W obliczu kryzysu energetycznego Polska potrzebuje tanich mocy – między innymi z wiatru. O perspektywach w tej dziedzinie WNP.PL rozmawia z Ireneuszem Zyską, pełnomocnikiem rządu ds. OZE.
- Pierwsze morskie farmy wiatrowe na Bałtyku mogą zostać przyłączone do sieci już na przełomie 2025/2026 roku, a w latach 2026-2027 zobaczymy wysyp inwestycji offshore’owych.
- Maksymalny potencjał wietrzny Bałtyku może wynosić 20 GW, ale trwają prace eksperckie nad jego dokładnym oszacowaniem.
- Polska może być energetycznym spichlerzem Europy – przekonuje Ireneusz Zyska.
- Minister Zyska ma nadzieję, że kluczowa dla energetyki wiatrowej na lądzie nowelizacja ustawy 10H, która warunkuje przyznanie środków z KPO, nastąpi po nowym roku.
Koniec roku to czas na podsumowania. Ile już mamy inwestycji offshore’owych, do których realizacji na pewno dojdzie?
– Polska jest drugim w Europie, a pierwszym w UE państwem, gdzie zostało uruchomione porozumienie sektorowe na rzecz rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. Uczestniczy w nim ponad 250 podmiotów z Polski i zagranicy. Chodzi o integrację środowisk w procesie budowy nowego sektora gospodarki, jakim jest morska energetyka wiatrowa.
Przez budowę morskich farm wiatrowych Polska chce pobudzić rozwój własnych firm, czyli postawić na local content
Głównym celem tej inicjatywy, oprócz współpracy interesariuszy, jest wzmocnienie local content, tj. polskiego wkładu, począwszy od myśli technicznej po rozwój przemysłu i udział polskich przedsiębiorców w całym łańcuchu wartości – tak, aby budowa i eksploatacja farm wiatrowych przyczyniała się do rozwoju polskiej gospodarki.
Realizacja projektów offshore’owych została podzielona na kilka faz. Pierwsza to faza oparta na decyzjach prezesa URE. W ramach pierwszego etapu zgodnie z Polityką energetyczną Polski 2040 chcemy do roku 2030 wybudować 5,9 GW mocy zainstalowanej w projektach MFW.
Wśród tych projektów I fazy są realizowane przez Equinor i Polenergię morskie farmy wiatrowe Bałtyk II o mocy 720 MW i Bałtyk III o mocy 720 MW oraz projekty polskich spółek skarbu państwa – farmy wiatrowe Baltica II o mocy 1498 MW i Baltica III o mocy 1045 MW, realizowane przez konsorcjum Polskiej Grupy Energetycznej i Oersted.
Największy potencjał wśród polskich podmiotów zaangażowanych w budowę morskich farm wiatrowych ma multienergetyczny koncern PKN Orlen, który swój pierwszy projekt pn. Baltic Power o mocy 1197 MW realizuje wspólnie z firmą Northland Power z Kanady. Dochodzą do tego dwa mniejsze projekty: Baltic Trade and Invest o mocy 350 MW, realizowany przez koncern RWE, oraz Ocean Winds i BC Wind Polska o mocy 369 MW.
Kolejne farmy wiatrowe to Baltica I o mocy 896 MW i Bałtyk I o mocy 1560 MW, realizowane przez wymienione wyżej podmioty. Łącznie wszystkie projekty składają się na 5,9 GW mocy zainstalowanej.
Pierwsze morskie farmy wiatrowe mogą zacząć oddawać energię do sieci już na przełomie 2025 i 2026 roku
Kiedy realnie możemy oczekiwać, że zostaną one przyłączone do sieci?
– Trzeba wybudować port instalacyjny w Świnoujściu. Chce w niego zainwestować PKN Orlen. Mam nadzieję, że powstanie na tyle wcześnie, że pierwsze farmy wiatrowe uda się uruchomić już na przełomie 2025 i 2026 roku. Jest to ambitny, ale realny cel.
