Proces byłego posła PiS Tomasza G., oskarżonego o wyłudzenia kredytów, trwa już pięć i pół roku. I znowu się nie zakończył. Tym razem okazało się, że były polityk, choć zapewnia, że pilnował listów z poczty, nie odebrał dwóch pism wzywających go na badania psychiatryczne. Poznański sąd wyznaczył na styczeń trzeci termin badania. Czy są one aż tak niezbędne? W innym postępowaniu karnym byłego posła ocenili już inni psychiatrzy. Ich zdaniem Tomasz G. może uczestniczyć w sprawie karnej.
- W sierpniu były poseł PiS z Poznania, w procesie o wyłudzenia kredytów, przedstawił zwolnienie lekarskie. Nie przeszkodziło mu to jednak, by tego samego dnia spakować się i wylecieć na wakacje nad tureckie morze
- W październiku do sądu nie przyszedł, bo okazało, że tuż przed rozprawą trafił do sądu z lekkim udarem. Poznańska prokuratura zareagowała wnioskiem o jego aresztowanie, ale potem się z tego wycofała
- W listopadzie ekspolityk przyszedł do sądu, ale tym razem skarżył się na problemy z psychiką. Dlatego sąd zlecił badania psychiatryczne
- Teraz, na rozprawie w środę, 28 grudnia, okazało się, że wciąż nie ma wyniku badania psychiatrycznego zleconego przez sąd. Były poseł PiS nie odebrał dwóch wezwań i nie pojawił się u psychiatrów. A to nie koniec możliwych komplikacji
PiS, partia Ziobry, „bronkobus”, a potem lista Korwina
Były poseł PiS Tomasz G. zniknął z bieżącej polityki siedem lat temu. Po wieloletniej działalności w partii braci Kaczyńskich, po członkostwie w Solidarnej Polsce Zbigniewa Ziobry, po próbach zbliżenia się w 2015 r. do PO i agitowaniu pod „bronkobusem” na rzecz reelekcji ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego, przystał do partii Korwin. To z jej list, w okręgu płockim, próbował dostać się do Sejmu na swoją czwartą z rzędu kadencję.
W wyborach w 2015 r. partia Korwin nie przekroczyła progu wyborczego. W efekcie Tomasz G. pożegnał się z Sejmem i „przywitał się” z prokuraturą.
Gdy stracił immunitet posła, Prokuratura Okręgowa z Poznania najpierw postawiła mu zarzuty za wcześniej udokumentowaną, starą sprawę z końcówki lat 90. Chodziło o podejrzenie wyłudzania kredytów, m.in. na osobę bezdomną, podczas jego pracy w rodzinnych sklepach meblowych. W tej sprawie, w 2017 r., do sądu trafił akt oskarżenia.
Potem wszczęto drugie śledztwo. Ono wciąż się toczy i dotyczy podejrzeń wyłudzenia przez Tomasz G. ponad 400 tys. zł z kancelarii Sejmu. Kolejne zarzuty w trwającym śledztwie dotyczą płatnej protekcji oraz przywłaszczenia prawie 5 mln zł z Wyższej Szkoły Handlu i Usług w Poznaniu. Tomasz G. od kilku lat jest jej kanclerzem, a wykształcenie na tej uczelni zdobywają politycy i działacze związani z „dobrą zmianą” oraz spółkami Skarbu Państwa.
Jest jeszcze trzecie śledztwo z Tomaszem G. w roli głównej. W nim chodzi o nieskładanie przez niego sprawozdań finansowych wspomnianej już Wyższej Szkoły Handlu i Usług w Poznaniu.
Tomasz G. i zapasy z sądem. Przykładem proces o stare wyłudzenia
Najdłużej toczy się najstarsza sprawa karna Tomasza G., dotycząca wyłudzania kredytów pod koniec lat 90. Proces w poznańskim sądzie rejonowym rozpoczął się w lipcu 2017 r. Niestety, pierwszy sędzia zmarł. Proces trzeba było prowadzić od początku, z nowym sędzią.
W tym roku ten ślimaczący się proces miał się zakończyć. Do przesłuchania został tylko jeden świadek — znajoma byłego posła. Potem miały zostać wygłoszone mowy końcowe, następnie zapadłby wyrok. Zapadłby, ale Tomasz G. przestał przychodzić do sądu, a jednocześnie nie chciał, by proces toczył się pod jego nieobecność.
