Rosyjska rakieta pod Bydgoszczą. Błaszczak oskarżał, ale nie zawiadomił służb. „Nie ma potrzeby”

Niezależny dziennik polityczny

Mariusz Błaszczak publicznie oskarżył dowódcę operacyjnego rodzajów sił zbrojnych po tym, jak rosyjska rakieta spadła w lesie pod Bydgoszczą. Z ustaleń dziennikarza RMF FM wynika, że do tej pory minister obrony nie powiadomił prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa zaniechania obowiązków.

Fragmenty rosyjskiej rakiety zostały znalezione w lesie w Zamościu pod Bydgoszczą w kwietniu tego roku przez przypadkową osobę. Sam pocisk miał jednak wkroczyć w polską przestrzeń powietrzną w grudniu 2022 roku – o czym polską stronę poinformowali ukraińscy żołnierze. Po wykryciu szczątków rakiety minister obrony Mariusz Błaszczak uznał, że winnym tej sytuacji jest rzekomo dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych. 

– Dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej, ani nie informując Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych przewidzianych w procedurach służb – powiedział w połowie maja szef MON.

Rosyjska rakieta w Zamościu pod Bydgoszczą. Mariusz Błaszczak nie podjął działań ws. generała, którego publicznie oskarżył

Jak informuje RMF FM, Mariusz Błaszczak nie powiadomił prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez dowódcę operacyjnego, chociaż publicznie zarzucił mu niedopełnienie obowiązków. Dziennikarz Krzysztof Zasada czekał na odpowiedź w tej sprawie ponad miesiąc. Powodem miała być „trudna sytuacja geopolityczna”. 

W odpowiedzi centrum operacyjne Ministerstwa Obrony Narodowej wskazało, że „nie ma potrzeby składania zawiadomienia w śledztwie, które trwa”. Jak jednak zauważa dziennikarz RMF FM, problem w tym, że prokuratura nie badała wątków niedopełnienia obowiązków przez wojskowych. Nie wiadomo więc, czy teraz je bada, bo postępowanie została objęte całkowitą blokadą informacyjną. 

MON nie przekazało też wniosków pokontrolnych z incydentu z rakietą do śledczych. Raport w tej sprawie otrzymali natomiast prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. 

W kwietniu w lesie znaleziono szczątki rakiety, która mogła wlecieć do Polski w grudniu ubiegłego roku

27 kwietnia Zbigniew Ziobro potwierdził, że w okolicach miejscowości Zamość znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego, a śledztwo w sprawie wszczęła prokuratura. Dzień później dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski przekazał, że „trwają intensywne dochodzenia” dotyczące tego, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć. Generał nawiązał też do wydarzeń z grudnia 2022 roku, gdy Rosja przeprowadziła zmasowany atak powietrzny na Ukrainę. Na początku maja Mateusz Morawiecki stwierdził, że o incydencie pod Bydgoszczą dowiedział się dopiero pod koniec kwietnia, dlatego wówczas zostało wszczęte śledztwo. 

10 maja dziennikarze RMF FM poinformowali, że szczątki w lesie to części rosyjskiego pocisku manewrującego Ch-55. Tego samego dnia szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak zapewnił, że o incydencje z rakietą poinformował swoich przełożonych „wtedy, kiedy miało to miejsce”. 12 maja Mariusz Błaszczak oświadczył, że procedury reagowania w sprawie obiektu zadziałały prawidłowo do „poziomu dowódcy operacyjnego” i zarzucił gen. Piotrowskiemu, że nie poinformował o zdarzeniu ani jego, ani odpowiednich służb. Generał wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie, w którym zaapelował o rozsądek.

Źródło: gazeta.pl

Więcej postów