A w kolejnych dwóch latach, tj. 2026 i 2027, będziemy obserwować wysyp realizacyjny tych wszystkich obiektów i mniej więcej pod koniec 2028 roku wszystkie farmy wiatrowe I fazy zostaną przyłączone do krajowego systemu elektroenergetycznego. Aby tak się stało, równolegle realizowana będzie budowa nowych i przebudowa istniejących sieci przesyłowych i dystrybucyjnych energii elektrycznej.
Trzeba dodać, że w tym czasie, kiedy będą budowane pierwsze farmy wiatrowe, w roku 2025 i 2027 odbędą się aukcje OZE dla kolejnych morskich farm wiatrowych. Wiemy, że tu jest ogromna rywalizacja, zgłaszają się firmy z całego świata, które chcą budować na Bałtyku, gdyż warunki wietrzne są tu bardzo dobre. Zdecydowanie więcej jest dni wietrznych niż bezwietrznych, a poza tym jest to płytki akwen morski, a dobra geologia dna morskiego powoduje, że projekty offshore’owe wymagają mniejszych nakładów niż w innych regionach świata.
Naukowcy mówią, że kluczowe dla procesu dekarbonizacji jest 10 najbliższych lat, ile więc realnie możemy mieć w offshorze do tego kluczowego 2030 roku, a ile do 2050, kiedy mamy stać się neutralni klimatycznie?
– Wiedząc, jak dynamicznie rozwija się branża i jak bardzo inwestorzy są zdeterminowani, żeby jak najszybciej monetyzować swoje projekty, sądzę, że te, które wygrają aukcje w 2025 roku, a więc mówimy o projektach drugiej fazy, mogą powstać jeszcze przed rokiem 2030. Biorąc pod uwagę okres 4-5 lat realizacji każdego z nich, jest to wykonalne. Oczywiście jest to kwestia dostępności infrastruktury, portów i statków instalacyjnych. Obecnie jest ich na świecie jeszcze stosunkowo mało. Więc rozwój infrastruktury jest równie ważny.
Jestem jednak optymistą. Obserwując rynek OZE w Polsce, widać naturalny trend związany z budową nowego systemu elektroenergetycznego, opartego w większej części na źródłach odnawialnych. To jest obarczone wieloma problemami, w tym brakiem mocy przyłączeniowej i możliwości uzyskania warunków przyłączenia, czy też możliwości wykonawczych, w tym dostępności wykwalifikowanej kadry. Widząc jednak dynamikę rozwoju tego sektora, sądzę, że przekroczymy poziom 6 GW mocy zainstalowanej do roku 2030 na polskim Bałtyku.
Docelowo do 2040 r. miało to być 11 GW, ale w tym momencie trwają prace eksperckie uruchomione przez kilka ośrodków zmierzające do oszacowania potencjału energetycznego Bałtyku. W opublikowanym niedawno raporcie o potencjale polskiego sektora offshore naukowcy z Instytutu Morskiego Uniwersytetu Morskiego w Gdyni udowadniają, że potencjał morskiej energetyki wiatrowej w polskiej części Bałtyku wynosi 33 GW.
Do 2050 roku na Bałtyku Polska może mieć zainstalowane 20 GW w morskich farmach wiatrowych
W tym dążeniu do maksymalnego wykorzystania energetycznego Bałtyku trzeba uwzględnić interesy gospodarcze wszystkich sektorów, czyli żeglugę morską, rybołówstwo, obronność, turystykę, a także – co jest bardzo ważne – zabezpieczenie środowiska naturalnego przed degradacją spowodowaną procesami inwestycyjnymi. Ostatecznie potencjał polskiego offshore’u oszacujemy, biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki. Niektórzy podają, że może to być powyżej 20 GW, z czym mógłbym się zgodzić, ale ile dokładnie, to trzeba zweryfikować.
Innymi słowy jest możliwe, że do 2050 roku powstanie 20 GW w wietrze na Bałtyku?