W sierpniu 2022 r. wymówił się chorobą i tym, że rokowania co do jego stanu zdrowia „nie są pewne”. Nie przeszkodziło mu to jednak, by w dniu rozprawy, na którą nie przyszedł, pojawić się na poznańskim lotnisku i w nocy wylecieć na trzytygodniowe wakacje do Turcji.
Tomasz G. zbyt chory na proces, ale wystarczająco zdrowy na wakacje w Turcji
W październiku także nie pojawił się w sądzie — znowu był chory. Tym razem tuż przed rozprawą doznał lekkiego udaru, co potwierdzili lekarze z poznańskiego szpitala. Oskarżająca go prokurator Katarzyna Podolak wątpiła w kolejne kłopoty zdrowotne i domagała się jego tymczasowego aresztowania. Gdy potem zobaczyła dokumenty potwierdzające lekki udar, wniosek o areszt wycofała.
Nastał listopad. Tomasz G. znowu miał zwolnienie lekarskie, ale tym razem w sądzie się pojawił. Jego obrońcy dowodzili, że pokazuje tym samym swoją dobrą wolę. Niewykluczone, że jednym z powodów jego obecności w listopadzie była opinia poznańskiego Zakładu Medycyny Sądowej wskazująca, że jego ogólny stan zdrowia pozwala na uczestnictwo w procesie. To jednak nie wystarczyło wówczas do zakończenia sprawy. Były poseł poskarżył się bowiem na złą kondycję psychiczną, na depresję. Dlatego w listopadzie poznański sąd stwierdził, że konieczne jest dodatkowe badanie, tym razem psychiatryczne.
Jedni psychiatrzy już zbadali Tomasza G. Ale jego obrońcy chcą kolejnego badania
Tu się zatrzymajmy. Kilka dni po tym, jak w listopadzie sędzia Janusz Połeć, prowadzący proces o wyłudzenia, uznał, że konieczne jest badanie psychiatryczne, Tomasz G. w innym postępowaniu został zbadany przez psychiatrów. Do badania doszło 22 listopada. Odbyło się w związku z trwającym śledztwem o wyłudzanie przez niego pieniędzy z Sejmu i przywłaszczenie prawie 5 mln zł z Wyższej Szkoły Handlu i Usług. Prowadząca je prokurator Katarzyna Podolak chciała wiedzieć, czy Tomasz G. może uczestniczyć w kolejnym postępowaniu karnym.
Psychiatrzy przebadali go w siedzibie poznańskiej Prokuratury Okręgowej.
— Do prokuratury wpłynęły wnioski z tamtego badania i wynika z nich, że Tomasz G. może uczestniczyć w trwającym śledztwie, może aktywnie prowadzić obronę, nie miał zniesionej lub ograniczonej poczytalności w momencie popełnienia zarzucanych mu czynów — powiedziała w sądzie prokurator Katarzyna Podolak. Wynik badania ujawniła na pytanie sądu, podczas najnowszej rozprawy, do której doszło w środę, 28 grudnia.
Choć opinia z listopada dotyczy również aktualnej kondycji psychicznej Tomasza G., jego obrońcy uważają, że powinno odbyć się kolejne badanie. To, które w listopadzie zlecił sędzia Janusz Połeć. Innymi słowy, nawet jeśli Tomasz G. może uczestniczyć w śledztwie ws. wyłudzeń z Sejmu i przywłaszczeń z WSHiU, to ich zdaniem nie wiadomo, czy może także przychodzić do sądu na proces o wyłudzenia w latach 90. Ponadto opinia mówiąca, że może uczestniczyć w nowym śledztwie, „nie jest materiałem dowodowym w trwającym procesie”.
Sędzia Janusz Połeć również uznał, że należy przeprowadzić dodatkowe badanie.
Co ciekawe, badanie zlecone przez sędziego miało się już odbyć. Byłego posła wzywano na nie dwa razy listem poleconym. Jednak nie przyszedł na badanie zlecone przez sąd.
— Jestem tym zaskoczony, nie wiem, jak do tego doszło — dziwił się podczas najnowszej rozprawy adw. Paweł Sawicki, jeden z obrońców byłego posła.
