Mikołaj D. (21 l.) ze Świdnicy miał od czterech lat mierzyć się z jawną nienawiścią ze strony ojczyma. W końcu nadszedł dzień, gdy nie wytrzymał znęcania się nad nim i jego matką, chwycił przygotowany wcześniej nóż i zadał mężczyźnie 12 ciosów. Potem zadzwonił po karetkę. Ojczym zmarł, a chłopak trafił na ławę oskarżonych pod zarzutem zabójstwa. Teraz usłyszał wyrok, który sprawił, że na sali sądowej zawrzało.
Do tragedii doszło w maju 2021 r. w kamienicy przy ul. Francuskiej w Świdnicy (Dolny Śląsk), gdzie mieszkał 19-letni wówczas Mikołaj D. wraz z matką, ojczymem i dwójką młodszego przyrodniego rodzeństwa. Za zamkniętymi drzwiami mieszkania miał rozgrywać się rodzinny dramat, którego nastolatek nie mógł już dłużej udźwignąć.
Świdnica. Mikołaj D. usłyszał wyrok za zabójstwo ojczyma
Nie mogąc znieść dłużej znęcania się nad nim i matką, wyzwisk od bękartów i prób ojczyma, by pozbyć się go z domu, Mikołaj miał wziąć przygotowany wcześniej nóż i zadać nim 12 ciosów 45-letniemu Sylwestrowi P. Następnie chłopak zadzwonił po policję i czekał na jej przyjazd.
Mężczyzna zmarł, a 19-latek został oskarżony przez Prokuraturę Okręgową w Opolu o zabójstwo w zamiarze bezpośrednim. Śledczy nie zgodzili się ze stanowiskiem obrony, że Mikołaj działał w obronie koniecznej po tym, jak ojczym go zaatakował i doszło między nimi do kłótni.
Chłopak podczas procesu przyznał się do zabójstwa, ale cały czas podkreślał, że jedynie się bronił. Sąd Okręgowy w Świdnicy po przesłuchaniu świadków we wtorek, 6 czerwca wydał w tej sprawie wyrok. Na sali zawrzało.
W sądzie zawrzało. „Kto jest sprawcą, a kto ofiarą?”
Jak relacjonuje „Gazeta Wyborcza”, Mikołaj D. został skazany przez sąd na dwa lata i osiem miesięcy więzienia za zabójstwo ojczyma i sześć miesięcy za posiadanie pornografii z udziałem dzieci (bo takie zdjęcia znaleziono w jego komputerze). W sumie za kratami ma spędzić trzy lata.
W sprawie mieliśmy do czynienia z pomieszaniem ról i tym, kto jest pokrzywdzonym, kto oskarżonym, kto sprawcą, a kto ofiarą
– uzasadnił wyrok sędzia Jerzy Zieliński.
W dalszej części, jak relacjonuje „GW”, podkreślał samotność i krzywdę Mikołaja oraz nienawiść ojczyma, z jaką chłopak musiał się mierzyć od około czterech lat, czyli od czasu, gdy jego matka związała się z Sylwestrem P.
„Sylwester P. chciał stworzyć szczęśliwy dom, a przez pasierba nie mógł”
Prokurator przypominała, że to Sylwester P. jest ofiarą i chciał tylko stworzyć szczęśliwy dom, a przez pasierba nie mógł.
Sędzia Jerzy Zieliński zwrócił jednak uwagę na relacje ojczyma z poprzednią rodziną, która w procesie występowała w roli oskarżycieli posiłkowych Mikołaja D. Przypomniał, że mężczyzna wysadził dom byłej żonie i rozbił jej głowę siekierą.
– Tymczasem Mikołaj D. nigdy nie wszczął żadnej awantury – podkreślał sędzia. – Uciekał, gdy coś się działo, zabierał pas, nocował w lesie. On po prostu przeszkadzał ojczymowi. On go nie chciał, nie był jego synem – argumentował cytowany przez „Gazetę Wyborczą” sędzia Zieliński.
Sędzia uznał, że oskarżony wobec eskalacji przemocy zaczął się przygotowywać do przyszłych zdarzeń. Nie uznał, że działanie Mikołaja D. nastąpiło w wyniku obrony koniecznej, ale i nie przyjął, że młody mężczyzna planował zabójstwo.
„Gdyby nie było awantur, nie byłoby też zabójstwa”
Jak podkreślił sędzia Zieliński — relacjonuje „Gazeta Wyborcza” — zadanie w ciągu siedmiu sekund 12 ciosów nie jest oczywiste i wymaga opanowania techniki posługiwania się nożem. Dowodem na zaplanowanie zbrodni był też pamiętnik Mikołaja, w którym napisał: „Czekam, by mieć wymówkę, by go zabić”.
– Nie planował, nie dążył do tego, po prostu doszło do takiej sytuacji, którą on przewidział, i stało się. Gdyby nie było awantur, nie byłoby też zabójstwa — argumentował sędzia.
Tłumaczył też, że zastosowanie nadzwyczajnego złagodzenia kary było konieczne, bo najniższy kodeksowy wymiar kary za zabójstwo, czyli ośmiu lat więzienia, byłby niewspółmiernie surowy do winy.
Obie strony nie zgadzają się z wyrokiem sądu. Już zapowiadają apelację
Z ogłoszonym wyrokiem nie zgadzają się ani prokuratura, która domagała się dla Mikołaja D. 13 lat więzienia (a mecenas reprezentujący poprzednią rodzinę Sylwestra P. aż 15 lat więzienia), ani obrońca. Obie strony zapowiedziały już apelację.
– Nie mogę się zgodzić, że nie było tu obrony koniecznej – powiedział „Gazecie Wyborczej” mecenas Mikołaja D. Marcin Magiera. – Trudno się nie zgodzić z uzasadnieniem sędziego, ale w tej kwestii na pewno będziemy apelowali – dodał.