– W 2023 roku prąd będzie. Choć może nie zawsze i nie wszędzie. Będzie za to drogo – podkreśla w rozmowie z portalem WNP.PL Herbert Leopold Gabryś, były wiceminister przemysłu.
- Według Gabrysia ubiegły rok był dobry dla polskiej energetyki. Ale potrzebujemy nowych mocy gwarantowanych. I to szybko.
- Prąd będzie płynął w sieci, ale jego ceny będą wysokie. I nie zmieni tego, przekonuje Gabryś, ani szukanie winnych, ani osłony i dotacje.
- Były wiceminister przemysłu postuluje zrewidowanie roli gazu jako paliwa przejściowego i zastąpienie go węglem – zarówno w unijnej, jak i w krajowej polityce energetycznej. – To najpoważniejsze wyzwanie dla naszej polityki gospodarczej od lat – zaznacza Herbert Leopold Gabryś.
- W roku 2023 polski sektor energetyczno-paliwowy będzie działał pod silną presją środowisk proklimatycznych.
Jaki był rok 2022 dla polskiej energetyki?
– Najprościej mówiąc: dobry! Widzę zdziwienie w pański oczach. Ale tak – dla energetyki w Polsce był to dobry rok, bo mimo wielu wyzwań energetycy poradzili sobie całkiem dobrze. Dobry, bowiem mimo wszystko prąd płynął.
To dobry rok także z powodu znacznie większego eksportu. Mimo wielu zawirowań i pracy na granicy wydolności naszej generacji.
Poza tym był dobry, bo z większą generacją ze źródeł odnawialnych. Dobry wreszcie, bowiem po wielu latach mamy decyzje dotyczące energetyki atomowej. Jeszcze ze sporym ładunkiem intencji, ale jakby bardziej realnych.
I na koniec dlatego, że nowy blok w Jaworznie – choć pracuje w permanentnych odstawieniach – to wierzę, że w końcu zasili system pewnie i w takich parametrach, w jakich był projektowany. A nowych mocy gwarantowanych potrzeba nam sporo. I to szybko.
Zamrożenie cen energii nieco uspokoiło emocje – na krótko
A dla odbiorców energii elektrycznej rok 2022 również należy ocenić jako dobry?
– Dla odbiorców końcowych energii rok 2022 był i dobry, i zły.
Jak to?
– Prąd płynął i poza awariami po stronie niskich napięć nie było przerw na większą skalę. Do ciągłości dostaw przywykliśmy. I mało kto traktuje serio zagrożenia blackoutem. Jednocześnie był to też rok zły, bo sygnały o wzroście cen energii i węgla szokowały.
W 2023 roku prąd też będzie. Choć może nie zawsze i nie wszędzie. Będzie za to drogo. Nawet bardzo drogo! I nie zmieni tego ani szukanie winnych, ani osłony i dotacje. Zamrożenie cen energii choć na krótko, przyniosły nieco uspokojenia emocji.
Jednak trzeba pamiętać, że wrócimy do wysokich cen energii, a także węgla. Po jakimś wcale nieodległym czasie. Ale nie ma zmiłuj i ten rachunek trzeba będzie wyrównać. A dostaniemy go wszyscy.
Co będzie z systemem energetycznym w 2023 roku?
– System energetyczny był dotąd wydolny. Mimo pracy – bo i tak bywało – na krawędzi bilansowania potrzeb z możliwościami ich zabezpieczenia. Przerw w dostawach energii z przyczyn braku mocy nie odczuliśmy.
I oby tak pozostało, bo w 2023 roku może być trudniej. Zmieniło się bowiem wiele. Nie tylko z racji uwarunkowań zewnętrznych ostatnich lat na rynkach globalnych paliw i energii. Dla nas szczególnie z powodu wydarzeń ostatnich miesięcy na Wschodzie. Ale nie tylko z tych powodów.
A z jakich jeszcze?
– Także ze sczerpywania wydolności naszego systemu energetycznego – generacji przede wszystkim. Szczególnie mocy dyspozycyjnych gwarantowanych niezależnie od tego, czy świeci słońce i czy jest dość wiatru. Ale i stanu sieci przesyłowych, w tym sieci niskich napięć najbardziej. Te nie nadążają bowiem za dynamiką rozwoju rozproszonej, ale „drobniutkiej” generacji solarnej.
To będzie trudny rok dla energetyki prosumenckiej. Niedostatki infrastruktury dystrybucyjnej to kluczowa bariera
Energetyce prosumenckiej – bez nadrobienia niedostatków inwestycyjnych infrastruktury dystrybucyjnej kilku ostatnich lat – nie wróżę sukcesów w nowym i nie tylko nowym roku. A już na pewno nie na miarę fajerwerków wynikających z wypowiedzi polityków. Skala przedsięwzięć dla zrównoważenia rozwoju drobnej generacji z możliwościami ich przyłączenia jest i pilna, i znacząca. Nie zapomnijmy także o potrzebie cyfryzacji i ochronie przed cyberatakami. A to kosztuje! Na dziś tych pieniędzy, odpowiadających skali potrzeb, nie widać.
