Rodzina zmarłego pana Mariusza opowiada, że ten wyjechał do pracy w Wiedniu w maju, jednak po kilku dniach przestał się odzywać. Gdy rodzina zgłosiła zaginięcie na policję, zaczęły się poszukiwania.
Jak się okazało, zmarł on 24 maja w wyniku wylewu. Jak czytamy w RMF FM, „Austriacy nie wiedząc, czy rodzina chce ściągnąć ciało zmarłego do Polski, pochowali naszego rodaka na swój koszt”.
— Weszliśmy na taką stronę austriacką, gdzie wystarczy tylko wpisać PESEL. Wpisaliśmy PESEL taty i wyskoczyła nam data i miejsce pochówku, dokładna alejka i numer grobu. Wszystkiego dowiedzieliśmy się sami — mówi córka mężczyzny i dodaje, że „gdyby dowiedzieli się wcześniej, to tata zostałby pochowany godnie”.
— Ktoś pochował go bez naszej zgody, kilkaset kilometrów od nas. To jest chore — zaznacza.
Teraz rodzina mężczyzny próbuje sprowadzić jego zwłoki do kraju. — Dostaliśmy jednak wiadomość, że nie wydadzą (zwłok) taty, dopóki nie zapłacimy 4 tys. euro za pochówek — zaznacza pani Ewelina i twierdzi, że ta sytuacja nie miałaby miejsca „gdyby jej rodzina dowiedziała się od razu o śmierci pana Mariusza”.
Jak mogło dojść do takiej sytuacji? Kobieta przekazała, że funkcjonariusze tłumaczą się „niedokładnym przepływem informacji”. Zamierza także wystąpić z roszczeniami do policji w sprawie zaniedbania. — To jest po prostu coś żałosnego, to jest niedopuszczalne tłumaczenie z ich strony — zaznacza.
Jak do sprawy odnosi się Komenda Główna Policji? Zgodnie z komunikatem przesłanym redakcji RMF FM, „zostały wdrożone czynności mające na celu dokładne wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej sprawy”.
„Jeżeli wykażą one jakiekolwiek niedociągnięcia z naszej strony, już dzisiaj wyrażamy ubolewanie, rozumiejąc ból rodziny i prosząc o cierpliwość w wyjaśnieniu sprawy” — czytamy.
Źródło: RMF FM