Na organizacji antywojennej rządowej kampanii #StopRussiaNow miliony zarabia spółka kontrowersyjnego biznesmena Radosława Tadajewskiego, którym interesuje się Centralne Biuro Antykorupcyjne — ustalił Onet. Wcześniej Tadajewski pracował dla PiS, pomagając wypromować Andrzeja Dudę na prezydenta. Był też jednym z pionierów zdobywania pieniędzy z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które jest dziś w centrum korupcyjnych podejrzeń, bo płyną z niego dziesiątki milionów do spółek powiązanych z ludźmi władzy.
- Założony przez niego fundusz dzięki wsparciu Bartłomieja Misiewicza — byłego asystenta Antoniego Macierewicza — otrzymał z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju 40 mln zł dotacji. Pieniądze te Tadajewski inwestuje teraz w spółki, z których część pracuje na rzecz obozu władzy
- Aktywność biznesmena miała zdenerwować prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który nakazał członkom swojej partii ograniczenie kontaktów z Tadajewskim
- Gdy pytania o pracę na rzecz antywojennej kampanii wysłaliśmy na prywatny adres skrzynki e-mailowej Tadajewskiego, przyszła odpowiedź, że obecnie przebywa na Borneo, pije koktajle na plaży i wróci w połowie marca
Ma 43 lata, doskonałe wykształcenie (dyplomy prawa Uniwersytetu Wrocławskiego i University od Cambridge, MBA na Europa-Universität Viadrina Frankfurt), tytuł Honorowego Konsula Republiki Brazylii. Zarządza kilkunastoma spółkami. Kreuje się na wizjonera biznesu i internetowego magika.
Ale choć dorobił się milionów i od 2015 r. nieustannie obraca się wokół obozu Zjednoczonej Prawicy, jego nazwisko wciąż wielu mówi niewiele. Bo Radosław Tadajewski to człowiek cienia.
W przeszłości związany był jednak z lewą stroną politycznej sceny. Lubi przechwalać się, że jego wujkiem jest Wiesław Kaczmarek — były polityk PZPR i SLD, minister w czterech rządach tworzonych przez tę partię. On sam angażował się zaś w działalność Socjaldemokracji Polskiej (SdPl), a do 2019 r. pełnił funkcję dyrektora w mocno lewicującym Ośrodku Myśli Społecznej im. Ferdynanda Lassalle’a. Jak na biznesmena przystało, Radosław Tadajewski — sam zdrabnia swoje imię do Radka — wie jednak, że pieniądze nie mają barw politycznych. A dostęp do tych naprawdę dużych gwarantują dobre stosunki z ludźmi każdej władzy. Niezależnie od ich, czy własnych, poglądów.
Morawiecki apeluje, BGK wykłada pieniądze, człowiek Dudy robi kampanię
Gdy rok temu Rosja atakuje Ukrainę, Polacy rzucają się do pomocy swoim wschodnim sąsiadom. Skala zaangażowania jest ogromna, czym rząd postanawia pochwalić się za granicą, uświadamiając przy okazji sytym, zachodnim demokracjom odbywającą się za naszą wschodnią granicą hekatombę.
Przeprowadzenie za granicą kampanii nazwanej #StopRussiaNow kancelaria premiera zleca państwowemu Bankowi Gospodarstwa Krajowego. A ten — z pominięciem procedury przetargowej — niewielkiej i mało znanej agencji Tak Bardzo Group. Szczegóły zawartej umowy opisały w ubiegłym roku Wirtualne Media, Oko.Press i należący do Fundacji Reporterów portal Frontstory.pl. Dziennikarze Oka ujawnili, że Tak Bardzo Group to spółka związana z Piotrem Pałką, byłym współpracownikiem Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy, środowiskiem konserwatywnego kwartalnika „Fronda”, a przez moment również członkiem zarządu TVP.
Niewielka spółka, której z prowadzonej działalności w roku 2021 udało się osiągnąć zaledwie 22 tys. zł zysku, otrzymała z BGK zlecenie o wartości 16,2 mln zł netto. Umowa między nimi podpisana zostaje 20 kwietnia 2022 r. A już trzy dni później o wyruszeniu kilkunastu lawet zaopatrzonych w tablice z antywojennymi hasłami informuje w TVP Info premier Mateusz Morawiecki.
