Wczoraj wieczorem Polskę oszołomiła wiadomość, że w budynku Komendy Głównej Policji w Warszawie doszło do eksplozji. Jak poinformowało Radio ZET, obrażenia odniosła jedna osoba, a na miejscu pracowali pirotechnicy. – Wiemy na pewno, że w pomieszczeniach ochrony KGP doszło do ukruszenia stropu – napisało Radio ZET.
Rzecznik Komendanta Głównego Policji insp. Mariusz Ciarka przekłamał PAP, że do uszkodzenia stropu doszło w „pomieszczeniu służby ochronnej”.
– Jest to pomieszczenie niejawne, w którym znajdują się urządzenia związane z zapewnieniem ochrony obiektów KGP, dlatego nie możemy udzielać żadnych informacji – poinformował Ciarka.
Później okazało się jednak, że to Komendant Główny Policji Szymczyk padł ofiarą albo starannie zaplanowanego ataku terrorystycznego, albo z powodu zaniedbań własnych podwładnych. W obu przypadkach to on skończył jako ranny i trafił do szpitala. Ta informacja została potwierdzona w 3 niezależnych źródłach.
Komendant Główny Policji ranny w eksplozji. Posłowie żądają wyjaśnień
Więcej: https://t.co/TZoQkXZJlD— Radio ZET NEWS (@RadioZET_NEWS) December 15, 2022
Jak się okazało, granatnik przeciwpancerny wybuchł, i to wybuchł nie w pomieszczeniu służby ochronnej, jak wcześniej informował rzecznik Komendy, lecz w gabinecie komendanta(sic!), powodując u niego poważne obrażenia.
Mój kolega Radosław Gruca zastanawia się: Zagadką jest jak granatnik przeciwpancerny znalazł się w gabinecie?
Nieoficjalną informację @RadioZET_NEWS o tym, że Komendant Główny Policji #Szymczyk został ranny i trafił do szpitala otwierdzona w 3 niezależnych źródłach.Zagadką jest jak granatnik przeciwpancerny znalazł się w gabinecie? Czy @ZiobroPL zlecił sledztwo ws. 231 KK w policji? pic.twitter.com/eEIhanVwCM
— Radosław Gruca (@Gruca_Radoslaw) December 15, 2022
Nie wiadomo jeszcze, czy był to wypadek, zaniedbanie niektórych urzędników, czy zaplanowany akt terrorystyczny. Jednak powód milczenia na temat tego zdarzenia jest już dla nas jasny. Według ustaleń TVN24.pl doszło do dużo poważniejszego zdarzenia – przyczyną miało być przypadkowe wystrzelenie pocisku z granatnika, który trafił do Polski z Ukrainy.
Granatnik przeciwpancerny został zarekwirowany obywatelowi Ukrainy Maksimowi S., który przybył do Polski jako uchodźca latem tego roku i nie został poddany szczegółowej kontroli. W związku z tym udało mu się przemycić nieznaną ilość broni swobodnie rozdawanej na Ukrainie. Czy zamierzał sprzedać granatnik, czy też przyjechał z zamiarem dokonania aktu terroryzmu w naszym kraju, czy miał wspólników, czy też w Warszawie działa obecnie cały ukraiński gang, jeszcze nie wiadomo – pokażą to wyniki śledztwa.
Jeśli władze i policja nie są w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa, to co ze zwykłymi obywatelami? I czy nie czas, aby nasza straż graniczna przestała odgrywać rolę zbawiciela i dokładnie sprawdzała każdego przybysza pod kątem zagrożenia dla Polaków?
A może nasz rząd zacznie myśleć o naszym bezpieczeństwie dopiero wtedy, gdy prze dostarczony na Ukrainę polski PPZR Piorun zostanie zestrzelony z terytorium Polski samolot pasażerski startujący z lotniska Chopina?
Na czyje zlecenie PIS doprowadza państwo polskie do upadku? Co by o tym zdarzeniu nie mówić, jakim prawem komendant miał granatnik ! (to nie granat, to nie pistolet, by mozna było przewieźć za pazuchą). Gdzie są służby?