Sytuacja w tzw. Wielkiej Azji Centralnej (Azja Centralna plus Afganistan) jest niestabilna. Zachód, Chiny i Rosja skupiają się na innych obszarach, a tę „próżnię zainteresowania” i brak współpracy między kluczowymi mocarstwami mogą wykorzystać ekstremiści.
- Po dwóch latach od wycofania wojsk amerykańskich z Afganistanu talibowie nie zapewniają porządku, bezpieczeństwa ani stabilizacji w państwie. Na przeszkodzie stoją zarówno silne wahania cen importowanych surowców energetycznych, kryzys i głód panujący w kraju oraz działalność jeszcze skrajniejszych grup, jak tzw. kalifat chorasańki.
- W radzeniu sobie z tymi wyzwaniami nie pomaga izolacja Kabulu przez przywódców sąsiednich republik Azji Centralnej.
- W tej sytuacji kraj pogrąża się w chaosie i jest coraz większym zagrożeniem dla stabilności całego regionu.
Prezydent Tadżykistanu alarmuje w sprawie niewygodnego sąsiedztwa
Od chwili przejęcia władzy w Kabulu przez talibów prezydent Tadżykistanu Emomali Rahmon nie ukrywa obaw związanych z tym niewygodnym sąsiedztwem. Niejednokrotnie już apelował na forum Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) i Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SOW) o wsparcie przeciwko rosnącym w siłę oddziałom tzw. kalifatu Chorasanu. Ich siłę szacował na 6 tys. bojowników i 40 przygranicznych obozów treningowych.
W maju 2022 r. Tadżykistan i Uzbekistan stały się celem ataków rakietowych, do których przyznała się ta skrajna organizacja. W istocie sprawa nie została do dziś jednoznacznie wyjaśniona, bowiem Taszkent zaprzeczył, by jakieś rakiety spadły na bazę wojskową Temez, a Duszanbe ogłosiło, że tych kilka rakiet trafiło na terytorium republiki przypadkowo w wyniku walk sił talibów z milicją kalifacką.
W lipcu 2022 r. pojawiło się jednak nowe realne zagrożenie. W północnym Afganistanie zaczął oficjalnie działać oddział milicji Tehrik-e-Taliban Tajikistan (TTT), którego korzenie sięgają współpracy z Jamaat Ansarullah, kolejną organizacją skrajną, będącą lokalną “filią” Al-Kaidy. Celem tego ugrupowania jest obalenie reżimu Rahmona i zastąpienie go własnym, opartym na skrajnych zasadach islamskich. To właśnie bojownicy tej grupy byli odpowiedzialni za powstanie przeciwko Rahmonowi w 2006 r., a w latach 2015-16 walczyli przeciwko siłom zbrojnym rządu afgańskiego i Amerykanom. Obecnie sprawują kontrolę w pięciu dystryktach afgańskiej prowincji Badachszan przy granicy z Tadżykistanem.
Choć oficjalnie tworzący tę grupę Tadżykowie pod wodzą Mahdiego Arsalana są podporządkowani talibom i do tej pory nie dokonali żadnego aktu agresji wobec sąsiada, to nie znaczy, że w przyszłości nie zechcą zrealizować swojego planu zdobycia Duszanbe. Na razie jednak ich celem jest zwalczanie walczących z talibami partyzantów z Narodowych Sił Oporu, których znaczną część stanowią również Tadżycy, oraz konkurencyjnej milicji tzw. kalifatu Chorasanu. Etniczni Tadżycy stanowią ponad czwartą część ludności Afganistanu.
Talibowie mają konsulat, ich przeciwnicy – ambasadę
Pod koniec marca delegacja talibów odwiedziła konsulat w Chorogu, stolicy Górskobadachszańskiego Okręgu Autonomicznego (GBOA). Oficjalnym celem wizyty miała być ocena uszkodzeń placówki przez lawinę, która w lutym zabiła 16 osób i zniszczyła kilkanaście budynków.