— Nie miałem awizo, nie wiedziałem o badaniu — dodawał oskarżony Tomasz G.
Poznański sąd wykazał się zrozumieniem dla domniemanej niewiedzy ekspolityka. Wyznaczył mu nowy termin badania, na 16 stycznia. Tym razem oskarżony ma się stawić, bo w obecności sędziego „przyjął termin do wiadomości”.
Jednak nawet jeśli w styczniu kolejni psychiatrzy wskażą, że Tomasz G. może uczestniczyć w sprawie karnej, to jeszcze nie oznacza, że proces się zakończy.
Skąd takie założenie?
Choroba może się zaostrzyć. Wtedy można dostać zwolnienie z procesu
O tym, że w procesie byłego posła mogą się pojawić nowe komplikacje, świadczy najnowsza rozprawa z 28 grudnia. Przesłuchano na niej jednego świadka, poznańskiego lekarza sądowego Krzysztofa Kordela. Kilka tygodni temu, po badaniu byłego posła, stwierdził, że jego ogólny stan zdrowia pozwala mu na uczestnictwo w procesie o wyłudzenia.
Zastrzeżenia do tamtej opinii miał adw. Paweł Sawicki, nowy obrońca Tomasza G. Sygnalizował, że doktor Kordel badał byłego posła bardzo krótko, pobieżnie, tylko przez kilka minut. Na jego wniosek w środę, 28 grudnia, sąd wezwał biegłego z poznańskiego ZMS.
Choć Krzysztofa Kordela wezwano właśnie na wniosek mecenasa Sawickiego, w środę pan mecenas domagał się zmiany terminu przesłuchania. Twierdził, że skoro nadal nie ma wyniku badania psychiatrycznego, tego, na które Tomasz G. dwa razy się nie stawił, należy zaczekać z przesłuchaniem doktora Kordela. W ocenie adw. Sawickiego najpierw powinna być opinia o stanie psychicznym Tomasza G., potem można przesłuchać medyka sądowego.
Sąd nie zgodził się z jego teorią, wskazując, że doktor Kordel oceniał zupełnie inne schorzenia Tomasza G. Dlatego do przesłuchania doszło.
W trakcie przesłuchania Krzysztofa Kordela obrońcy oskarżonego ekspolityka długo wypytywali lekarza o stan zdrowia Tomasza G. oraz o przebieg badania sprzed kilku tygodni. Medyk sądowy odpowiadał, że analizował dokumenty oraz przeprowadził wywiad lekarski z oskarżonym. Badanie trwało 20-30 minut. Wykazało, że Tomasz G. może brać udział w swojej sprawie karnej.
W pewnym momencie przesłuchanie zeszło na wątek tego, że Krzysztof Kordel stwierdził, że u byłego posła następują nawroty, czyli nasilenia choroby, ale ma także okresy lepszego samopoczucia. Przy czym trudno precyzyjnie wskazać, kiedy będzie się czuł gorzej, a kiedy lepiej.
— Co powinien zrobić w momencie zaostrzenia się choroby? — dociekał adw. Paweł Sawicki.
— Powinien iść do lekarza, on zdiagnozuje, czy pacjent powinien iść do szpitala, czy nie. Jeśli choroba dotyczy osoby mającej sprawę w sądzie, konieczne będzie zwolnienie i zaświadczenia od lekarza sądowego — odpowiedział Krzysztof Kordel.
To, czy u byłego posła PiS dojdzie do zaostrzenia jednej ze zgłaszanych przez niego chorób, okaże się 30 stycznia 2023 r. Na ten termin poznański sąd, w wątku wyłudzeń kredytów, wyznaczył termin kolejnej rozprawy. Jeśli choroba się zaostrzy, Tomasz G. może przedstawić zwolnienie, a proces o wyłudzenia kredytów znowu się nie zakończy.
Na razie w ponadpięcioletnim procesie Tomasza G. pewne jest tylko to, że nadal będzie go oskarżać prokurator Katarzyna Podolak. Obrońcy byłego posła domagali się jej wykluczenia, zarzucając jej „zbyt osobisty stosunek do sprawy”. Przełożeni prokurator Podolak z poznańskiej Prokuratury Okręgowej oddalili wniosek obrońców.