— Kampania ma się zdecydowanie przyczynić do tego, żeby Europa nie była Europą obojętności, bezradności, porażki. Żeby Europa była Europą zwycięską. Ale to się musi stać jak najszybciej, dlatego wszyscy razem: #StopRussiaNOW — zatrzymajmy Rosję teraz, natychmiast — mówi Morawiecki.
Powstaje też kilkujęzyczna strona internetowa kampanii — stoprussianow.eu. Za jej pośrednictwem internauci mogli wysyłać petycje do europarlamentarzystów z wezwaniem do nałożenia na Rosję sankcji. Kampania rozlewa się po mediach społecznościowych: Twitterze, Facebooku i YouTube.
Zaskakuje rozmach kampanii w połączeniu z bardzo krótkim czasem, jaki jej organizatorzy pozostawili wykonawcy na jej przygotowanie.
12,5 mln zł dla człowieka „układu wrocławskiego”. Za co?
Onet dotarł do nieznanych wcześniej kulis kampanii #StopRussiaNow. Jak wynika z posiadanych przez nas informacji i dokumentów, już dwa dni po podpisaniu umowy BGK z Tak Bardzo Group, zlecenie w praktyce trafia do firmy Tadajewskiego. Podwykonawcą Tak Bardzo Group zostaje jego wrocławska spółka 1450 — ta sama, w której siedzibie w grudniu ub. roku CBA zabezpieczyło umowy świadczące o jej pracy m.in. na rzecz Orlenu i NBP.
Wartość kolejnych wystawionych spółce Pałki przez firmę Tadajewskiego faktur to ponad 12,5 mln — czyli blisko 80 proc. całego zlecenia z BGK.
Z jakiego tytułu Tak Bardzo Group przelewa tak ogromne pieniądze spółce kontrolowanej przez Tadajewskiego?
1450 to spółka akcyjna należąca do żony Tadajewskiego Agaty, on sam od początku pełni w niej funkcję prezesa.
Za co firmie Tadajewskich płaciła jednak Tak Bardzo Group? Czy zlecona jej przez BGK kampania #StopRussiaNow była w internecie prowadzona przez 1450? No i skąd aż tak wysoki rachunek na świadczone przez nią usługi?
Tak bardzo poufne: wykonawca kampanii za miliony odmawia informacji
Gdy 17 lutego próbowaliśmy zapytać o to Piotra Pałkę, poprosił o telefon za pół godziny, tłumacząc się brakiem możliwości prowadzenia rozmowy. Gdy później nie odbierał, na prośbę o kontakt wysłaną SMS-em odpisał: „Przekazano mi, że przysłał pan pytania. Proszę oczekiwać odpowiedzi we wskazanym terminie”.
Rzeczywiście, tuż przed wykręceniem numeru Pałki pytania o rozliczenia z 1450, sposób nawiązania tej współpracy, a także zakres prac, jakich wykonania w związku z kampanią podjęła się spółka Tadajewskich, wysłaliśmy za pośrednictwem formularza kontaktowego oraz adres e-mail, podane na stronie Tak Bardzo Group.
Po tygodniu oczekiwania z domeny spółki otrzymaliśmy jednak nie odpowiedzi na nasze pytania, a stanowisko niejakiego Mateusza Kubika (osoba taka nie widnieje w aktach rejestrowych spółki TBG) o tym, że „w związku z klauzulami poufności w umowach z klientami i kontrahentami” spółka „nie jest upoważniona, żeby udzielić odpowiedzi” na pytania.
Gdy próbujemy dopytywać o jakie — zawierające rzekome klauzule poufności — umowy łączące Tak Bardzo Group z 1450 chodzi, a także kim jest sam Mateusz Kubik i czy jego słowa traktować mam jako stanowisko właścicieli i zarządców agencji, żadna odpowiedź już nie nadchodzi.
Tadajewski: nie ma mnie, bo piję koktajle na plaży na Borneo
Spółka 1450 również zignorowała pytania Onetu o swój udział w kampanii #StopRussiaNow. Po przesłaniu ich na prywatny adres Radosława Tadajewskiego najpierw otrzymaliśmy odpowiedź następującej treści:
Słyszałem, że nadchodzi wiosna, więc postanowiłem pojechać na Borneo. Do 30 marca będę popijał koktajle na plaży i nieczęsto będę sprawdzał pocztę. Pewnie nie chcesz tego słuchać, skoro sam musisz pracować, ale nie martw się!