Strona tadżycka nie potwierdziła przybycia przedstawicieli rządu w Kabulu, którzy zapewne nie byli mile widziani. Władze w Duszanbe obawiają się bowiem potencjalnych prób zbuntowania mieszkańców okręgu przeciwko rządowi. Nie tak dawno bowiem, w listopadzie 2021 r. i w maju 2022 r., doszło tam do protestów i rozruchów po aresztowaniu przywódcy lokalnego aktywisty antyrządowego, który zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w areszcie. Autorytarny prezydent Emomali Rahmon najchętniej w ogóle zlikwidowałby autonomię regionu, który graniczy z Afganistanem, a więc jest bezpośrednio narażonym na wpływy radykalnej ideologii islamskiej.
Trzeba jednak nadmienić, że na drodze tej transgranicznej współpracy stoją podziały religijne wewnątrz islamu. Afgańscy radykałowie islamscy są bowiem sunnitami, a mieszkańcy regionu szyitami. To wyklucza możliwość trwałego porozumienia, a tym bardziej zawiązania spisku przeciwko władzy centralnej.
Generalnie cała sprawa z konsulatem nie byłaby może niczym dziwnym, gdyby nie fakt, że takimi sprawami zwykle zajmuje się ambasada. Jednak nie w tym przypadku, bowiem oficjalna placówka afgańska w Duszanbe nie uznała do dziś władzy talibów i deklaruje lojalność wobec wiceprezydenta Amrullaha Saleha, czyli rządu obalonego przez talibów. Nieoficjalnie w kręgach tadżyckich oficjeli mówi się o cichym przyzwoleniu Rahmona na przejęcie placówki w Chorogu przez talibów. Warto tu wspomnieć, że jawnie deklarowana przez Duszanbe wrogość do talibów dotyczy tylko sfery polityczno-ideologicznej, ale już nie ekonomicznej. Wymiana handlowa Tadżykistanu z Afganistanem w zeszłym roku wyniosła 110 mln euro.
Wielka Azja Centralna, czyli wybuchowa układanka
Sytuacja w tzw. Wielkiej Azji Centralnej (Azja Centralna plus Afganistan) jest niestabilna. W dalszym ciągu żadne państwo nie uznało oficjalnie rządu talibów, choć w Uzbekistanie, a teraz i w Tadżykistanie powstały konsulaty, równolegle do wciąż działających i nieuznających nowej władzy w Kabulu, ambasad afgańskich. Dla rządu talibów w Kabulu utrzymywanie dobrych relacji z republikami z Azji Centralnej ma kluczowe znaczenie dla funkcjonowania państwa, choćby ze względu na ich rolę jako dostawców energii elektrycznej. W miarę upływu czasu relacje te miałyby szansę ulec poprawie i stać się oficjalnymi.
Jednak obecny kierunek polityki wewnętrznej talibów, w którym coraz wyraźniej widać wpływy skrajnej ideologii islamskiej, praktycznie blokują ten proces. Talibowie są zapewne świadomi tych skutków, ale są też zdeterminowani, by za wszelką cenę utrzymać władzę, zagrożoną rosnącym w siłę jeszcze radykalniejszym tzw. kalifatem chorasańskim. Stąd zapewne decyzje o wprowadzaniu coraz bardziej restrykcyjnego systemu zakazów, nakazów i obowiązków odzwierciedlających fundamentalizm ideologiczny, o który walczy również kalifat.
Jednym ze sposobów zakończenia wojny wewnętrznej jest włączenie przedstawicieli kalifatu do systemu władzy, co jest równoznaczne ze zgodą na dalszą „fundamentalizację” życia społecznego w Afganistanie.
Rosnący w siłę tzw. kalifat Chorasanu stanowi coraz większe zagrożenie dla Azji Centralnej. Ewentualne dopuszczenie jego przedstawicieli do władzy nie oznacza, że przestanie ono istnieć, bowiem nadrzędnym celem religijnych fundamentalistów jest utworzenie państwa islamskiego na terenie całego regionu Azji Centralnej. „Kalifat” może też zwiększyć swoją aktywność wymierzoną w Chiny, Rosję i państwa zachodnie, wykorzystując obecną skomplikowaną globalną sytuację geopolityczną.
Akty terrorystyczne dodatkowo pogłębiłyby geopolityczny chaos w regionie. Trudno bowiem sobie wyobrazić powstanie koalicji, w której Zachód, Chiny i Rosja połączyłyby siły przeciwko fundamentalistom. Tę „próżnię zainteresowania” i brak współpracy między kluczowymi mocarstwami mogą wykorzystać ekstremiści.
Źródło: wnp.pl