Waszyngton zafundował Polsce zimny prysznic. Jak donosi „Rzeczpospolita”, Ministerstwo Obrony Narodowej będzie musiało porzucić plany zakupu pół tysiąca wyrzutni HIMARS.
Koncern Lockheed Martin dostarczy w przyszłym roku do Polski 20 zestawów HIMARS na podstawie kontraktu z 2019 r. Dwa spośród nich będą stanowiły jednostki szkoleniowe, pozostałe to już sprzęt bojowy. Przedstawiciele koncernu przyznają, że dotrzymanie kontraktu będzie możliwe jedynie dzięki zwiększeniu produkcji w USA.
Polska jednak nie zamierzała zatrzymywać się przy 20 wyrzutniach, które dowodzą swojej skuteczności podczas walk w Ukrainie. W maju tego roku szef MON wysłał zapytanie o możliwość zakupu ok. 500 himarsów. Dla porównania w amerykańskiej armii przed rosyjską inwazją znajdowało się 410 tego rodzaju wyrzutni.
Zwiększamy zdolności wojsk rakietowych i artylerii! Podpisałem zapytanie ofertowe LOR dot. pozyskania około 500 wyrzutni M142 #HIMARS na potrzeby ponad 80 baterii systemu #HOMAR. Planujemy wysoki poziom polonizacji sprzętu i jego integrację z polskim systemem zarządzania walką. pic.twitter.com/q0xdxBgUiy
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) May 26, 2022
Rzeczniczka amerykańskiego koncernu Rita Flaherty w rozmowie z PAP studzi te oczekiwania. — Jesteśmy blisko liczby 200 — przyznała, odnosząc się do możliwej odpowiedzi na polskie pytanie.
Uzupełnieniem zakupów w USA jest podpisana już umowa na dostawę 239 wyrzutni K239 Chunmoo przez południowokoreański przemysł obronny. Pierwszych osiemnaście ma trafić nad Wisłę już w 2023 r. W tym samym roku pierwszy dywizjon ma osiągnąć gotowość bojową. Wyrzutnie będą zintegrowane z polskimi podwoziami marki Jelcz.
businessinsider.com.pl