Wybór jest mniejszy, niż można się spodziewać

Nowy samochód za mniej niż 50 tys. zł? Zapomnij. Trzeba mieć w portfelu przynajmniej dwa razy tyle, by wyjechać z salonu w miarę dobrze wyposażonym autem.

Samochody z roku na rok są coraz droższe. Zaburzenia w łańcuchu dostaw oraz brak odpowiednich materiałów spowodowane pandemią i wybuchem wojny w Ukrainie negatywnie wpłynęły na branżę motoryzacyjną.

Na wyższe ceny wpływ mają też restrykcyjne wymagania dotyczące ekologii. Od 2021 r. wszystkie nowe samochody sprzedawane w UE muszą być wyposażone w urządzenie pomiarowe rejestrujące realne wartości zużywanego paliwa. Producenci aut płacą surowe kary za każdy gram emitowanego przez samochód dwutlenku węgla ponad normę. Dotyczy to większości aut napędzanych wyłącznie silnikiem spalinowym, bo nawet 3-cylindrowe jednostki emitują więcej niż dopuszczalne 95 gramów CO2 na km.

Dodatkowe koszty ponoszą klienci salonów samochodowych. Do tego dochodzi wszechobecna drożyzna i niepewność jutra. Wielu Polaków oszczędza więc na wszystkim. Jakie są obecnie najtańsze auta na rynku? Sprawdzamy.  

Dacia Sandero – od 55 900 zł

We wrześniu 2020 r. rumuński producent zaprezentował trzecią generację Sandero. To samochód z segmentu B, który ma 4088 mm długości, 184,8 mm szerokości, a rozstaw osi wynosi 2604 mm. Jego wnętrze jest całkiem przestronne i bez problemu zmieści czterech pasażerów. Bagażnik ma pojemność 328 l.

Za 55 900 zł kupimy samochód z silnikiem 1.0 SCe o mocy 65 KM, sparowany z manualną, 5-stopniową skrzynią biegów. Auto nie jest demonem prędkości, bo od 0 do 100 km na godz. rozpędza się w 16,7 s, prędkość maksymalna to 158 km na godz. Obiecywane przez producenta zużycie paliwa sięga 5,3 l na 100 km.

Dacia Sandero

Standardowe wyposażenie o nazwie Essential obejmuje:

  • stalowe obręcze kół 15″
  • lusterka boczne regulowane ręcznie od wewnątrz za pomocą pokrętła
  • system multimedialny Media Control (radio DAB, 2 głośniki, Bluetooth, 1xUSB, aplikacja DMC)
  • centralny zamek
  • światła automatyczne, wycieraczki manualne
  • fotel kierowcy z regulacją wysokości z podłokietnikiem
  • tylne oparcie kanapy składane 1/3 i 2/3
  • szyby tylne otwierane ręcznie
  • szyby przednie regulowane elektrycznie
  • kierownica z regulacją wysokości
  • światła do jazdy dziennej LED
  • automatyczna blokada drzwi po ruszeniu
  • ABS
  • aktywny system wspomagania hamowania
  • system wspomagania ruszania pod górę
  • regulator-ogranicznik prędkości
  • funkcja połączenia alarmowego e-Call
  • poduszki boczne z przodu i poduszki kurtynowe

W momencie debiutu na rynku najnowszej generacji najtańsza Dacia Sandero kosztowała 40 900 zł. Była to wersja Access, wersja Essential kosztowała 45 900 zł.

Kia Picanto – od 53 900 zł

Trzecia generacja Kia Picanto zadebiutowała w 2017 r., a trzy lata później doczekała się liftingu. To najmniejszy model w ofercie koreańskiego producenta. Z racji niewielkich rozmiarów autko idealnie sprawdza się w mieście. Picanto mierzy 3595 mm, ale dzięki rozstawowi osi 2400 mm oferuje całkiem sporo miejsca w kabinie. Bagażnik ma pojemność 255 l.

Za 53 900 zł kupimy auto w bazowej odmianie M z wolnossącym silnikiem 1.0 DPI, generującym 67 KM i 96 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Silnik współpracuje z manualną, 5-stopniową skrzynią biegów. Od 0 do 100 km na godz. Picanto rozpędza się w 14,8 s, a prędkość maksymalna to również 158 km na godz. Obiecywane przez producenta zużycie paliwa to 4,8-5,2 l na 100 km.

