„Dzień dobry, córka mnie bije, potrzebuję pomocy!”. Starcy „zabijani” na raty

Staruszka pyta: „Proszę pani, a czy to jest przemoc?”. Opowiada, że od lat jest bita przez córkę i wyzywana. Słyszy od niej: „Ty, stara jędzo, nic nie umiesz zrobić. Zobaczysz, oddam cię do domu starców!”.
– Dzień dobry, córka mnie bije, potrzebuję waszej pomocy! – mogłaby po prostu powiedzieć starsza kobieta, która zadzwoniła na numer: 537 375 505. Zamiast tego przez kilkanaście minut opowiada o konfliktach sąsiadów i pyta: „Czym właściwie się zajmujecie?”. Słyszy, że jeśli jest ofiarą przemocy, może dostać wsparcie, opiekę psychologa lub prawnika. Ale słowo „przemoc” ją przeraża. Nie jest gotowa na to, by obwinić o nią swoje dziecko. Dlatego się rozłącza.

Odczekuje dłuższą chwilę i znów wybiera ten sam numer. Mogła go zobaczyć na plakatach rozlepionych w Warszawie albo dostać od koleżanki, która znalazła go np. na uniwersytecie trzeciego wieku. – Chciałam… Nie wiem, jak o tym opowiedzieć – przyznaje z bezradnością, a pracowniczka Telefonu Pomocy dla Starszych wchodzi w rolę akuszerki tej historii. Często bywa, że ten proces jest długi, rozłożony na kilka rozmów.

W końcu się okazuje, że staruszka żyje z córką pod jednym dachem. I od lat jest przez nią gnębiona. Wyśmiewana za niepełnosprawność, bita i wyzywana. Słyszy: „Ty, stara jędzo, nic nie umiesz zrobić, nie kontaktujesz, o wszystkim zapominasz. Nie nadajesz się do niczego. Zobaczysz, oddam cię do domu starców!”. – Proszę pani, ja bym chciała o taką rzecz zapytać: czy to jest przemoc? – w głosie dzwoniącej słychać niepewność.

„Nieś swój krzyż”

Takich telefonów pracownicy Fundacji Projekt Starsi odbierają ok. 230 rocznie. Ale jaka jest skala przemocy wobec seniorów, nie wiadomo. Bo zdecydowana większość z tych spraw nigdy nie została zgłoszona. – Po pierwsze: starsi nie umieją nazwać przemocy i na nią zareagować. W ich grupie poziom wiedzy na ten temat jest bardzo niski, bo za ich czasów po prostu nie mówiło się o tym na głos. Nie wypadało. Teraz na ten problem nawet dzieci są bardziej uwrażliwione – tłumaczy Magdalena Rutkiewicz, prezeska fundacji.

Po drugie – kontynuuje moja rozmówczyni – starsi wstydzą się, że są krzywdzeni przez najbliższych, np. córkę, syna, wnuka. Przecież sami ich wychowywali, więc teraz usprawiedliwiają ich zachowanie. Im dłużej przemoc trwa, tym bardziej są bezsilni.

Po trzecie: seniorzy bardzo często są samotni i zamknięci w kręgu przemocowej rodziny. Nie rozmawiają z nikim z zewnątrz. Więc nawet gdyby chcieli, nie mają komu się wyżalić ani od kogo usłyszeć: „Nie możesz się na to godzić!”.

Czwarty powód to religijność. Wielu seniorów dzwoniących do fundacji gdzieś między zdaniami „Nie wiem, jak o tym opowiedzieć” a „Czy to jest przemoc?” wspomina, że są wierzący. Jakby czuli, że wchodzą w konflikt z naukami, które przez dekady słyszeli w kościołach: „Nieś swój krzyż” i „Cierpienie uszlachetnia”.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że tylko sześć proc. przypadków przemocy wobec starszych jest zgłaszanych do instytucji, np. na policję. Ale z opowieści podopiecznych fundacji wynika, że wiele z tych spraw nie jest nawet rejestrowanych, czyli nie trafiają do statystyk. Funkcjonariusze zbywają seniorów formułką: „To są sprawy rodzinne, my się w to nie mieszamy”. Lekarze, którzy widzą siniaki na ciałach starszych osób, często o nic nie dopytują. Z kolei pracownicy pomocy społecznej w wielu przypadkach ograniczają się do sprawdzenia tych „rodzinnych konfliktów” i rozłożenia rąk.

Przemoc wobec starszych jest więc utopiona w milczeniu. Pokazują to też badania Polskiej Akademii Nauk, według których aż 43 proc. Polaków spotkało się w swoim otoczeniu z przypadkami przemocy wobec seniorów. Ale trzy czwarte z nich nic z tym nie zrobiło.