Kilka dni później Tadajewski przesłał jednak e-maila, w którym nie tylko potwierdził pracę kierowanej przez siebie spółki przy kampanii #StopRussiaNow, ale wyliczył również jej zasięgi. Odpowiedzi, wraz z wysłanymi mu wcześniej pytaniami, opublikował jednocześnie na swoim profilu na Twitterze.
Zaangażowanie spółki 1450 w kampanię #StopRussiaNow potwierdza również Wojciech Trzpil z zespołu ds. informacji i public relations Banku Gospodarstwa Krajowego.
„Proces wyłaniania wykonawców [kampanii] odbywał się w sposób konkurencyjny na podstawie zapytania ofertowego przygotowanego wspólnie z KPRM. W pierwszej kolejności skierowano zapytanie ofertowe do czterech międzynarodowych agencji reklamowych działających na polskim rynku, a później — w związku z brakiem zainteresowania z ich strony — zapytania skierowano do mniejszych firm. Oferta TBG [Tak Bardzo Group] została oceniona zgodnie z przyjętymi wcześniej kryteriami: zaproponowana kreacja, sposób realizacji oraz — ze względu na pilność realizacji decyzji — czas realizacji kampanii informacyjnej” — przekazał Trzpil, który podkreśla, że umowa na przeprowadzenie kampanii, jaką bank zawarł z Tak Bardzo Group, dopuszczała zatrudnianie podwykonawców: „BGK dowiedział się o zatrudnieniu różnych podwykonawców, w tym spółki 1450 S.A., w trakcie rozliczania kampanii”.
Historia pewnej znajomości: Hofman, Tadajewski i „układ wrocławski”
Nazwisko Radosława Tadajewskiego pojawiło się we wspólnym śledztwie „Gazety Wyborczej”, portalu Oko.Press i Fundacji Reporterów, które odsłoniło kulisy funkcjonowania tzw. układu wrocławskiego — grupy rzutkich 30. i 40. latków skupionych wokół byłego rzecznika PiS Adama Hofmana i stworzonej przez niego agencji R4S. Ludzi, którzy czas rządów Zjednoczonej Prawicy postanowili wykorzystać do zarobienia ogromnych pieniędzy.
Prócz Tadajewskiego i Hofmana do członków „układu” zalicza się m.in. ich wspólnego, dobrego kolegę Roberta Pietryszyna (w czasach rządu Beaty Szydło członka zarządu PZU, a następnie prezesa Grupy Lotos, kolegę Tadajewskiego ze studiów, będącego jednocześnie najbliższym przyjacielem Hofmana), byłego ministra skarbu Dawida Jackiewicza, Zbigniewa Girzyńskiego — dziś posła koła Polskie Sprawy, na którym wisi sejmowa większość rządowa — i niesławnego byłego najbliższego współpracownika Antoniego Macierewicza — Bartłomieja Misiewicza. A także innego z przyjaciół Hofmana, byłego posła PiS Mariusza Antoniego K. — także bliskiego Macierewiczowi — którego nazwisko skraca się dziś do pierwszej litery z powodu ciążących na nim prokuratorskich zarzutów.
We wrześniu ub. roku w Onecie ujawniliśmy z kolei, że spółka R4S, w której partnerami byli Hofman z Pietryszynem, świadczyła usługi dla węgierskiego MOL-a, który kupił część majątku po wchłanianym przez PKN Orlen Lotosie.
Działalność „układu” — a także samej agencji R4S zarabiającej ogromne kwoty na obsłudze spółek Skarbu Państwa, do których ludzi, jako minister skarbu, delegował Jackiewicz — stopuje na krótko operacja specjalna CBA o kryptonimie „Argon”. O jej wszczęciu rozpracowywani zostali jednak ostrzeżeni przez ówczesnego funkcjonariusza biura Patryka H., kolejnego zresztą kolegi ze studiów Tadajewskiego i Pietryszyna. Ale choć materiały z operacji „Argon” jeszcze w 2016 r. przekazane zostały przez CBA prokuraturze, nikomu nie przedstawiono w tej sprawie zarzutów. Skończyło się na dymisji Jackiewicza i delegowanych przez niego do spółek ludzi — to w efekcie tej sprawy fotel prezesa Lotosu stracił Pietryszyn.
