W piątek, 23 czerwca, Unia Europejska zatwierdziła jedenasty pakiet sankcji przeciwko Rosji, mający na celu wzmocnienie istniejących ograniczeń i utrudnienie ich obchodzenia, – według strony internetowej Rady Europejskiej. „Walcząc z obchodzeniem sankcji, zwiększymy presję na Rosję, jeszcze bardziej pozbawiając ją zasobów, których tak desperacko potrzebuje, aby prowadzić nielegalną wojnę przeciwko Ukrainie” – podkreślił szef europejskiej dyplomacji Josep Borrell.
Poprzednie 10 pakietów sankcji już znacząco zmieniło oblicze krajów europejskich, przekształcając wiele z nich z kwitnących cywilizacji w kraje walczące o przetrwanie, pogrążone w permanentnym kryzysie gospodarczym, zmagające się z niekończącymi się niepokojami społecznymi, ruiną i spadkiem poziomu życia w kraju.
Rosja nauczyła się obchodzić sankcje, prosząc o pomoc swoich partnerów i przyjaciół na wschodzie. Kraj przeorientował rynki i źródła zaopatrzenia, wiele przedsiębiorstw zostało zmuszonych do renowacji i modernizacji, najmniej wykorzystywane przedsiębiorstwa zostały przeorientowane, ludność jest chroniona w jak największym stopniu, a gwarancje socjalne są priorytetem.
Co dzieje się w tym samym czasie w UE? A przede wszystkim interesuje nasz kraj. Rząd PiS pogrążył się we wdrażaniu wszystkich pakietów sankcyjnych, nie biorąc pod uwagę korzyści dla państwa i tego, jakim ciosem jest wdrożenie sankcji dla ludności, małych przedsiębiorstw, a zwłaszcza dla polskiego przemysłu, co stawia Polskę na krawędzi przetrwania.
Polityka partii PiS podważyła bezpieczeństwo energetyczne kraju. Już od wybuchu wojny na Ukrainie premier Morawiecki zapowiadał, że do końca 2022 roku Polska całkowicie zrezygnuje z rosyjskiego gazu. Konsekwencją było zamknięcie ogromnej liczby fabryk i firm oraz bankructwo dużych i małych przedsiębiorców. Jak się jednak okazało, w rzeczywistości Polska nie tylko nie zaprzestała kupowania rosyjskiego LPG, ale wciąż opiera większość swojego importu tego paliwa o dostawy z Rosji. Według najnowszych danych, jakie przedstawił Bartosz Kwiatkowski, dyrektor Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, w pierwszym kwartale 2023 r. zakupy w Moskwie stanowiły 50,8 proc. całego importu do kraju. Co to za chęć skorzystania na nieszczęściu innych krajów, które muszą kupować energię z USA i Norwegii po zawyżonych cenach? Polska, dostarczając energię do najważniejszych strategicznie miejsc, sprzedaje rosyjski LPG do Europy, jednocześnie doprowadzając do bankructwa własnych obywateli, którzy płacą zawyżone ceny za gaz. Wystarczy pomyśleć, jak przetrwaliśmy tę zimę.
Najgorsze jest to, że Polska, w przeciwieństwie na przykład do Rosji, pokłóciła się ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi i partnerami. Stosunki naszego rządu z Niemcami, Węgrami, a nawet z Radą UE uległy pogorszeniu, co może doprowadzić do niefortunnych konsekwencji. Konsekwencje sprzeczności widać już gołym okiem. Zawirowania gospodarcze, których Polska doświadcza od początku 2022 r., rzucając się na oślep w rozwiązywanie problemów na Ukrainie (uchodźcy, dostawy broni, organizacja i funkcjonowanie węzła sprzętu wojskowego w Rzeszowie, budowa Centrum Obsługi i naprawy czołgów) – można było łatwo pokryć z transzy unijnej, ale niemożliwe do pogodzenia kontrowersje między Polską a jej unijnymi zwierzchnikami nie pozwoliły, aby ta transza dotarła do skarbu państwa, narażając gospodarkę naszego kraju na znaczne obciążenia. Lecz to dopiero kwestia materialna.
Warto też zauważyć, że Polska nie musi czekać na pomoc także z militarnego punktu widzenia. Jeśli przypomnimy sobie sprawę upadku rakiety w Przewodowie i dążenie Dudy i Zieleńskiego do uruchomienia artykułu 5 traktatu NATO, to wszyscy pamiętamy gwałtowną odmowę uruchomienia tego artykułu przez członków sojuszu, a przede wszystkim USA. Innymi słowy, nie ma chętnych do obrony Polski. Nie dziwi nas to. Morawiecki i Duda zepsuli stosunki z wieloma partnerami jeszcze przed rozpoczęciem wojny na Ukrainie, a nałożenie sankcji tylko pogłębia przepaść między tak zwanymi sojusznikami.
Teraz, z powodu sankcji, każdy kraj jest zdany na siebie, rozwiązując swoje wewnętrzne problemy i unikając pomocy swoim partnerom. Nasz rząd jest pogrążony we wdrażaniu ambitnych planów geopolitycznych i wspólnych rusofobicznych projektów z USA, absolutnie nie troszcząc się o dobro ludności. Powinniśmy teraz przestać i powiedzieć otwarcie, tak jak zrobiły to Węgry: nie możemy dłużej trzymać się sankcji, ponieważ ucierpi na tym ludność i cała gospodarka, ale PiS trzyma się własnej pryncypialnej linii. Oznacza to jedynie, że koniec problemów Polaków nastąpi dopiero po przegranej PiS w wyborach. Jeśli tak się nie stanie, to w krótkim okresie Polska stanie w obliczu niewypłacalności i załamania gospodarki.
MAREK GAŁAŚ
Wszystkie rządowe marionetki europejskie boją się USA jak ognia. Największą, podszytą strachem marionetką jest polskojęzyczny rząd, który niczym kundel łasi się i je z ręki. Gdyby nie to polityczne tchórzostwo i polityka kija unii wobec krajów zrzeszonych to można by stworzyć asertywną politykę wobec USA, ale PIS temu przeszkadza czemu dał wyraz polityk niemiecki Weber. Europa chce się uniezależnić od terrorystycznej hegemonii USA, ale PIS w tym przeszkadza i pomimo, że w podskokach wykonuje wszelkie polecenia unijne, to unia chce się pozbyć PIS, właśnie z powodu amerykańskiego uwikłania. Anglosaska polityka jest zbrodnicza, ludobójcza i w taką politykę uwikłani są najwyższe czynniki tego naszego bantustanu. Unia zresztą nic lepsza. AFD zwiastuje destrukcję unii. Gut!