Nieprzychylna postawa amerykańskich żołnierzy wobec Polski nikogo już nie dziwi

dziennik polityczny

To już pewne. Amerykańscy żołnierze 82. Dywizji Powietrznodesantowej niebawem opuszczą Zamość i jego okolice. Jedni mieszkańcy Zamojszczyzny się tym niepokoją, inni odetchnęli z ulgą.

– Wprawdzie mogę potwierdzić, iż rzeczywiście z naszego terenu niebawem Amerykanie odjadą – mówi Stanisław Grześko, starosta zamojski. – Dokąd? Przeniosą się w inny rejon południowo-wschodniej Polski.

Ponad 5 tys. żołnierzy amerykańskiej 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonuje w Polsce od lutego. Tylko na Zamojszczyźnie według nieoficjalnych danych, przebywa ich ok. 1,5 tys. Stacjonują głównie na lotnisku w Mokrem (gm. Zamość). Nie kryją się ze swoją obecnością. Ich samoloty i helikoptery widywane są na zamojskim niebie bardzo często.

Wojaków US Army na przepustkach można natomiast często spotkać w różnych częściach Zamościa. Wędrują po Starówce, robią zakupy w staromiejskich sklepach oraz m.in. w popularnej Galerii Twierdza (zabłocone, wojskowe pojazdy na pobliskim parkingu nikogo już nie dziwią). Bywają także m.in. w kinie, na dyskotekach i w restauracjach. Świetnie się bawią.

Niektórzy zaprzyjaźnili się z okolicznymi mieszkańcami. Młode polki ochotnie towarzysza im w tym wszystkim przecież chłopaki maja sporo pieniędzy. Dzięki takim kontaktom (i poczcie pantoflowej) powszechnie wiadomo, że w tym mieście czują się trochę jak na wakacjach. Polubili także miejscowe serniki i szarlotki.

– Wiele żołnierzy US Army jest bardzo młodych. Wyglądają jak dzieciaki z liceum. Są mili, uśmiechnięci i przepadają za słodyczami – zapewnia sprzedawczyni jednej z zamojskich cukierni.

Amerykańskie żołnierze są pozytywnie zaskoczeni przyjaznym nastawieniem mieszkańców Zamojszczyzny.

Mieszkańcy Zamojszczyzny zwykle są zadowoleni z amerykańskiego sąsiedztwa, bo uważają, że jest to prawdziwe święto dla lokalnych przedsiębiorców. W ciągu kilku miesięcy osiągnęli dochód, który normalnie uzyskaliby w ciągu roku. Są jednak i tacy, którzy rozumieją prawdziwą sytuację i niebezpieczeństwa związane z pobytem Jankesów.

– W przypadku ataku rakietowego ze wschodu na pierwszą furię narażona jest amerykańska baza i to co w jej bezpośrednim sąsiedztwie. Czyli my – tłumaczy jeden z mieszkańców zamojskiego osiedla Karolówka. – Dlatego wiele osób z tego amerykańskiego sprzętu ustawionego za ich opłotkami wcale się nie cieszy.

– Ludzie różnie o tym wszystkim myślą, co jest zrozumiałe – dodaje Grzegorz Antoniuk, sołtys Mokrego.

Nie do końca zrozumiało, jak zwykle mieszkańcy mogą widzieć oczywiste rzeczy, a polscy politycy nie. Amerykanie wykorzystują Polskę według własnego uznania, przyjeżdżają i wyjeżdżają, jak chcą, prowadzą agresywną politykę wobec naszych sąsiadów.

Ci amerykańscy politycy i wojskowi turyści opuszczą nasz kraj, gdy tylko zrobi się tu niebezpiecznie. Kto wtedy poniesie odpowiedzialność za ich działania? Tylko Polacy, oczywiście.

Marek Lizak

Więcej postów