– Nie wolno doprowadzić do sytuacji, w której Polska zostanie uznana za kraj, który nie działa na rzecz ochrony naszej planety – mówi w rozmowie z WNP.PL prezes ING Banku Śląskiego Brunon Bartkiewicz.
- – Koncentrowanie się na recesji nie jest nam potrzebne, bo jej nie będzie – uważa Bartkiewicz. Większość sektorów odczuje, jego zdaniem, spowolnienie, ale polska gospodarka będzie w miarę łagodnie lądowała.
- – Ze względu na nasze zapóźnienie w transformacji energetyki jesteśmy skazani na energetykę nuklearną. Jesteśmy również skazani na robienie pewnych rzeczy w sposób nie do końca efektywny – twierdzi prezes ING Banku Śląskiego.
- Koszty zmian, zdaniem Bartkiewicza, są ogromne. – Polskie banki wykorzystają cały swój potencjał. Ale finansowanie całego programu przekracza zdolności generowania środków przez polski sektor.
- Finansowanie inwestycji w kontekście zielonej transformacji gospodarki będą przedmiotem debat w ramach EEC Trends (6 lutego, trwa rejestracja), a w dniach 24-26 kwietnia ta problematyka pojawi się w programie XV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Zapraszamy.
Jak należy efektywnie przeprowadzić w Polsce transformację energetyczną i jaka będzie w tym procesie rola banków?
– Dzisiaj bardzo boleśnie odczuwamy, że kwestie związane z przebudową systemu energetycznego w Polsce w kierunku, w którym zmierza świat, są traktowane niepoważnie, żeby nie używać słowa lekceważąco.
Nasze uzależnienie od węgla jest wciąż bardzo duże i to trzeba zmienić
Nasze uzależnienie od węgla jest opisywane jako paradygmat, bo kiedyś mieliśmy węgiel, ale teraz go przecież nie mamy. To się też aż prosi o zmianę nastawienia od niemal 30 lat. Przypomnę, że według takiego uproszczonego mechanizmu jedyną w miarę efektywnie zapoczątkowaną transformację prowadził rząd premiera Buzka. Od momentu, gdy ten rząd upadł, obchodzimy już kolejną okrągłą rocznicę.
To są zaniechania, które muszą teraz mieć swoje odzwierciedlenie w planie dostosowania struktury działania polskiej energetyki. Taki plan jest koniecznością, bo w przeciwnym wypadku Polacy i polskie firmy będą funkcjonować w środowisku wysokich cen energii, a Polska znajdzie się pod pręgierzem jako kraj uznawany za niechętny współpracy w zakresie ochrony naszej planety.
I pierwsze, i drugie (tj. presja cen energii i wizerunku kraju – dop. red.) jest bardzo silnym uderzeniem w konkurencyjność polskich firm i przyszłą lokalizację bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Oczywiste jest, że wypycha to nas z rynków zagranicznych w perspektywie najbliższych miesięcy, ale z każdym miesiącem i kwartałem będzie nam trudniej.
Ze względu na nasze zapóźnienie w transformacji energetyki jesteśmy skazani na energetykę nuklearną
To jest w miarę oczywiste od dekady. W związku z tym należy sobie powiedzieć jasno, że czy to będzie w ramach opłat za emisję (system EU ETS – dop.red.), czy w ramach programu Fit for 55, to nie ma znaczenia, ponieważ kierunek jest jednoznaczny.
Ze względu na nasze zapóźnienie w transformacji energetyki jesteśmy skazani na energetykę nuklearną. Jesteśmy również skazani na robienie pewnych rzeczy w sposób nie do końca efektywny. Na przykład w przypadku elektrociepłowni musimy przeskakiwać z paliwa węglowego na gaz ziemny. Po to, aby za pewien czas szukać kolejnych rozwiązań.
Opóźnienia sprawiają, że przekształcenia musimy przeprowadzać szybko. Gdybyśmy mieli więcej czasu, kosztowałoby to nas zdecydowanie mniej.
Mamy jednak parę elementów nie najgorszych, czyli przedsiębiorcze społeczeństwo, a mam tu na myśli grupę podmiotów gospodarczych, które są naszymi klientami i które reagują bardzo szybko. Ze względu na oczywistą zmianę w zasadach konkurencyjności gospodarki możemy również w bardzo poważnym stopniu liczyć na wysoką dynamikę dostosowań na szczeblach zdecentralizowanych. Mówię o przedsiębiorstwach i klientach indywidualnych.
