Dyrektor CKE wyjaśnił, że nadajniki trafią do tych szkół, „co do których okręgowe komisje egzaminacyjne miały wątpliwości, jeśli chodzi o rzetelność przeprowadzania egzaminu w latach ubiegłych”.
— Jest to więc celowane, choć jest pewna liczba nadajników, które pójdą do szkół losowo — przyznał.
Marcin Smolik poinformował także, że w szkołach będzie więcej obserwatorów. Nie chciał jednak wskazać, ilu ich będzie. Zaznaczył, że więcej informacji na ten temat CKE przekaże po egzaminach.
Matura 2023. Szef CKE: wśród dyrektorów są tacy, którzy powinny siedzieć w więzieniu
Centralna Komisja Egzaminacyjna przeprowadzi też wyrywkowe kontrole dyrektorów szkół. Kontrolerzy będą do nich dzwonić i podczas połączenia wideo prosić, by pokazali nierozpakowane paczki z arkuszami maturalnymi.
— Poprzednie lata pokazały, że niestety wśród tej ogromnej rzeszy dyrektorów, którzy naprawdę wzorowo i z ogromnym zaangażowaniem i oddaniem wykonują swoją pracę, znajduje się kilku takich, którzy nie tylko nie powinni być dyrektorami, ale w ogóle powinni siedzieć w więzieniu. Naprawdę mam ogromne zaufanie do dyrektorów szkół, ale biorąc pod uwagę doświadczenia lat ubiegłych, nie mamy tego komfortu, że śpimy zupełnie spokojnie — powiedział Marcin Smolik.
Matura 2023. Uwaga na oszustów
Tegoroczni maturzyści powinni zachować czujność i ostrożnie podchodzić do informacji na temat przecieków w mediach społecznościowych. Arbiturienci, chcący łatwo dowiedzieć się, co będzie na egzaminie, mogą paść ofiarą oszustów, którzy wyłudzają dane, a nawet pieniądze.
Wiele przecieków okazuje się być nieprawdziwymi i mogą być próbą kradzieży.
„Pierwszy FAKE sezonu. W tym roku nie podajemy uzasadnień ze względu na coraz większą dokładność oszustów i rosnące podobieństwo zdjęć do prawdziwych arkuszy. Pamiętajcie, nie dajcie się naciągnąć na hajs” — pisze profil Matura2023.