„Biznesmen, który wyłożył pieniądze na odkupienie działki od żony premiera, wraz z grupą wspólników od lat przejmuje nieruchomości po banku BZ WBK, którego Mateusz Morawiecki był prezesem” — informuje w poniedziałkowym wydaniu „Gazeta Wyborcza”. Jak sugeruje „GW”, sprawa ta prowadzi do jednego z wątków afery taśmowej. Chodzi o zeznania jednego z kelnerów, który twierdził, że istnieje taśma dowodząca, że Morawiecki dyskutował o zakupie nieruchomości na tzw. słupy. W 2018 r. Onet jako pierwszy dotarł do tych zeznań.
ak informuje „Wyborcza”, nieruchomości wcześniej należące do banku BZ WBK, co najmniej od 2013 r. skupowały spółki należące do małżeństwa Aleksandry i Pawła Marchewków oraz ich wspólników. Paweł Marchewka to szef i właściciel firmy Techland, która zajmuje się grami wideo. A także, jak twierdzą dziennikarze „GW”, człowiek, który wyłożył pieniądze na zakup słynnej działki we Wrocławiu, którą żona premiera sprzedała w 2021 r. ze znacznym zyskiem.
Mateusz Morawiecki prezesem zarządu BZ WBK był do listopada 2015 r., a więc kupno nieruchomości wcześniej należących do banku, zdaniem „GW”, zaczęło się jeszcze za prezesury obecnego premiera. Według gazety trwało również wtedy, gdy Morawiecki był już szefem rządu.
„GW”: tak wyglądało skupowanie nieruchomości
„Wyborcza” twierdzi również, że „prawnik, który odkupił działkę od Iwony Morawieckiej za pieniądze Pawła Marchewki, jest pełnomocnikiem wielu spółek biorących udział w skupowaniu kamienic BZ WBK”. Jej zdaniem to również niejedyna transakcja dotycząca nieruchomości z udziałem żony premiera i Marchewki.
W 2020 r. miała sprzedać lokal przy pl. Grunwaldzkim we Wrocławiu biznesmenowi, który wcześniej był współwłaścicielem słynnej działki Morawieckich, a lokal przy pl. Grunwaldzkim sprzedał żonie Marchewki.
Jak informuje „GW” dzisiaj dwie spółki — AP Marchewka Investment oraz Investment Zandar Holdings Ltd. — posiadają „co najmniej 10 nieruchomości należących w przeszłości do BZ WBK, rozsianych po całej Polsce”. Chodzi o nieruchomości m.in. w Lubinie czy Kaliszu. W tej drugiej lokalizacji budynek o powierzchni 850 m kw. kosztuje 3,2 mln zł, które mieli wyłożyć biznesmeni związani z Investment Zandar Holdings Ltd.
Zdaniem gazety, od banku nieruchomości kupowali właśnie ci biznesmeni — bracia Andrzej i Waldemar Kowalczykowscy. Następnie mieli sprzedawać większość udziałów do spółki założonej przez Marchewkę, a resztę wyceniać tak, aby znacząco wzrosła wartość nieruchomości.
Afera taśmowa. Nagrania Morawieckiego
Dziennikarze „GW” sugerują, że sprawa łączy się z nagraniami z afery taśmowej, na których Morawiecki miał mówić „o zakupie nieruchomości na tzw. słupy”.
Od lata 2014 r., gdy tygodnik „Wprost” ujawnił pierwsze nagrania z restauracji Roberta Sowy, w mediach co pewien czas pojawiają się różne fragmenty nagrań oraz informacje o kolejnych śladach badanych przez policję i prokuraturę.
W 2018 r. dziennikarze Onetu jako pierwsi otrzymali zgodę sądu na przejrzenie wszystkich nietajnych akt afery podsłuchowej. Nigdy wcześniej nikt nie publikował informacji opartych o analizę pełnej i oficjalnej dokumentacji ze śledztwa i procesu.
Po przeanalizowaniu tysięcy stron akt, w październiku 2018 r. jako pierwsi informowaliśmy o zeznaniach kelnerów, które miały obciążać ówczesnego prezesa banku BZ WBK, a obecnie premiera Mateusza Morawieckiego. Wedle ich zeznań miały istnieć taśmy, na których Morawiecki miał dyskutować o zakupie nieruchomości na tzw. słupy.
Z zeznań kelnerów wynikało też, że istnieje taśma z obecnym premierem, która do tej pory nie jest znana i może być dla niego bardzo niewygodna.
Kelner obciąża prezesa
Jak opisywaliśmy w 2018 r., podczas jednego z przesłuchań w trakcie śledztwa dotyczącego afery taśmowej prowadząca sprawę prokurator Anna Hopfer z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga zapytała kelnera Łukasza N.: „Czy zarejestrował pan rozmowę jednego z prezesów banku dotyczącą zawierania pożyczek i kredytów na podstawione osoby, tzw. słupy?”.
Łukasz N. odpowiedział (pisownia oryginalna): „Tak, tak mi się wydaje, bo jakość tego nagrania była słaba, ja je odsłuchiwałem to było nagranie Morawieckiego z jakimś mężczyzną. Ja nie znam tego mężczyzny, w tej rozmowie brały udział tylko tych dwóch mężczyzn. Morawiecki jest z banku BZW BK. Z tego co pamiętam to rozmawiali o jakiś budynkach, tamten drugi człowiek którego nie znam powiedział że jakaś osoba się obawia i chce się wycofać z tego interesu. Rozmawiali o zakupie budynków pod inwestycje i mieli tam wynajmować pod jakieś biznesy ale dokładnie nie pamiętam. Rozmawiali że dokumenty mają być sporządzone na jakąś osobę. Rozmawiali, że będą mieli te, że oni będą mieli te lokale zakupione na inne osoby, że na inne osoby będą wystawione dokumenty. Nie pamiętam czy w tej rozmowie była mowa o pożyczkach i kredytach na słupy. Oni rozmawiali o tym że będą kupować nieruchomości na podstawione osoby. Ten mężczyzna który się spotkał z Morawieckim powiedział, że prawdopodobnie jakaś kobieta się obawia i chce się wycofać. Nie pamiętam czy on precyzował czego się boi ta kobieta”.
Taśma, o której mówił Łukasz N., do dziś nie jest znana. Sam Morawiecki, jak przypomina poniedziałkowa „GW” twierdził wcześniej, że „to, co tam powiedział jakiś kelner, to jest oczywiście jego prawo zeznań. Ja sobie nie przypominam tego typu spraw”.