CBA sprawdza Buraka. Ten wpłaca na PiS, a prokuratura umarza śledztwo
O samym Radosławie Tadajewskim zrobiło się głośno w grudniu ub.r. , gdy Radio ZET ujawniło, że w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie prowadzone jest śledztwo dotyczące rzekomego korumpowania przez niego jednego z członków zarządu PKN Orlen — odpowiedzialnego za marketing Adama Buraka, też zresztą członka „układu wrocławskiego”, wywindowanego na to stanowisko dzięki protekcji Pietryszyna i Hofmana. Według wersji CBA w zamian za zatrudnienie swojej matki w jednej z kontrolowanych przez Tadajewskiego fundacji — pracowały tam w przeszłości żony m.in. Hofmana i Pietryszyna — Burak miał pomagać biznesmenowi w zawieraniu kontraktów ze spółkami Skarbu Państwa.
Podczas wizyty, jaką agenci CBA tuż przed świętami Bożego Narodzenia złożyli w siedzibie należącej do żony Tadajewskiego spółki 1450, zabezpieczono dokumenty świadczące o jej pracy na rzecz m.in. Orlenu, należącej do PKN i PZU spółki Sigma Bis oraz Narodowego Banku Polskiego.
13 stycznia prokuratura umorzyła jednak śledztwo w tej sprawie. Potwierdzając fakt zatrudnienia matki Buraka nie tylko w Fundacji Rosa, ale także innej kontrolowanej przez Tadajewskiego spółce Publicon Services, a także pracę firmy 1450 na rzecz spółek Skarbu Państwa, śledczy nie dopatrzyli się znamion przestępstwa. Niecałe dwa tygodnie wcześniej Adam Burak wpłacił na rzecz Prawa i Sprawiedliwości 45 tys. zł.
Sprawa Misiewicza. „Radosław T. w postępowaniu miał status świadka”
Tadajewski i jego interesy od lat są przedmiotem analizy CBA. Jedno z naszych źródeł w służbach przekonuje, że kampania #StopRussiaNow i zaangażowanie w nią spółki wrocławskiego biznesmena nie umknęło ich uwadze. A „wizyta”, jaką w grudniu ub.r. agenci złożyli w biurze spółki 1450, też nie były pierwszymi tego typu „odwiedzinami”. Te miały miejsce już cztery lata temu, dokładnie 28 stycznia 2019 r. — w dniu, kiedy w domu swoich rodziców pod Warszawą, zatrzymany zostaje Bartłomiej Misiewicz. Byłego współpracownika Antoniego Macierewicza i rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej prokuratura niedługo później oskarżyła (wraz z Mariuszem Antonim K.) o działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej. A sąd tymczasowo go aresztował.
Podstawą zarzutów i późniejszego aktu oskarżenia wobec Misiewicza i Mariusza Antoniego K. są właśnie materiały dostarczone Prokuraturze Okręgowej w Tarnobrzegu przez CBA, które — w ramach prowadzonych operacji specjalnych o kryptonimach „Argon” i „Ksenon” przez wiele miesięcy rozpracowuje „układ wrocławski”.
„Śledztwo z zawiadomienia Centralnego Biura Antykorupcyjnego zostało zakończone w dniu 30 czerwca 2021 r. skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Okręgowego w Warszawie. Aktem oskarżenia objęto sześć osób w tym Bartłomieja M. oraz Mariusza K. Natomiast Radosław T. w przedmiotowym postępowaniu miał status świadka” — poinformował nas kilka dni temu rzecznik tarnobrzeskich śledczych, prok. Andrzej Dubiel, pomijając jednak fakt, że część materiałów z operacji „Argon” wyłączona została do odrębnego postępowania.
40 mln dotacji, Akademia Sztuki Wojennej i stenogramy CBA
Takie przedłużanie śledztwa irytuje funkcjonariuszy CBA zaangażowanych w rozpracowywanie „układu wrocławskiego”, z którymi udało nam się porozmawiać.
Prokuratura otrzymała bardzo bogaty zestaw dowodów pozwalających co najmniej na przedstawienie kolejnych zarzutów z artykułów o płatnej protekcji i powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych
— twierdzi jedno ze źródeł.
Jakie to miałyby być dowody?