– Myślę, że do 2050 roku w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej, biorąc pod uwagę i Wybrzeże Gdańskie, i Zachodniopomorskie, możemy łącznie przekroczyć moc zainstalowaną 20 GW; ile to będzie, tego dokładnie nie wiemy. Niektórzy twierdzą, że 28 GW i więcej, nawet 33 GW, jak wskazuje w swoim raporcie zespół Uniwersytetu Morskiego w Gdyni.
Jeśli chcemy produkować wodór odnawialny, to najlepszym źródłem jego produkcji jest właśnie morska energetyka wiatrowa, tym bardziej że mamy dostęp do wody, która może być wykorzystywana w procesie elektrolizy. Tak więc przy ocenie potencjału offshore wind, ale także zapotrzebowania na energię z tego źródła, powinniśmy uwzględniać również budowę gospodarki wodorowej. W Kosakowie na Pomorzu oraz w Mogilnie na Kujawach są kawerny solne, które w perspektywie można wykorzystać jako magazyny wodoru.
Ich przystosowanie do tego celu wymaga wielkich nakładów inwestycyjnych, ale to się nam będzie opłacało. Polska w skali Europy dysponuje unikalnymi warunkami geologicznymi w postaci kawern solnych, które można wykorzystać do magazynowania wodoru w dużej skali. Dzięki temu Polska może być energetycznym spichlerzem Europy. Potencjał magazynowania energii w wodorze w polskich kawernach solnych wynosi ok. 10 000 TWh.
To wręcz gigantyczna wartość, biorąc pod uwagę, że obecnie roczne zużycie energii elektrycznej w Polsce wynosi ok. 180 TWh. Może to mieć znaczenie nie tylko dla polskiego systemu energetycznego, ale dla całej Europy Środkowej, biorąc pod uwagę także państwa basenu Morza Bałtyckiego, w tym Skandynawię, Niemcy, państwa bałtyckie i naszych południowych sąsiadów.
Instytucje branżowe podnoszą kwestię, że ponieważ brak jest przepisów dotyczących tzw. ceny maksymalnej, czyli gwarantowanej ceny prądu, planowane farmy wiatrowe nie powstaną. Jak pan się odnosi do tych zarzutów?
– Na przełomie 2020 i 2021 roku, kiedy pracowaliśmy nad rozporządzeniem w sprawie ceny maksymalnej, nikt nie był w stanie przewidzieć wojny na Ukrainie, rosnących cen energii, inflacji. Nasi inwestorzy mają świadomość realiów gospodarczych i systemu prawnego, a także tego, że nie możemy zlikwidować przyjętego systemu wsparcia.
Rząd nie może zlikwidować systemu wsparcia dla odbiorców energii w obliczu kryzysu energetycznego, ale przyjęto przepisy chroniące branżę wiatrową
Moglibyśmy, ale to skutkowałoby tym, że decyzje prezesa URE wydane dla wszystkich projektów inwestycyjnych by upadły. Co za tym idzie – cały proces związany z ich realizacją wydłużyłby się o kilka lat. Ani inwestorzy, ani administracja rządowa nie chcą takiej sytuacji.
Dlatego po konsultacjach roboczych z Komisją Europejską zaproponowaliśmy rozwiązania, które ostatecznie zostały wprowadzone do ustawy o szczególnej ochronie niektórych odbiorców paliw gazowych w 2023 r. w związku z sytuacją na rynku gazu, którą Sejm RP przyjął w dniu 15 grudnia 2022 r.
Ustawa została podpisana przez Prezydenta w dniu 19 grudnia 2022 r. Wprowadzone rozwiązania to przede wszystkim możliwość realizacji i rozliczenia projektu budowy instalacji OZE (morskiej farmy wiatrowej) w walucie euro. Kontrakty zawierane na zakup sprzętu, instalacji czy usług będą mogły być zawierane w euro bez konieczności przewalutowania na złotego.
