Przygotowania do budowy Wschodniej Obwodnicy Warszawy (WOW) trwają od ponad 30 lat. Ale już w latach 90. XX w. prace projektowe związane z tą inwestycją zostały zablokowane przez mieszkańców i władze samorządowe ówczesnego miasta Wesoła (dziś to dzielnica Warszawy). Mieszkańcy Wesołej wciąż skutecznie blokują realizację tego przedsięwzięcia.
- Do domknięcia obwodnicowego ringu wokół stolicy brakuje już jedynie Wschodniej Obwodnicy Warszawy (WOW).
- Kilka dni temu, przed świętami, otwarto pierwszy, ale bardzo krótki, bo tylko 2-kilometrowy odcinek WOW, od węzła Lubelska (na skrzyżowaniu z Południową Obwodnicą Warszawy) do węzła Zakręt, znajdującego się w granicach stolicy.
- Budowa pozostałej części obwodnicy (liczącej kilkanaście kilometrów) wciąż stoi pod znakiem zapytania, bo brakuje ważnej decyzji środowiskowej. Starania Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o jej uzyskanie trwają już (sic!) 17 lat.
Przygotowania do budowy Wschodniej Obwodnicy Warszawy ruszyły jeszcze w latach 80. XX wieku. Rozpoczęły się od analizy wszelkich możliwych jej wariantów. Gdy zdecydowano, że ma ona przebiegać przez ówczesne miasto Wesoła (w 2002 r. przyłączone do Warszawy – dziś to jedna z jej dzielnic), jego mieszkańcy zaczęli przeciwko temu protestować. Do protestu przyłączyły się władze Wesołej, które nie zgodziły się na zarezerwowanie w planie zagospodarowania przestrzennego terenu pod tę inwestycję. To było przyczyną wstrzymania prac projektowych.
Dwa warianty, oba kontrowersyjne
Przygotowania wznowiono w 2005 r., gdy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) przygotowała dokumentację dla czterech wariantów Wschodniej Obwodnicy Warszawy. Potem wybrała z nich dwa (jej zdaniem najlepsze), tzw. zielony i czerwony, które przecinały różne części Wesołej. Ale jeden i drugi budził sprzeciw mieszkańców tych części dzielnicy.
Ostatecznie GDDKiA zdecydowała się na wariant czerwony, z tunelem na wysokości osiedla Zielona, uznając go za najbardziej neutralny dla otoczenia. O wydanie decyzji środowiskowej dla inwestycji wystąpiła jeszcze w 2005 r. i po dwóch latach ją uzyskała. Ale wtedy zaczęli zaskarżać ją do sądów administracyjnych mieszkańcy tej części dzielnicy.
Robili to na tyle skutecznie, że w 2011 r. GDDKiA wystąpiła o wygaszenie wydanej cztery lata wcześniej decyzji środowiskowej. I zdecydowała, że ponownie wystąpi o taką decyzję, ale tym razem już nie dla wariantu czerwonego, ale odrzuconego wcześniej – zielonego. Ale ta decyzja wzbudziła jeszcze silniejsze protesty mieszkańców.
Efekt jest taki, że GDDKiA wystąpiła ponownie o decyzję środowiskową w 2015 r. (dla wariantu zielonego), ale dotąd jej nie uzyskała. Bo i ona jest skutecznie zaskarżana przez mieszkańców (teraz po ich kolejnym odwołaniu sprawą zajmuje się Naczelny Sąd Administracyjny). I wiele wskazuje, że mogą oni blokować tę inwestycję jeszcze przez wiele lat.
– Oba warianty budzą bardzo silny opór mieszkańców, przeciwnicy zarówno jednego, jak i drugiego wariantu, mają wynajętego dobrego prawnika – mówi Elżbieta Nowosielska, przewodnicząca klubu PiS w Radzie Dzielnicy Warszawa-Wesoła. – To jednak dziwne, że GDDKiA zrezygnowała z wariantu czerwonego, lepszego dla naszej dzielnicy, i zaczęła forsować ten drugi, zielony, który oddziaływałby negatywnie na dużo większą część mieszkańców Wesołej, oznaczałby dla 6 tys. osób życie w nieustannym hałasie i smogu, ale też przecięcie dzielnicy na pół, ekspresową trasę na nasypie w centralnej części Wesołej i wycięcie dużych połaci lasów, w tym przede wszystkim tzw. Lasu Milowego, ulubionego miejsca spacerów mieszkańców tej części naszej dzielnicy.
Radna dodaje, że WOW w takim wariancie przebiegałaby kilkadziesiąt metrów od nieczynnego dziś szpitala MSWiA, który ma być przekształcony w szpital paliatywny i rehabilitacyjny.
Jej zdaniem ta sprawa może mieć drugie dno. – Wariant zielony oznacza przecięcie terenów leśnych, należących do Lasów Państwowych. Wariant czerwony, z którego GDDKiA zrezygnowała, też oznaczałby przecięcie terenów leśnych, ale prywatnych. Kiedyś były one publiczne, ale potem zasiedzieli je jacyś ludzie. Te tereny są bardzo atrakcyjnym kąskiem dla deweloperów, ale gdyby przecięła je obwodnica, straciłyby swą atrakcyjność. Warto byłoby więc zbadać, czy to miało związek z decyzją GDDKiA – mówi Elżbieta Nowosielska.
Czy państwo powinno przeciąć ten gordyjski węzeł?
Skoro jednak oba – wybrane przez GDDKiA jako najlepsze – przebiegi planowanej Wschodniej Obwodnicy Warszawy budzą tak silne i do tego skuteczne protesty mieszkańców, to czy jest jakieś wyjście z tej patowej sytuacji?
Mieszkańcy dzielnicy Wesołej mówią, że w tak dużym mieście, jak Warszawa, każdy skrawek zieleni powinien być na wagę złota. I m.in. dlatego sprzeciwiają się budowie WOW, która oznaczałaby wycięcie dużych połaci lasów.
Z drugiej strony w Wesołej już ubywa leśnych drzewostanów, bo jest tam sporo lasów prywatnych, które są przekształcane na działki budowlane i w związku z tym wycinane. Może więc państwo lub władze stolicy powinny zaproponować, że wykupią prywatne lasy w Wesołej – by je uchronić przez zabudową, w zamian za zgodę mieszkańców na budowę Wschodniej Obwodnicy Warszawy?
Przed drugą wojną światową stolicy groziło wycięcie Lasu Kabackiego, bo jego właściciele też chcieli go przeznaczyć pod zabudowę. Ale ówczesny prezydent Warszawy, Stefan Starzyński, podjął decyzję, że miasto wykupi ten las, by uchronić go przed wycięciem. Dziś to największy obszar leśny w stolicy, który wydaje się być dla niej bezcenny. M.in. dlatego, że jest miejscem rekreacji i wypoczynku dla tysięcy warszawiaków.
Może więc czas na kolejną tak śmiałą decyzję? Bo dziś mieszkańcy Wesołej proponują, żeby w ogóle zrezygnować z budowy Wschodniej Obwodnicy Warszawy. Argumentując, że są w UE metropolie, które nie mają domkniętego ringu obwodnicowego. To np. Wiedeń, ale i Monachium, trzecie pod względem wielkości miasto w Niemczech. Z drugiej jednak strony wydaje się, że ta obwodnica jest Warszawie bardzo potrzebna.