Dotację niebagatelną, bo wynoszącą okrągłe 40 mln zł. Gdy Misiewicz umawia go w końcu z generałem, a ten zwleka z podpisaniem listu intencyjnego dla funduszu Czysta3 — wówczas funkcjonującego pod nazwą 303 Innovation Fund — biznesmen 12 października 2017 r. pisze zaniepokojony do byłego rzecznika MON: „Cisza z AszWoj. Nie odesłali listu intencyjnego. Mamy już wszystko pozostałe: z PWr i Gdańskiej, UŁ, SWPS, WSB, DSW. Tylko AszWoj nie ma. Wiesz coś może?”.
Misiewicz odpisuje: „Rano dam znać”. Następnego dnia były współpracownik Antoniego Macierewicza kontaktuje się z Parafianowiczem: „Witam panie generale. Dzwonię, ponieważ mnie męczy ten dżentelmen, z którym byłem u pana generała. Czy ten list intencyjny uda się podpisać? Bo on chyba w poniedziałek musi go złożyć. Na tym polega problem”.
Gen. Parafianowicz: „Uda. No ja go dostałem wczoraj dopiero. On był na spotkaniu tutaj z tymi ludźmi, co wskazałem”.
Misiewicz uspokaja więc Tadajewskiego: „Dzisiaj dostaniesz od rektora”.
Były współpracownik Macierewicza nie otwiera przed Tadajewskim drzwi za darmo. Po kolejnym umówionym spotkaniu wysyła wiadomości: „Pozwoliłem sobie już puścić ci na maila fv. Odzywaj się, jak będziesz już dostępny”. 30 listopada pisze do biznesmena: „fv za listopad. Pozdrawiam wodzu”.
Przytoczone fragmenty stenogramów, mogą co najmniej powodować silne zaniepokojenie co do legalności współpracy Misiewicza i Tadajewskiego. Ale prokuratura, na razie nie zrobiła z nich użytku.
Start-upy wchłaniają swoich założycieli. Potem pracują dla Dudy i Orlenu
Czy ten wątek śledztwa wciąż jest przez prokuraturę kontynuowany? Co zrobiono z materiałami dostarczonymi śledczym przez CBA? Na tak zadane pytanie nie otrzymaliśmy już od prok. Dubiela odpowiedzi.
Faktem jest jednak, że w 2018 r. Czysta3.VC otrzymuje od NCBiR 40 mln zł dotacji, które później inwestuje w kolejne spółki technologiczne. I — również z NCBiR — kolejne 6,4 mln zł jako „pomoc na dostęp małych i średnich przedsiębiorstw do finansowania — pomoc dla przedsiębiorstw rozpoczynających działalność”. Kolejne 3 mln zł dotacji ze środków europejskich zasiliły w ostatnich latach konto spółki 1450.
Otrzymane z NCBiR środki Czysta3 inwestuje w start-upy. Ale tylko teoretycznie, bo część z nich to po prostu nowo powoływane podmioty przez firmy od lat obecne na rynku, które później wchłaniają powołujące je do życia spółki.
Taka sytuacja dotyczy m.in. spółki HyperBIZ powołanej do życia 23 kwietnia 2020 r. przez właścicieli spółki HyperCREW. Niedługo później fundusz Tadajewskiego inwestuje w HyperBIZ okrągły 1 mln zł. A rok później HyperBIZ wchłania HyperCREW.
W kampanii prezydenckiej w 2020 r. HyperCREW świadczy usługi na rzecz sztabu walczącego o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy. Za „stworzenie i przeprowadzenie targetowanej kampanii marketingowej w kanałach digitalowych” — w ciągu zaledwie trzech tygodni — inkasuje blisko 1,5 mln zł.
Według podobnego schematu fundusz Tadajewskiego dotuje działającą na rynku od lat agencję Publicon. W kwietniu 2020 r. Czysta3 dofinansowuje założoną cztery miesiące wcześniej przez właściciela Publiconu Szymona Sikorskiego, spółkę Publicon Services. A ta ostatecznie po prostu przejmuje majątek Publiconu i wchłania go samego.
Publicon Services pracuje dziś na rzecz spółek Skarbu Państwa, m.in. PKN Orlen i PKP Intercity.