Kia Picanto 2020 facelifting

Standardowe wyposażenie M obejmuje:

  • 6 poduszek powietrznych, pakiet systemów bezpieczeństwa z ESC
  • elektryczne sterowane szyby drzwi przednich i tylnych
  • elektrycznie regulowane lusterka z funkcją podgrzewania
  • klamki zewnętrzne oraz zderzaki lakierowane w kolorze nadwozia
  • centralny zamek z alarmem, immobilizer, składany kluczyk
  • regulacja wysokości fotela kierowcy
  • barwione szyby
  • czujnik zmierzchu
  • regulacja kolumny kierownicy
  • 14″ stalowe obręcze kół z oponami 175/65R14, dojazdowe koło zapasowe
  • system EcoDynamics – system automatycznego wyłączania silnika na postoju
  • klimatyzacja manualna
  • kierownica wielofunkcyjna, port USB
  • tuner radia cyfrowego DAB, Bluetooth z zestawem głośnomówiącym do telefonu

Po liftingu w 2020 r. najtańsza Kia Picanto kosztowała 39 900 zł.

Hyundai i10 – od 50 800 zł

Pierwszy Hyundai i10 został zaprezentowany w 2007 r., a w 2019 r. poznaliśmy trzecią odsłonę tego modelu. Model i10 to najtańsza i jednocześnie najmniejsza propozycja w ofercie. Z racji niewielkich wymiarów (dł. 3670 mm) to klasyczny miejski maluch, którym łatwo manewruje się na ciasnych parkingach i bez trudu parkuje w wąskich lukach. Bagażnik ma pojemność 252 l.

Za 50 800 zł kupimy auto napędzane silnikiem 1.0 MPI o mocy 67 KM i maksymalnym momencie obrotowym 96 Nm, z manualną skrzynią biegów. Do „setki” rozpędza się w 14,8 s. Obiecywane przez producenta zużycie paliwa to 5,1 l na 100 km.

Hyundai i10

Standardowe wyposażenie Pure obejmuje:

  • 14-calowe felgi stalowe z kołpakami
  • tempomat
  • asystent utrzymywania pasa ruchu (LKA)
  • monitorowanie uwagi kierowcy (DAW)
  • ostrzeganie o odjechaniu poprzedzającego pojazdu (LVDA)
  • asystent unikania kolizji czołowych (FCA) z wykrywaniem pieszych i rowerzystów
  • obudowy lusterek i klamki drzwi w kolorze czarnym
  • ręcznie sterowane lusterka boczne
  • elektrycznie sterowane szyby przednie
  • przygotowanie do montażu radia
  • centralny zamek

W momencie debiutu na rynku najnowszej generacji najtańszy Hyundai i10 kosztował 42 100 zł.

W cenie elektryka kupisz dwa Hyundaie 

Dla porównania, aktualnie trzy najtańsze samochody elektryczne w Polsce to:

  • Dacia Spring – od 91 400 zł, moc maksymalna – 33 kW, zasięg – 230 km
  • Smart EQ Fortwo – od 99 100 zł, moc maksymalna – 60 kW, zasięg – 135 km
  • Fiat 500e – od 122 100 zł, moc maksymalna – 70 kW, zasięg – 190 km (w cenniku można przeczytać, że zamówienia na najtańszą wersję Action zostały zamknięte, a model jest dostępny tylko na stockach dealerskich. Liczba aut ograniczona).

Cena wysoka, a gwarancji brak

Wysokie ceny to nie jedyny problem, z którym muszą zmierzyć się potencjalni nabywcy nowych samochodów.

W aktualnej sytuacji trzeba uzbroić się w cierpliwość i być gotowym na to, że zamówione auto pojawi się w naszym garażu dopiero za kilka miesięcy, a nawet za rok. Przy tym istnieje ryzyko, że nie zostanie dostarczone w obiecanym terminie albo nie będzie takie, jak chcieliśmy, lub będzie droższe.

wyborcza.biz

Więcej postów