Elektroenergetyka w Polsce w 2022 roku była inna niż dotąd. Przy nieco mniejszym zużyciu energii elektrycznej w kraju za 2022 rok produkcja była niewiele większa. A to z przyczyn zmian w wymianie z zagranicą. Saldo wymiany było ujemne, bliskie -1,7 TWh. Ujemne po raz pierwszy od wielu lat.
Niedobory w generacji energii elektrycznej z gazu ziemnego w Niemczech odsłoniły skalę klęski strategii nie tylko energetycznej i nie tylko Niemiec. Nie sprawdziła się iluzja trwałości sukcesu gospodarczego, polegającego przede wszystkim na imporcie paliw i energii. Założenie długookresowej współpracy gazowej i węglowej z Rosją padło. Potwierdziła się stara prawda, o której politycy, nie tylko niemieccy, zapomnieli – paliwa i energia to w rękach każdego agresora skuteczny oręż. A infrastruktura energetyczna to cele relatywnie łatwe do zniszczenia, co jest w skutkach bardzo dotkliwe.
Opowieści o możliwych przerwach w dostawach energii na skalę znacznie większą nie są bajaniem
A gdyby przyszło panu szacować wyniki całego 2022 roku w oparciu o dane z bilansu energii za 11 miesięcy?
– Produkcja energii elektrycznej ogółem w kraju była zbliżona do wielkości z roku poprzedniego. Odpowiednio 173 777 GWh i 173 583 GWh za 2021 rok. W samych elektrowniach zawodowych (bez elektrociepłowni) 145 844GWh za rok 2022 i 154 600 GWh za rok poprzedni.
To mniej o 5,66 proc. Warto zauważyć mniejszą produkcję z węgla kamiennego o 7,48 proc. i większą z węgla brunatnego o 3,89 proc. Ciężar zmian w wymianie z zagranicą poniosły przede wszystkim kopalnie i elektrownie węgla brunatnego.
Z kolei generacji energii elektrycznej z gazu ziemnego było mniej o 16,46 proc. Odpowiednio z 13 366 GWh w roku 2021 do 9 830 GWh za rok 2022. Także i w tym roku większa była produkcja z wiatraków. Z 14 234 za 2021 do 17 959 GWh za 2022 rok.
Ale także wyraźnie większa była produkcja energii z tzw. pozostałych źródeł odnawialnych. Odpowiednio 17 959 GWh. To przede wszystkim generacja solarna. Niestety, kurczy się margines mocy ubezpieczających nieciągłą pracę generacji odnawialnej.
Obciążenia szczytowe sięgały 27 tys. megawatów. I to przy gospodarce w stanie stagnacji. Według danych na koniec listopada 2022 roku mocy osiągalnej, gwarantowanej w jednostkach dysponowanych centralnie mieliśmy 26 391 MW.
Nowych mocy niezbędnych dla stabilizowania systemu nie przybywa. Rosną za to obciążenia szczytowe. To jednoznaczny przekaz – opowieści o możliwych przerwach w dostawach energii na skalę znacznie większą nie są „bajaniem” przewrażliwionych energetyków. To zagrożenie jest bardzo realne. I nie tylko na najbliższe miesiące.
Rok 2022 pokazał Europie, że zasoby własne paliw są dla energetyki na wagę suwerenności
A jak ocenia pan sytuację w górnictwie w roku 2022?
– Dla górnictwa węgla kamiennego i brunatnego 2022 rok był – mimo trudnych wyzwań – dobry. Choć w wyraźnej rozbieżności pomiędzy potrzebą znaczącego i natychmiastowego zwiększenia wydobycia a realiami sztuki górniczej.
Górnicy z Bełchatowa i Turowa potrafili praktycznie natychmiast zwiększyć wydobycie, aby wypełnić lukę po mniejszej generacji na gazie i węglu kamiennym. Ze złóż, które się kurczą, ale z uratowaną kopalnią Turów.
Rok 2022 pokazał Europie, że zasoby własne paliw są dla energetyki czymś na wagę niezbędnej suwerenności. Agresja Rosji na Ukrainę spowodowała, że jesteśmy w UE bardziej spójni w tej materii niż dotąd. Węgiel – przede wszystkim energetyczny – stał się towarem nie tylko bardzo drogim, ale i trudno dostępnym.
Gwałtowne zaniechanie importu węgla z Rosji dopełniło skalę problemów z wcześniejszych kilku miesięcy. Zawirowania na globalnych rynkach paliw i energii także nie zmalały. Rząd podejmuje szereg działań ratunkowych. Na teraz, aby przeżyć zimę i chronić wybranych przed rażącym wzrostem cen paliw i energii. Ale i na potem z potrzebą poważnej korekty polityki energetycznej. Bardzo trudnej mimo gorących faktów.
Co pan ma na myśli?
