Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w marcu 2023 r. wyniosło 7.508,34 zł, co oznacza wzrost o 12,6 proc. rdr – podał Główny Urząd Statystyczny w piątek. Zatrudnienie w tym sektorze rdr wzrosło o 0,5 proc.
Jak przekazał starszy ekonomista ING Adam Antoniak, z danych wyłania się obraz nadal napiętego rynku pracy, chociaż widoczne są sygnały stopniowego schładzania.
„Spadek zatrudnienia jest jednak na tyle nieduży, że nie ogranicza presji na podwyżki wynagrodzeń. Rynek pracy zwykle z opóźnieniem reaguje na zmiany koniunktury, jednak w scenariuszu bazowym nie spodziewamy się znaczącego spadku zatrudnienia i wzrostu bezrobocia w obecnym cyklu” – stwierdził ekspert.
Dodał, że przy utrzymaniu się obecnych trendów w zakresie płac i spodziewanym spadku inflacji CPI w kolejnych miesiącach, w II połowie 2023 r. „powinniśmy już obserwować wzrosty realnych wynagrodzeń, co będzie sprzyjało stopniowej odbudowie konsumpcji”.
Jak zauważył analityk, wpływ słabszej koniunktury na krajowy rynek pracy jest dotychczas ograniczony, ale marzec przyniósł kolejne sygnały jego wychładzania. Zatrudnienie wzrosło o 0,5 proc. rdr wobec prognoz ING i konsensusu na poziomie 0,6 proc. – zwrócił uwagę. Dodał, że w stosunku do poprzedniego miesiąca odnotowano spadek o 9 tys. etatów i był to drugi miesiąc z rzędu, w którym stwierdzono spadek zatrudnienia mdm. Powołując się na dane GUS Antoniak wskazał, że było to wynikiem zwolnień i przejść pracowników na emeryturę.
Ekspert przekazał, że wzrost przeciętnego wynagrodzenia o 12,6 proc. rdr był wyższy od konsensusu (12,5 proc.), ale niższy od prognoz ING (13,0 proc.) i nastąpił po wzroście w lutym na poziomie 13,6 proc. rdr.
„Niższy niż w lutym wzrost płac w marcu nie jest w naszej ocenie sygnałem słabnięcia presji płacowej, ale konsekwencją wysokiej bazy odniesienia (znaczące podwyżki wynagrodzeń w marcu 2022) oraz faktu, że w lutym tego roku mieliśmy do czynienia z jednorazowymi podwyżkami płac (m.in. premie inflacyjne) w górnictwie i energetyce. W marcu firmy nadal podnosiły wynagrodzenia zasadnicze” – przekazał ekonomista.
Źródło: forsal.pl