Cisza przed burzą. To będzie ciężka zima

dziennik polityczny

Wysokie ceny węgla i jego dostępność na polskim rynku to jedne z wielu problemów, z którymi będziemy musieli sobie poradzić w najbliższym czasie. Rząd mówi o zwiększeniu krajowego wydobycia, ale górnicy wskazują, że nie jest to proste. Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, uważa, że w Polsce może zabraknąć energii i ostrzega: to będzie ciężka zima.

Rząd przekonuje, że ma plan na zaradzenie kryzysowi energetycznemu, który nadciąga do Europy z powodu wojny Putina w Ukrainie.

 Ten plan musi uwzględniać m.in. węgiel. Według wstępnych szacunków Ministerstwa Klimatu i Środowiska, większość krajowego zapotrzebowania na węgiel kamienny może zostać pokryta przez krajowe wydobycie, a pozostała część – przez import.

Spółki Skarbu Państwa potwierdzają zwiększenie produkcji w 2022 r., a pierwsze wyniki wdrożonych działań i zaangażowania górników są już widoczne – przekonuje w odpowiedzi na poselską interpelację minister klimatu Anna Moskwa.

Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, w rozmowie z money.pl studzi ten optymizm. – W ubiegłym roku wydobyto w Polsce 42 mln ton węgla energetycznego. Obecnie jesteśmy w stanie zwiększyć wydobycie, ale na poziomie co najwyżej 1,5 mln.  I to i tak kosztem dodatkowych godzin pracy górników – mówi.

Także sami górnicy wskazują problemy. W ubiegłym tygodniu szefowie największych związków z Polskiej Grupy Górniczej zwrócili się do wicepremiera i szefa resortu aktywów państwowych Jacka Sasina z prośbą o spotkanie. Chcą porozmawiać o inwestycji w kopalniach, cenach węgla i podwyżkach.

Szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Bogusław Hutek mówił wprost: – Spółkę najpierw przez lata zmuszano do ograniczania produkcji, a teraz naciska się na nią, aby wydobycie radykalnie zwiększyć.

 jak podkreśla  to nie jest takie proste.

Na razie jest tak, że ludzie zasuwają w soboty i w niedziele, i to jedyny wdrożony pomysł na zwiększenie produkcji węgla – mówił gorzko szef górniczej „Solidarności”.

W poniedziałek, 11 lipca, kilkudziesięciu związkowców weszło do katowickiej siedziby PGG. Domagali się gwarancji podjęcia rozmów z rządem. Byli wśród nich przedstawiciele 13 największych działających w PGG central związkowych.

„To będzie ciężka zima”

Prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej uważa, że w najbliższym czasie w naszym kraju może zabraknąć energii.

To będzie ciężka zima. Musimy pamiętać, że dzięki węglowi w Polsce produkowane jest nadal ponad 70 proc. energii. Węgiel można lubić bądź nie, ale trzeba mieć świadomość, że teraz jest on niezbędny polskiej gospodarce. Gdyby nie ten surowiec, to już byłby problem z energią – przekonuje w rozmowie z money.pl Janusz Olszowski.

Według niego szybkie rozwiązanie problemu może być niemożliwe. – Obecny stan to efekty dotychczasowej polityki odchodzenia od węgla, ograniczano inwestycje w górnictwo i wydobycie. W mojej ocenie podejmowano zbyt radykalne decyzje, nie zapewniając odpowiedniej dywersyfikacji dostaw – mówi Olszowski. Szybko dodaje, że nie jest przeciwko procesowi dekarbonizacji. Jednak według niego Polska powinna podejmować decyzje o likwidacji źródeł opartych na węglu, gdy będzie już miała zabezpieczone nowe źródła energii.

Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla szacuje, że przez nałożenie embarga na rosyjski surowiec w Polsce do końca roku może brakować ok. 11 mln ton węgla.

W 2020 r. rosyjski węgiel stanowił ok. 72 proc. importowanego do Polski surowca, z czego niemal 100 proc. to węgiel kamienny. Jego udział w krajowej konsumpcji wynosił niemal 15 proc., w większości trafiał do gospodarstw domowych  wskazywały dane Agencji Rozwoju Przemysłu.

Tak Polska chce uzupełnić lukę po rosyjskim węglu

Alternatywą dla surowca sprowadzanego z Rosji ma być ten z nowych rynków oraz zwiększenie importu u dotychczasowych dostawców. Polska już importuje lub będzie chciała importować węgiel z Australii, Kanady, Kazachstanu, Kolumbii, USA, RPA czy Indonezji. Resort klimatu zapewnia, że pierwsze statki z węglem już przybijają do Polski.

