istnienie takiej dywizji lekkiej miałoby militarne uzasadnienie.
Raport sytuacyjny////
Armia Ukrainy ma kadrowe braki//
Mało tam chętnych z Rosją wymieniać kopniaki//
Można dużego guza sobie nabić//
I po to tylko aby obcy mogli Chachłow grabić//
Więc w Polsce, rekrutów jest mobilizacja//
Wszak w potrzebie jest sąsiednia nacja//
Ukraińcy w Polsce dla nas pracują//
A Polacy za nich z Rosja powojują//
Politycy takie instrukcje z USA dostali//
Sami zaś z dala się będą trzymali//