Czesi stawiają twarde warunki w negocjacjach dotyczących kopalni Turów. Stronie polskiej nie wszystkie przypadły do gustu i teraz trwa przeciąganie liny. Kolejną rundę rozmów zaplanowano w ten czwartek.
Mijają kolejne tygodnie, a czesko-polskie rozmowy o kopalni Turów, której dalsza ekspansja ma wypłukiwać wodę pitną naszym południowym sąsiadom, utknęły w miejscu. A to dlatego że Praga nie zamierza nam wcale odpuścić. Polski rząd za to kluczy i stara się jak najmniej stracić wizerunkowo. Problem w tym, że pomyślał o tym trochę za późno.
O tym, że Czesi przedstawili projekt umowy międzynarodowej – trudny do zaakceptowania przez stronę Polską, w pierwszej połowie lipca informował już wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. A właśnie od tego dokumentu zależy, czy Czesi wycofają skargę na Polskę z Trybunału Sprawiedliwości UE. Negocjacje mają być kontynuowane w czwartek, ale raczej nie ma co liczyć, że zakończą się jakimkolwiek porozumieniem.
e rozmowy nie są łatwe
– przyznał wiceminister Artur Soboń.
Turów: siedem postulatów od Czechów
Grupa prawników z Fundacji Frank Bold oraz członkowie stowarzyszenia sąsiedzkiego Uhelnej (to mieszkańcy tej miejscowości skarżą się na wypłukiwanie wody pitnej przez kopalnię Turów) już wcześniej opracowali dokument zawierający siedem podstawowych postulatów, które Polska powinna spełnić, jeżeli liczy na rychłe zażegnanie tego sporu. Podstawowym warunkiem dla naszych południowych sąsiadów jest zastosowanie się przez Warszawę orzeczenia TSUE, które do czasu rozstrzygnięcia tego sporu nakazał natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla w Turowie. A to wszystko…
…dopóki Polska nie udowodni, że podjęto takie działania, które w widoczny sposób ochronią czeski krajobraz i zapobiegną dalszym zniszczeniom
– zaznacza prawniczka Petra Urbanova z Fundacji Frank Bold.
W dalszej kolejności Czesi domagają się, że trzeba zidentyfikować i ocenić rzeczywisty wpływ górnictwa na tereny przygraniczne. Uważają bowiem, że „obecnie potwierdza się, jak fundamentalna jest rozbieżność między przewidywaniami strony polskiej a rzeczywistymi spadkami i odpływem wody w Czechach”.
Polska alternatywa dla wydobycia do 2044 r.
Czego jeszcze chce od Warszawy Praga? Żeby Polska pokazała alternatywny plan do tego, że w Turowie węgiel będzie fedrowany zgodnie z wydaną ostatnio koncesją aż do 2044 r. Chodzi o to, żeby nowe propozycje były mniej inwazyjne od tych zakładających zbliżenie się polskiej odkrywki nawet na 70 metrów do granicy z Czechami.
Polska musi przedstawić mniej inwazyjne alternatywy, które nie spowodują poważnych szkód na terytorium Czech. Tylko na takie wydobycie Republika Czeska może wyrazić zgodę
– nie ma wątpliwości Urbanova.
Oprócz tego rząd Polski miałby przedstawić propozycje działań chroniących czeski krajobraz, ale w pierwszej kolejności przede wszystkim zapobiegających dalszym spadkom wód gruntowych. I nawet jak takie propozycje koniec końców padną od Polaków, to Czesi i tak je drobiazgowo prześwietlą.
Monitoring, mur i redukcja emisji
Wśród postulatów Czechów jest też konieczna rozbudowa sieci monitoringu i dostarczanie na tej podstawie mierzonych wartości dotyczących poziomu wód gruntowych, zanieczyszczenia powietrza czy hałasu. Należy też z góry ustalić, jaki będzie tryb postępowania, jeśli któryś z tych parametrów będzie przekroczony. Do tego wszystkiego Polska powinna zmniejszać emisje, zbudować mur ochrony i zapobiegać wysuszaniu czeskich terenów rolniczych. A to wszystko pod bacznym okiem Brukseli, żeby potem Warszawa nie mogła się wyłgać.