Przy spełnieniu tych elementów, czyli wykorzystaniu owej ogromnej dynamiki i stworzeniu odpowiednich norm prawnych na potrzeby przebudowy infrastruktury przesyłowej w energetyce, jesteśmy w stanie to robić w sposób szybki. Nawet szybszy niż tempo, w którym dokonuje się to w Europie.
Czasu do stracenia nie mamy. Jeśli nie dokonamy transformacji energetyki, konsekwencje będą ciężkie. Na zaniechania nie możemy sobie pozwolić. Koszty zmian są ogromne. Zdecentralizowana energia i dynamika polskich przedsiębiorców bardzo ten element poprawi.
Budowa infrastruktury przesyłowej, farmy wiatrowe na morzu czy energia z atomu to już są tego typu projekty. Jeśli je złożymy razem, to wydaje się w miarę oczywiste stwierdzenie, że potrzebujemy ogromnego zasilania finansowego i do tego z zagranicy. Polskie banki oczywiście wykorzystają cały swój potencjał. Natomiast na tę chwilę cały program zmian przekracza zdolności generowania środków przez polski sektor.
ING Bank Śląski jest przygotowany na finansowanie zmian w polskim sektorze energetycznym
Musimy mieć tak potrzebną wiarygodność, aby zasilać tego typu przedsięwzięcia pieniędzmi spoza Polski. Te pieniądze są, one są gotowe, chodzi o to, żeby chciały do nas dopłynąć przy stosunkowo niskich kosztach. Paradoksalnie to jest prosta układanka.
Czyli ING Bank Śląski jest przygotowany na to, żeby w tych działaniach transformacyjnych uczestniczyć?
– Oczywiście. Bank jest wręcz nastawiony na finansowanie tego typu przedsięwzięć. Również dla skuteczności przekazania swojej wizji w tym zakresie od blisko 10 lat deklaruje, że nie będzie finansował tego typu przedsięwzięć, które spychają na niższy poziom konkurencyjność polskiej gospodarki.
Do roku 2025 wyjdziemy z jakiegokolwiek finansowania podmiotów związanych z węglem kamiennym. Jednocześnie ING Bank Śląsk zaczyna już bardzo poważnie podnosić kwestię, która jest wyraźnie zaznaczona w naszej deklaracji ekologicznej.
Transformacja „z nożem na gardle” jest droższa. Im więcej czasu mamy, tym korzystniej możemy rozłożyć obciążenia
Zmierzamy w kierunku ograniczenia naszego zaangażowania w podmiotach związanych z wykorzystaniem gazu ziemnego. My to publicznie podnosimy po to, żeby być uczciwymi wobec własnych deklaracji. Przekazujemy jasny komunikat do podmiotów gospodarczych. Do małych i średnich firm mówimy – musicie się dostosowywać. Oczywiście nie w panice. Jednak istota dostosowań w transformacji energetycznej ma to do siebie, że im więcej czasu mamy, tym bardziej ekonomicznie możemy rozłożyć obciążenia finansowe. Najmniej ekonomiczne działania są kreowane, gdy ma się przysłowiowy nóż na gardle. Wtedy ekonomia nie do końca się liczy i po prostu przepłacamy.
Jaka jest obecnie rola polskiego sektora bankowego w procesie pobudzenia ożywienia gospodarczego?
– W mojej ocenie nie będzie tak źle. Elementem kluczowym w całej gospodarczej układance jest to, że większość sektorów oczywiście odczuje pewne spowolnienie. Natomiast wydaje się, że sygnały, które już teraz płyną z sąsiednich krajów, są dobre. W związku z tym polska gospodarka będzie w miarę łagodnie lądowała.
Wiele w polskiej gospodarce zależy od budownictwa. Ten sektor ma element mnożnikowy
Elementem, który jest przedmiotem zainteresowania, jest oczywiście sektor budowlany. To przede wszystkim budowa mieszkań. Sektor budownictwa jest bardzo ważny dla gospodarki. Z wielu przyczyn. On oczywiście nie doprowadzi do recesji, ale ma w sobie charakterystyczny element mnożnikowy.
Bardzo dużo firm w Polsce jest od budowy mieszkań uzależniona w większym lub mniejszym stopniu. Oczywiście to wywołuje bardzo ważne problemy społeczne, bo mówiąc szczerze, jeśli mówimy poważnie o tym, aby ustabilizować sytuację zmian demograficznych w Polsce, to musimy pamiętać o potrzebach mieszkaniowych.