Tanio już było. Tak rosną ceny węgla

Ile teraz w Polsce kosztuje tona węgla? Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla, podkreśla, że osobno analizować trzeba rynek krajowy oraz ceny surowca importowanego.

Węgiel krajowy jest sprzedawany na składach po rozsądnych cenach w granicach 1,2-1,5 tys. zł za tonę. Jest on jednak dostępny w ograniczonych ilościach. Kupno tony węgla importowanego to już koszt 2,5 tys. zł do nawet 3,5 tys. zł za tonę. Rok temu w lipcu tona węgla kosztowała mniej więcej tysiąc zł, niektórzy płacili nawet mniej, ok. 800 zł – mówi money.pl Horbacz.

Ceny importowanego węgla wahają się w zależności od kierunku dostaw oraz miesiąca. Według danych przygotowanych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska jeszcze w styczniu import tony węgla kamiennego z Kanady kosztował 1394 zł. W maju cena ta znacząco wzrosła i wyniosła już 2302 zł. W lutym za tonę węgla kamiennego z Kolumbii trzeba była zapłacić 622 zł, ale trzy miesiące wystarczyły, by cena ta wzrosła o ponad 100 proc.  do 1329 zł.

Import tony węgla z Kazachstanu w ciągu pięciu miesięcy wzrósł z 601 do 725 zł. Na poziomie około 1,4 tys. zł za tonę utrzymują się ceny importu tego surowca z Mozambiku. Co ciekawe, wbrew aktualnym trendom spadła cena importu węgla ze Stanów Zjednoczonych. W styczniu trzeba było zapłacić za tonę 1911 zł, a maju – już 1623 zł. W ciągu kilku miesięcy nieznacznie spadła też cena za węgiel z Australii (z 1462 zł za tonę do 1335 zł).

Kryzys może utrudnić rozwiązanie ważnego problemu

Rosnące ceny surowców mogą zaraz spowodować kolejny problem – spowolnić walkę z ubóstwem energetycznym. Mówimy o nim wtedy, gdy gospodarstwo domowe ma trudności w zaspokojeniu podstawowych potrzeb związanych z energią cieplną czy elektryczną.

Zgodnie z założeniami rządu do 2030 roku ubóstwo energetyczne w Polsce powinno być zredukowane do poziomu 6 proc. Plany te może pokrzyżować jednak obecna sytuacja. Obecnie ubóstwo energetyczne jest w naszym kraju na poziomie ok. 10 proc. (dane za 2020 r.).

Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego Eko-Unia, mówi, że choć sytuacja faktycznie jest trudna, to rząd popełnił błąd czasowo odstępując od stosowania norm jakościowych węgla, co pozwoli Polakom palić w piecach surowcem gorszej jakości.

Prezes Eko-Unii przekonuje, że konieczne jest długofalowe myślenie i inwestowanie w odnawialne źródła energii, np. pompy ciepła. – Najbiedniejsi Polacy mogliby otrzymać od państwa nawet 100 proc. dofinansowania inwestycji – proponuje Gawlik.

Nawet on przyznaje jednak, że w tym momencie niezwykle ważna jest finansowa pomoc w zakupie drogiego węgla. – Chodzi o to, by ludzie nie palili w piecach czym popadnie, czyli odpadami czy starymi meblami. To jest wielkie niebezpieczeństwo dla naszego zdrowia – mówi nasz rozmówca.

Cisza przed burzą

Łukasz Horbacz w rozmowie z money.pl przekonuje, że choć teraz sytuacja na rynku węgla się uspokoiła, to jest to cisza przed burzą. Wszyscy czekają na wejście w życie przepisów wprowadzających maksymalną cenę za jedną tonę, czyli 996,60 zł. Państwo dopłaci sprzedawcom surowca 1070 zł brutto do sprzedanej tony po obniżonej stawce.

Ludzie po prostu czekają na obiecany tańszy węgiel. Zastój w sprzedaży już widać, ale to oznacza, że popyt się kumuluje i za chwilę możemy znów obserwować wzmożony ruch na rynku. Może się zrobić nerwowo. Wiele niewiadomych przed nami. Nie wiemy, jak system dopłat zadziała, ile będzie tego węgla na rynku i czy firmy handlujące węglem importowanym skorzystają z tego programu. Duża przewaga popytu nad podażą może oznaczać ogromne braki – uważa prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla.

Według niego wąskim gardłem może być kwestia logistyki i dystrybucji importowanego surowca. Prezes izby wskazuje, że nie chodzi tu tylko o porty i rozładunek węgla, ale dalsze jego przesyłanie w głąb kraju.

Kluczowe więc będą najbliższe miesiące. Wtedy się okaże, jak Polska radzi sobie z zapotrzebowaniem na węgiel.

money.pl

Więcej postów