Można odnieść wrażenie, że kontrolowane przez rząd instytucje przydzielają milionowe dotacje firmom, których później główną działalnością jest wspieranie rządu w kampaniach wyborczych i wizerunkowych oraz praca na rzecz państwowych spółek.
Śledztwo w sprawie viaTOLL. Kaczyński reaguje i zakazuje kontaktów
Ale postępowania w Tarnobrzegu i Warszawie to wciąż niejedyne śledztwa, w których przewija się nazwisko wrocławskiego biznesmena zarabiającego miliony w czasach „dobrej zmiany”.
Od 1 marca 2019 r., znów po doniesieniu CBA, postępowanie w sprawie nieprawidłowości przy organizacji przetargu na obsługę viaTOLL prowadzili najpierw śledczy z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, a obecnie przejęli je ci z Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu. Jak wynika z nieoficjalnych informacji Onetu i w nim przewijać mają się nazwiska Radosława Tadajewskiego i Mariusza Antoniego K. Spółka tego ostatniego — Warszawskie Centrum Legislacyjne — świadczyła usługi doradcze na rzecz spółki Kapsch Telematic Services, w latach 2010-18 odpowiedzialnej za zaprojektowanie, utrzymanie i rozbudowę Krajowego Systemu Poboru Opłat. Z tytułu tej współpracy, tylko od stycznia do września 2017 r., spółka Mariusza Antoniego K. zarobiła z tego tytułu blisko 0,5 mln zł.
Gdy pytamy u źródła, rzeczniczka wrocławskiej prokuratury prok. Katarzyna Bylicka odmawia jednak szczegółowych informacji o statusie obu mężczyzn. W korespondencji z Onetem przyznaje tylko, iż toczy się ono w sprawie czynu z art. 230 par. 1 k.k., czyli płatnej protekcji zagrożonej karą do 8 lat więzienia.
„Z uwagi na charakter prowadzonego śledztwa oraz zaplanowane czynności procesowe nie jest możliwe udzielenie szerszej informacji” — ucięła moje pytania prok. Bylicka.
Wieloletnia aktywność Radosława Tadajewskiego na obrzeżach Zjednoczonej Prawicy nie umknęła uwadze prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Przed ubiegłorocznym Forum Ekonomicznym w Karpaczu naczelnik wydał zakaz obecności na organizowanej przez niego z tej okazji imprezie. Wprost zakomunikował, że choć to człowiek, który nam w przeszłości pomagał, to dziś jest niegodny zaufania i lepiej trzymać się od niego z daleka
— opowiada jedno z naszych źródeł w Prawie i Sprawiedliwości.
Tadajewski promuje Mejzę i Bortniczuka. A Publicon wchodzi w sport
I rzeczywiście, podczas ubiegłorocznego Forum Ekonomicznego w Karpaczu w wynajętej przez Tadajewskiego sali w hotelu Green Mountain brak ważniejszych przedstawicieli rządu. A na pewno tych z pierwszych stron gazet.
— Było kilku polityków Konfederacji, ludzie z PZPN i tyle. Ci, którzy przyjechali tam specjalnie, by poocierać się o polityków rządowych, szybko opuścili hotel zawiedzeni — opowiada jeden z uczestników tamtego wydarzenia.
— Choć jeszcze kilka lat temu Radek z lubością opowiadał, jak przez wyżej postawionych pośredników próbowali interweniować u niego jacyś wiceministrowie, bo ochrona nie chciała ich wpuścić z powodu nadmiernego tłoku.
Rok wcześniej, 7 września 2021 r., na imprezie Tadajewskiego brylują Kamil Bortniczuk i Łukasz Mejza. Gospodarz osobiście przedstawia ich pozostałym swoim gościom, jako „ludzi, którzy niebawem rządzić będą polskim sportem”.
26 października 2021 roku Kamil Bortniczuk odbiera z rąk premiera nominację na stanowisko Ministra Sportu i Turystyki. Mejza zostaje jego zastępcą. A Radosław Tadajewski wraz z Szymonem Sikorskim, swoim biznesowym partnerem z Publicon Services, powołują do życia spółkę Publicon Sport, wkraczając na rynek marketingu sportowego.
Choć nie mają żadnego doświadczenia w tej branży, pół roku później Publicon Sport jest już na ustach całej — jeśli nie sportowej, to na pewno piłkarskiej — Polski.
Źródło: onet.pl