Polska gospodarka rozwija się względnie dobrze, ma się odbijać w górę. Problemem, które widzimy, oczywiście jest to, że od 2014 roku mamy do czynienia z niską łączną skłonnością polskich podmiotów gospodarczych do podejmowania działalności inwestycyjnej. Zwracam uwagę, że mamy niską skłonność do inwestycji prywatnych, a więc głównie w okresie, kiedy stopy procentowe były niskie, przez co kapitał i kredyty były dostępne. Wniosek: to nie w sektorze bankowym jest źródło owej niskiej skłonności do inwestowania.
Co sektor może w tym zakresie zrobić? Mówiąc szczerze, powinno być tak, że banki są przygotowane do tego, aby sfinansować inwestycje rozsądnie i zachęcająco w momencie, kiedy chęć się pojawi. Natomiast ja tej chęci obecnie nie dostrzegam.
W sektorze mieszkaniowym my oczywiście, po obecnych doświadczeniach i biorąc pod uwagę rozwój wypadków, z jednej strony musimy wspierać generowanie oszczędności długoterminowych na potrzeby mieszkaniowe. A także wytworzyć pewne mechanizmy zaufania dla klientów do tego, że warto brać kredyty hipoteczne i z tego finansować zakupy mieszkań.
Mieliśmy bardzo rozgrzany rynek hipoteczny tuż przed pojawieniem się pandemii i do tego powoli powinniśmy powrócić. Doświadczyliśmy sytuacji z podwyżkami stóp procentowych i klienci tego mechanizmu się boją. W związku z tym pewnie będą musieli zaakceptować sytuację stałych stóp procentowych, które będą im się wydawały bardzo atrakcyjne, jeśli stopy zaczną spadać. Natomiast jeśli stopy nie będą spadać, to nie przyjmą stałej stopy procentowej, bo będzie im się wydawała bardzo droga.
Dyskusja o wskaźniku WIBOR jest klasycznym tematem zastępczym
Musimy w ramach funkcjonowania praworządności przestać dyskutować o tematach zastępczych typu: czy WIBOR jest właściwym wskaźnikiem, czy też nie? Tak sami sobie strzelamy w stopę, sami sobie blokujemy mechanizm wzrostu i rozwoju polskiej gospodarki przez tego typu dyskusje. Franki, kredyty frankowe wystarczą, one są poza granicą rozsądku.
Dyskusja o wskaźniku, jakim jest WIBOR, jest przykładem samoograniczania się polskiej gospodarki. Nie stać nas na to, aby polska gospodarka nie rozwijała się w znacznie szybszym tempie. Koncentrowanie się na recesji nie jest nam potrzebne, bo jej nie będzie.
Czy formuła ESG w strategiach sektora bankowego to jest ważna sprawa?
– Jest bardzo wiele rzeczy do zrobienia w zakresie „E” (Environmental – środowisko naturalne – dop. red.), to już powiedzieliśmy wcześniej. W przypadku „S” (Social – społeczeństwo – dop. red.), czyli troski o zazielenienie portfela kredytowego, to dla nas to jest wyzwanie kreowania gospodarki zdolnej do konkurowania w okresie najbliższych 20 lat.
Ja nie chcę przesadzać, my naprawdę teraz decydujemy o przyszłości. W zakresie „G” (Corporate Governance – ład korporacyjny – dop. red.) banki są w specyficznej sytuacji, ponieważ są w Polsce podmiotami ściganymi za wszystko i odpowiedzialnymi za wszystko. Jak mówił klasyk, od powodzi po gradobicie. Banki są i będą forpocztą zmian w ESG, troski o społeczny interes.
Działamy jako przyzwoite podmioty w tym kraju. Nas na utratę reputacji nie stać. Już banki są przedmiotem ataków, nawet jeśli na to nie zasługują. To nie jest komfortowa sytuacja, gdy sektor bankowy jest atakowany, ale on na to nie zasłużył.
Określenie bankster jest dziś synonimem mafiosa albo kogoś, kto działa nieetycznie. A to nie znajduje uzasadnienia w jakości funkcjonowania sektora bankowego, przestrzeganiu prawa, jak również w pozostałych elementach typu nadużywanie pozycji. Na tle całej gospodarki jesteśmy przyzwoitym sektorem, świadczymy usługi, które są standaryzowane.