– Trzeba odnieść się do unijnej polityki klimatyczno-energetycznej. U nas, a także tam, w UE – rewizji wymaga między innymi zdefiniowanie roli gazu jako paliwa przejściowego i zastąpienia go węglem. To najpoważniejsze wyzwanie dla naszej polityki gospodarczej od lat.
Może tworzona Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego będzie tu przydatna?
– Dla tworzonej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego to karkołomnie trudne zadanie. Jeśli mamy porozumienia tzw. społeczne – to jest to tylko nadzieja na spokój. To oczywiście ważne. Ale to tylko jeden z wielu warunków.
Z węglem kamiennym dla energetyki nie jest różowo. Nadrabiamy brunatnym
Jest to kupione znacznym kosztem, nie tylko w wymiarze finansowym. Jeśli mielibyśmy mówić o tym, co zasadnicze, ale i trudniejsze – to trzeba by zacząć od koniecznej rewizji wielu programów obowiązujących w formie przyjętych ustaw. Choćby programu dla górnictwa węgla kamiennego. Dołóżmy do tego – co niełatwe, a jednak konieczne – określenie wielkości i tempa asymilacji nieciągłych źródeł wiatrowych i słonecznych, a także realnych terminów realizacji projektów jądrowych i morskich farm wiatrowych.
Do tego niezbędne będzie dookreślenie, jak dostosować program wycofywania z eksploatacji bloków węglowych, aby pozostały w potencjale i na czas konieczny dla zabezpieczenia systemu elektroenergetycznego w niezbędną moc gwarantowaną i sterowalną.
Póki co z węglem dla energetyki i nie tylko – nie jest różowo. Z dostępnych danych po trzech kwartałach 2022 roku nie widać sygnalizowanej zmiany programu dla górnictwa węgla kamiennego w Polsce. Nadal trwa proces zmniejszania produkcji i zatrudnienia.
Energetyka zawodowa na węglu kamiennym jest mniej obciążana. Nadrabia to generacja na węglu brunatnym – na granicy rozsądku i technicznych możliwości zwiększania wydobycia w istniejących złożach. Ale potrzeby „sypania” węgla brunatnego są dużo większe.
Z kolei zwiększenie wydobycia węgla kamiennego pewnie odnotujemy w wynikach za cały 2022 rok. Bowiem w końcówce roku być może zawołania o więcej węgla będą bardziej widoczne w liczbach. Poczekajmy zatem do czasu, kiedy statystyka je pokaże.
„Ceny uprawnień do emisji CO2 – bez determinacji i odwagi politycznej państwa – położą logikę działalności z wykorzystaniem węgla na łopatki”.
A zatem, co nas czeka w 2023 roku?
– Zużycie energii w kraju nie będzie większe. Z prognoz gospodarczych nie tylko naszej części świata wynika, że czeka nas raczej stagnacja, choć niektórzy wieszczą recesję. Zatem przy istniejącym potencjale mocy gwarantowanych zagrożenie znacznymi przerwami w dostawach energii elektrycznej nie zmniejszy się. Pozostanie bardzo realne. I to zakładając, że awarii nie przybędzie.
To ostatnie – przy problemach eksploatacyjnych nowych bloków elektrowni Jaworzno i Kozienice – jest karkołomnym założeniem. Energetyka odnawialna będzie w takim tempie rozwoju, w jakim teraz jest. I to niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia tzw. ustawy wiatrakowej.
Problemy w uzyskaniu warunków przyłączenia będą znacznie większe. I to będzie wyznaczać możliwości rozwoju generacji odnawialnej. Farmy wiatrowe na morzu okażą się bliższe realizacji.
A atom? No cóż, okaże się, na ile istotne decyzje z roku 2022 okażą się możliwe do realizacji. I kiedy realnie powstanie pierwszy blok w systemie.
A koszty związane z ekologiczną histerią i ochroną klimatu w UE?
– Koszty polityki klimatycznej UE pognębią nas w 2023 roku dotkliwie. Energetykę i ciepłownictwo przede wszystkim. Ale i sporo innych gałęzi gospodarki też. Ceny uprawnień do emisji CO2 – bez determinacji i odwagi politycznej państwa – położą logikę działalności z wykorzystaniem węgla na łopatki.
Ciepłownictwo węglowe, a jest go jeszcze niemało, musi dostać systemowe wsparcie. Bez niego zacznie się gospodarczo rozsypywać. Sądzę, że w 2023 roku wystarczy odwagi, ale i odporności na oskarżenia o „spiski dziejowe”, aby sprawę postawić jednoznacznie i twardo.
Jesteśmy na drodze transformacji energetyki w stronę nieemisyjną. Żaden cud nie sprawi, aby bloki węglowe odstawić szybciej niż rzeczywiście można. Przez kilkanaście, a może i więcej lat – w większej czy nieco mniejszej skali – będziemy musieli z nich korzystać.
Jeśli prawdą jest, a jest bez wątpienia, że każda megawatogodzina energii elektrycznej i GJ ciepła z węgla obciążana jest kosztem pozyskania uprawnień do emisji – to ten problem w roku 2023 będzie dominującym nie tylko dla energetyki.