Adoptowana córka znęca się nad matką

Pani Kazimiera ma 86 lat i od dekady jest wdową. Mieszka z jedną z bliźniaczek, które adoptowała, gdy były małe. Staruszka wyznała terapeutom z fundacji, że córka pije, nie ma pracy i ograniczono jej prawa rodzicielskie. Teraz obwinia matkę za swoje nieudane życie. Wyciąga od niej pieniądze na alkohol, a gdy to się nie udaje, wpada we wściekłość i znęca się nad panią Kazimierą.

Po tym wyznaniu staruszka trafiła na spotkanie grupy wsparcia, którą organizuje Fundacja Projekt Starsi. Seniorzy dzielą się tam swoimi historiami, dostają pomoc od psychologa i od innych członków grupy. Uczą się, jak stawiać granice przemocy. – Widzimy, jak bardzo ich sytuacja się odmienia. Oczywiście to nie jest tak, że nagle zaczynają żyć szczęśliwie, ale przestają być krzywdzeni. Jedna z podopiecznych fundacji wyprowadziła się od rodziny syna, w której była gnębiona i poniżana. Teraz spotykają się tylko w święta. Dalej coś toksycznego dzieje się między nimi, ale ona już na to się nie godzi. Jest niezależna – opowiada Magdalena Rutkiewicz.

Pani Kazimiera chodziła na spotkania tej grupy przez cztery lata i – jak podkreśla szefowa fundacji – wykonała tam ciężką pracę, by zrozumieć przemoc, której doświadcza. Mimo to w kluczowym momencie zrobiła unik.

Gdy trafiła poturbowana do szpitala, pracownicy fundacji zgłosili sprawę na policję. Złożyli zeznania, że adoptowana córka już kilkukrotnie popychała matkę, a ta przewracała się i raniła. Kluczowe było jednak, co powie sama pani Kazimiera. A ta nie chciała zeznawać przeciwko córce. – Rola wstydu w takich przypadkach jest przepotężna – ocenia Rutkiewicz.

Podobnie było z 73-letnią panią Stefanią. Lekarz zauważył na jej ciele siniaki, ale nie zgłosił tego policji, tylko odesłał pacjentkę do fundacji. Okazało się, że staruszka mieszka z synem i wnukiem, którzy ją biją i zabierają jej pieniądze. – To była ostra przemoc. Jedna z najgorszych, z jakimi się spotkaliśmy. Gdy przyszło do zeznań na policji, to pani ze wszystkiego się wycofała. Sprawę umorzono, a przemoc trwa – opowiada moja rozmówczyni.

„Co zasiejesz, to zbierzesz”

Wróćmy do statystyk: 75 proc. Polaków, którzy wiedzą o przypadkach przemocy wobec starszych, nic z tym nie robi. Pytana o tę obojętność Magdalena Rutkiewicz, odsyła mnie do filmiku fundacji, który promuje kampanię społeczną „Nie bądź biernym widzem!”. Pod klipem znajduję kilkaset komentarzy. Autorzy ogromnej części z nich przerzucają winę na seniorów. Przykłady:

  • „Jak się komuś nie podoba świat wokół i traktowanie staruszków… To warto pamiętać, że to właśnie oni są odpowiedzialni za to, jak świat wygląda”;
  • „Co sobie każdy wychował i wpoił dziecku, to ma na starość”;
  • „Akurat, te starsze osoby to są właśnie potwory w ludzkiej skórze”;
  • „Co zasiejesz, to zbierzesz”.

Czyli wielu usprawiedliwia brutalny odwet na starszych rodzicach. Rutkiewicz przyznaje, że wstydziłaby się pisać powyższe komentarze. Bo nawet jeśli ktoś był bity przez rodzica, to nie znaczy, że musi odpłacić mu tym samym. Może po prostu odciąć się od niego w dorosłości – nie utrzymywać z nim kontaktów. Tylko co jeśli rodzic ma np. mieszkanie?

„Przepisz mi mieszkanie, a ja będę się tobą opiekować”

W tle krzywdzenia starszych zdecydowanie częściej niż odwet pojawia się majątek. Córka lub syn chce mieszkanie rodzica, więc odpala cały arsenał manipulacji, zastraszania i szantażu. – Czyli dziecko np. mówi do matki: „Przepisz mi mieszkanie, a ja będę się tobą opiekować”. Gdy to już się stanie, to eskalują żądania i środki nacisku, aby uzyskać jeszcze więcej, np. dostęp do konta – tłumaczy szefowa Fundacji Projekt Starsi.