To pozwoli na poprawę rentowności projektów. Druga bardzo ważna zmiana dotyczy wskazanej w rozporządzeniu aktualizacji cen związanej z inflacją, która miała następować w wyniku ostatecznej decyzji prezesa URE. Obecnie, po nowelizacji przepisów, indeksacja będzie następować od daty pierwszych decyzji prezesa URE, które zostały wydane dla wszystkich projektów do dnia 30 czerwca 2021 r., a więc jeszcze przed wybuchem wojny. Sądzę, że te rozwiązania wystarczą, aby zachować rentowność projektów realizowanych przez inwestorów w I fazie budowy morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku.
Jakie rozwiązania znalazły się w projekcie ustawy o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii UC99?
– W ustawie nowelizującej ustawę o OZE, nad którą trwają obecnie prace, wprowadza się elektrownie hybrydowe OZE, które co do zasady funkcjonują w oparciu o kilka źródeł ze sobą współpracujących w połączeniu z magazynem energii.
To może być farma wiatrowa plus farma fotowoltaiczna plus biogazownia albo mała elektrownia wodna. Dla bezpieczeństwa pracy układu powinien być on wyposażony w magazyn energii, dostosowany do takich źródeł, aby stabilizował układ wytwórczy, gdy energii w danym czasie jest za mało, a także łagodził kontur wyprowadzanej mocy, gdy energii jest za dużo.
A jeśli chodzi o onshore, jaka jest jego przyszłość w perspektywie 2030 i 2050 roku?
– Na koniec października 2022 r. mieliśmy w technologii onshore wind zainstalowane ponad 7,7 GW, do tego dochodzą projekty, które uzyskały pozwolenie na budowę jeszcze przed wprowadzeniem reguły 10H, a zostały zakontraktowane przez prezesa URE w ostatnich aukcjach OZE. W ciągu najbliższych 3 lat do roku 2025 na lądzie będziemy dysponować mocą w wietrze około 11-11,5 GW.
W roku 2030 w polskim miksie energetycznym może być łącznie 55 GW mocy zainstalowanej z OZE, w tym ok. 18 GW w onshorze
Do tego dochodzą nowe projekty w ramach aukcji OZE, które odbędą się do 2027 r. Ich potencjał szacujemy na około od 6 do 10 GW. Tak więc przy podstawowym scenariuszu, jeśli będzie to 6 GW, to do roku 2030 możemy dysponować w Polsce ok. 17 do 18 GW mocy zainstalowanej w wietrze na lądzie, natomiast w roku 2050, co jest uzależnione od zmiany regulacji prawnych, czyli liberalizacji reguły 10H, możemy dołożyć jeszcze ok. 10 do 12 GW. A więc łącznie będziemy mieć wówczas ok. 28-30 GW.
W roku 2030 możemy mieć łącznie w polskim miksie energetycznym ok. 55 GW OZE, wliczając w to onshore, offshore, fotowoltaikę, biogaz, biometan, energetykę wodną. Trudno mówić natomiast, ile dokładnie będziemy mieć mocy zainstalowanej w OZE w roku 2050. Jest to zbyt odległa perspektywa.
A co, jeśli chodzi o odblokowanie zasady 10 H? Kiedy Sejm zajmie się projektem i kiedy zostanie znowelizowana?
– Projekt ustawy został skierowany do Sejmu w lipcu tego roku. 13 grudnia Rada Ministrów przyjęła autopoprawkę, która przewiduje, że inwestor elektrowni wiatrowych będzie udostępniał co najmniej 10 proc. mocy zainstalowanej na rzecz mieszkańców gminy, którzy staną się prosumentami w ramach instytucji prosumenta wirtualnego. Dzięki temu zyskają dostęp do taniej i czystej energii.
Jestem przekonany, że proponowane rozwiązania będą sprzyjać uzyskaniu szerokiego poparcia w Sejmie. Wierzę, że w styczniu Sejm zajmie się pracami nad ustawą. Tym bardziej że jej przyjęcie jest jednym z kamieni milowych warunkujących uruchomienie środków z polskiego KPO.