5,50 zł za litr benzyny? To możliwe, jeśli rządowa tarcza antyinflacyjna przyniesie spodziewane efekty i ceny ropy pozostaną na niższych poziomach. A niestety to wiąże się pandemicznymi restrykcjami. O około 10 dolarów w ciągu jednego dnia staniał surowiec w piątek w związku z obawami inwestorów o spadek popytu w obliczu nowej, groźnej odmiany koronawirusa.
Od kilku tygodni tańsza z benzyn kosztuje około 6 zł za litr. A jeszcze w połowie ubiegłego roku tankowaliśmy PB95 nawet poniżej 4 zł. Gdy wydawało się, że może być tylko drożej, nagłe i ostre tąpnięcie zanotowały ceny ropy naftowej na światowych giełdach.
W piątek baryłka surowca na londyńskim rynku staniała do 72 dolarów, a jeszcze dzień wcześniej była 10 dolarów droższa. Kilkunastoprocentowy zjazd w notowaniach ropy, który po raz ostatni miał miejsce na rynkach w kwietniu 2020 roku, jest efektem paniki, jaka zagościła na rynkach finansowych. A wszystko przez afrykański wariant koronawirusa, który jest bardziej zaraźliwy i może być odporny na dotychczasowe szczepienia.
To wywołało poważne obawy inwestorów dotyczące powrotu restrykcji gospodarczych i zamykania gospodarek. Już wiele krajów zamyka granice dla obywateli Afryki. Grozi to ograniczeniem transportu i spadkiem popytu na ropę naftową, co będzie skutkować jej mniejszą wyceną.
Co z paliwem w Polsce?
Gdyby benzyna miała stanieć w takim samym stopniu, co ropa, wróciłyby poziomy rzędu 5,40-5,50 zł. W praktyce jednak nie działa to tak prosto. Mniej więcej za połowę ceny benzyny odpowiadają w Polsce podatki. Do tego dochodzi jeszcze kwestia kursu dolara, w którym jest wyceniana ropa na giełdzie.
Eksperci podkreślają też, że przełożenie zmian cen ropy na stacje paliw w Polsce odbywa się też z dużym opóźnieniem. Tym samy na jakieś wyraźniejsze zniżki można liczyć, ale dopiero za kilka tygodni. I to zakładając, że notowania ropy znowu nie podskoczą. Wiele będzie zależeć od dalszego rozwoju pandemii.
„Spadek ceny ropy naftowej wywołany na koniec tygodnia informacjami o nowym wariancie koronawirusa może wyraźnie zmienić obraz na rynku paliw” – przyznają eksperci BM Reflex.
„W ostatnich kilkunastu dniach już odnotowaliśmy powolny spadek cen w hurcie, który teraz powinien zostać pogłębiony. Jeśli rynek ropy pozostanie na niższym poziomie, to w pierwszej połowie grudnia obniżki cen paliw możemy odnotować na krajowych stacjach, czyli wcześniej niż zapowiadane obniżki w ramach tarczy antyinflacyjnej” – wskazują.
Benzyna powinna być tańsza
Specjaliści z e-petrol.pl prognozują, że w przyszłym tygodniu ceny benzyny 95-oktanowej powinny być w przedziale 5,93-6,05 zł za litr. Olej napędowy z kolei powinien kosztować w granicach 5,99-6,10 zł za litr.
Warto też zauważyć, że gdy ostatni raz ropa na giełdzie w Londynie kosztowała niewiele ponad 70 dolarów za baryłkę, w Polsce litr benzyny kosztował 5,70-5,80 zł. Gdyby taka sytuacja wróciła, a do tego rząd uruchomi tarczę antyinflacyjną, powrót do cbyłby realny.