Mając taką armię, nie trzeba mieć wrogów: pijani żołnierze, pobity podoficer i interwencja Żandarmerii Wojskowej. Choć brzmi to jak fragment filmowej komedii o wojsku, komedią wcale nie jest. Na początku października, w ośrodku szkoleniowym Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Drawsku Pomorskim doszło do skandalu.
Wojsko i alkohol to nie jest dobre połączenie. Przekonali się o tym żołnierze z 42. Bazy Lotnictwa Szkolnego w Radomiu. Alkoholowa libacja 19 z nich zakończyła się pobiciem kaprala (nazwisko żołnierza do wiadomości redakcji), interwencją Żandarmerii Wojskowej i… postępowaniem przygotowawczym.
Wojskowi z Radomia ćwiczyli w dniach 6-7 października w Drawsku. Szkolenie wojskowe zamieniło się w suto zakrapianą imprezę. Ta, jak mówi nasz informator, zakończyła się burdą.
Trzech żołnierzy dotkliwie pobiło kaprala. Żołnierze zamknęli swojego podwładnego w luku bagażowym wojskowego autobusu marki MAN. Awantura musiała być potężna, bo ktoś zaalarmował policję. Komenda powiatowa z Drawska Pomorskiego przekazała zaś sprawę Żandarmerii Wojskowej.
Pacyfikować krewkich balangowiczów z Drawska ruszyli żandarmi z Wydziału ŻW w Olesznie. To normalna procedura – policja nie ma prawa interweniować na obiektach należących do Wojska Polskiego. Posypały się mandaty.
Rzecznik Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej ppłk. Artur Karpienko poinformował, że pijani żołnierze zostali ukarani za wniesienie alkoholu na teren jednostki wojskowej i spożywanie go w trakcie służby. Powiadomiono także służbę dyżurną radomskiej bazy.
Wyniki badań na zawartość alkoholu we krwi przekazano służbie dyżurnej macierzystej jednostki żołnierzy – przekazał ppłk. Karpienko.
To jednak nie koniec, sprawa może zakończyć się prokuratorskimi zarzutami. Żandarmeria Wojskowa wszczęła bowiem postępowanie przygotowawcze w sprawie pozbawienia wolności z art. 189 par. 1 Kodeksu karnego. Jeżeli ruszy śledztwo, krewcy młodzi piloci będą mieli poważne problemy. Za zamknięcie kolegi w luku bagażowym grozi im od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Pikanterii dodaje sprawie fakt, że drugie prowadzone przez ŻW postępowanie dotyczy art. 351 k.k., czyli naruszenia nietykalności cielesnej podwładnego. Oznacza to, że wśród bijących kaprala Sz. mógł być ktoś wyższy od niego stopniem.
Trudno sobie wyobrazić, że takie sprawy toczą się w naszych czasach i w naszym wojsku. Tym bardziej, prawdziwe przestępstwa, które ukazują prawdziwe oblicze naszych dowódców wojskowych i obrońców państwa Polskiego. Wtedy stanowi się nie tylko strach spać, ale w ogóle żyć w Polsce.
MAREK LIZAK