Tak było z 72-letnią panią Wiesławą, na której córka zaczęła wywierać presję, by przepisała jej mieszkanie w Warszawie. Argument był taki, że staruszka traciła wzrok i wymagała opieki. Pani Wiesława oddała córce mieszkanie i przeprowadziła się do niej. – Ta nie dość, że nie opiekowała się matką, to zabroniła jej widywać się z innymi. Izolowała ją od świata, wyzywała i stosowała przemoc psychiczną. Następnym krokiem było wymuszenie dostępu do konta matki – opowiada Magdalena Rutkiewicz.

W końcu pani Wiesława zorientowała się, w jakiej jest sytuacji, i złożyła do sądu wniosek o odwołanie darowizny. Wydała na tę sprawę mnóstwo pieniędzy, ale ją przegrała. – Była już w złym stanie psychicznym. Korzystała z pomocy psychologa fundacji. – Ale prawie nie widziała, przez co wymagała całodobowej opieki, a córka jej tego nie zapewniała. Dlatego pani Wiesława trafiła do domu pomocy społecznej – opisuje.

Do podobnej manipulacji posunęła się córka 82-letniej pani Krystyny. Nie chciała, aby spadek został podzielony pomiędzy nią i rodzeństwo. Wzięła więc „pod opiekę” matkę, a w zamian chciała dostać mieszkanie. Gdy jej rodzeństwo się o tym dowiedziało, próbowało zareagować, ale staruszka była już od niego odcięta.

– Córka zabrała jej telefon i zamknęła ją w domu. Nie wpuszczała sióstr ani brata. Do tego wyzywała ją i wyśmiewała jej bezradność. Pod wpływem przemocy stan pani Krystyny dramatycznie się pogorszył. Nie umiała zawalczyć o siebie ani powiedzieć: „Oddaj mi telefon!”. Po prostu się poddała. Nie widziała już dla siebie żadnej nadziei. Straszna historia – ocenia moja rozmówczyni i dodaje, że takich spraw, w których seniorzy są manipulowani przez dzieci, jest bardzo wiele.

Starzec łakomym kąskiem

Seniorzy z mieszkaniami bywają też łakomym kąskiem dla domów spokojnej starości. Przed kilkoma laty lokatorka jednego z takich ośrodków, który był prowadzony przez organizację kościelną, zadzwoniła do fundacji. Powiedziała, że chciałaby jej przekazać w darowiźnie mieszkanie.

– Przeczuwałam, że o coś innego tu chodzi. Podejrzewałam, że pani chce nas powiadomić o przemocy, której doświadcza. Była bardzo przestraszona, gdy dzwoniła. Umówiłam się z nią na spotkanie, ale w ostatniej chwili je odwołała. Zatelefonowałam więc do niej i zaoferowałam pomoc, jeśli dzieje jej się krzywda. Znów była bardzo przestraszona. Stwierdziła, że nie może dłużej rozmawiać i szybko odłożyła słuchawkę. Wystarczyło wejść do internetu, żeby zobaczyć, jak bardzo złą opinię ma ten ośrodek. Mówiono, że starsi byli zmuszani do przekazywania swoich mieszkań i pieniędzy – opowiada.

Niekiedy domy opieki współpracują z dziećmi seniorów. Po długotrwałych manipulacjach syn lub córka umieszcza tam rodzica wbrew jego woli. Przejmuje jego mieszkanie, a w zamian ma opłacać pobyt w ośrodku. Jego kierownictwu ten układ pasuje, bo czerpie z niego niemałe pieniądze.

Zabijanie na raty

Zazwyczaj jednak za przemocą wobec seniorów stoją ich bliscy. To oni poddają matki i ojców długotrwałemu praniu mózgu, po którym starcy na koniec życia przestają wierzyć w siebie. Przez miesiące i lata słyszą, że do niczego się nie nadają i w końcu tacy się stają. Gasną i robią się coraz bardziej nieobecni. Gdy Fundacja Projekt Starsi dowiaduje się o nich i zawiadamia policję lub pomoc społeczną, nie są już w stanie opowiedzieć służbom o swojej krzywdzie. Ta więc nie zostaje przerwana.

Taka przemoc zabija starszych na raty. Z czasem odmawiają jedzenia, picia, zażywania leków. Już wszystko im jedno.

Imiona niektórych seniorów zostały zmienione.

Więcej informacji o Fundacji Projekt Starsi znajdziesz na stronie projektstarsi.pl

Więcej postów