Miało być 20 tys. zł na niepełnosprawne dziecko
Rząd Morawieckiego obiecał też większe wsparcie dla kobiet, które zdecydują się urodzić dziecko obarczone wadami genetycznymi oraz realną pomoc finansową dla rodziców takich dzieci: 20 tys. zł jednorazowego świadczenia i 1,5 tys. zł miesięcznie, a także prawo do emerytury dla opiekunów osób niepełnosprawnych.
Matki, które urodzą ciężko chore dzieci, miały otrzymać osobne pokoje w szpitalach, a także dostęp do przychodni i hospicjów perinatalnych. Dlaczego rząd tego nie zrealizował? Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, którym kieruje Marlena Maląg, nie odpowiedziało na nasze pytania.
– Może trzeba pewne prace przyspieszyć – przyznał niedawno szef klubu PiS Ryszard Terlecki pytany, co ze wsparciem dla kobiet po ubiegłorocznym wyroku TK.
„Rząd PiS nie wywiązał się z obietnic”
Matki niepełnosprawnych osób są rozczarowane tym, że PiS nie spełnił swoich obietnic.
– Rząd PiS nie wywiązał się z obietnic. Nie ma realnej pomocy od państwa. O wszystko trzeba żebrać na każdym kroku. Osoby z niepełnosprawnościami, które skończyły 18 lat, są niewidzialne dla państwa. Córka ma tylko rentę socjalną i dodatek uzupełniający, który jest objęty progiem dochodowym. Po zmianach 1 proc. z podatku jest znacznie mniejszy, niż w poprzednich latach – mówi „Faktowi” Alicja Jochymek mama niepełnosprawnej Kingi.
Pani Alicja uważa, że renta socjalna powinna zostać podniesiona. – Wynosi teraz 215 zł. I za to osoby niepełnosprawne mają kupić lekarstwa i rehabilitować się? To nierealne. Chociaż jeden turnus rehabilitacyjny powinien być nieodpłatny, teraz kosztuje około 7-8 tys. zł i niewiele rodzin na to stać. Priorytetem są też pieluchomajtki, za które bardzo dużo się płaci. Limit 90 sztuk na miesiąc jest niewystarczający. Powinny być bezpłatne, tak jak jest w innych krajach, np. w Niemczech – podkreśla mama Kingi.
„Jest drożyzna, więc mamy coraz mniej pieniędzy”
Podobnie uważa Teresa Sucholewska, mama Andrzeja, który urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym.
– Nasza sytuacja się nie poprawiła. Nikt się nami nie interesuje i nie ma żadnego wsparcia. Nie dostaliśmy więcej pieniędzy, a przy tej drożyźnie jest ich wręcz coraz mniej. Na rehabilitację czeka się rok-półtora. Zbieramy pieniądze po rodzinie, znajomych i jeździmy prywatnie do sanatorium, bo 2-tygodniowy turnus kosztuje 3 tys. zł. W NFZ jest kolejka, trzeba czekać rok czy dwa. Jest jeszcze gorzej niż kiedyś, bo do najtańszego wózka inwalidzkiego musiałam teraz dopłacić 70 zł. Kiedyś były bezpłatne. Podobnie jest z balkonikami, do najprostszego trzeba dopłacić 120 zł dopłacić. Tak nam się poprawiło – ionizuje i nie ukrywa żalu mama Andrzeja.
Pani Teresa narzeka też na brak pomocy psychologicznej i doradztwa. – Od innych rodziców dowiadujemy się, gdzie można ubiegać się o wsparcie. Szukamy też w internecie, ale brak na to czasu, bo zajmujemy się rehabilitacją i kształceniem naszych dzieci. Dostaję tylko świadczenie pielęgnacyjne, a syn ma rentę socjalną. Na rehabilitację nie dostaję żadnych pieniędzy, sami za nią płacimy – dodaje mama niepełnosprawnego mężczyzny.
„Dorosłych niepełnosprawnych państwo wyrzuca na śmietnik”
Iwona Hartwich, posłanka KO i mama niepełnosprawnego Jakuba mówi nam, że wszystkie obietnice PiS sprzed roku nie doszły do skutku.
– Nie ma żadnej realnej pomocy ze strony państwa dla matek, które urodziły niepełnosprawne dzieci, takie jak mój 27-letni Kuba. Wszystko to, co otrzymuje rodzic, zostało wywalczone przed 2016 r., np. świadczenie pielęgnacyjne, które jest corocznie waloryzowane. Nie jestem zdziwiona, że obietnice PiS nie zostały dotrzymane. Spodziewałam się tego, bo jeżeli chodzi o niepełnosprawnych, to PiS lubi o tym mówić, ale nic nie robi – uważa posłanka.
– Kiedy osoba z niepełnosprawnością w stopniu znacznym, niedolna do samodzielnej egzystencji, kończy 18 lat, państwo ją wyrzuca na śmietnik. Ona nie ma żadnych szans na leczenie, uspołecznianie, ma głodową rentę socjalną, która wynosi 1250 zł. A godzina rehabilitacji kosztuje prawie 150 zł. Te osoby są świadomie przez rząd PiS skazane na niebyt i życie w nędzy – dodaje mama niepełnosprawnego Kuby.
Jako przykład Iwona Hartwich podaje program asystentów osób niepełnosprawnych.
– Osoby z niepełnosprawnością czekały na to dziewięć miesięcy. W końcu program ruszył we wrześniu, ale będzie trwał tylko do 12 grudnia. Nie ma opieki wytchnieniowej, rodzice płacą ogromne pieniądze za sprzęty, leczenie, leki. To kpina. Obiecuję, że będę teraz biegała za panią minister Maląg i mówiła, że niepełnosprawne osoby z dnia na dzień zostały pozbawione asystentów – zapowiada posłanka KO.
fakt.pl