Echa ataku w Grodzisku Mazowieckim. „To bioterroryzm”

Przed jednym z punktów szczepień w Grodzisku Mazowiecki doszło do szarpaniny. Grupa osób z antyszczepionkowej organizacji „Polskie Żółte Kamizelki” próbowała wtargnąć na teren placówki, ale została zatrzymana przez ochroniarzy. Doszło do rękoczynów. Tomasz Dzieciątkowski, mikrobiolog i wirusolog, atak w Grodzisku Mazowieckim nazywa wprost: to bioterroryzm.

– W niedzielę w okolicach punktu szczepień doszło do interwencji policji. Około godz. 13.30 dostaliśmy zgłoszenie, że do budynku chciała wedrzeć się grupa osób. Doszło do awantury między pracownikami a tymi osobami – powiedziała w rozmowie z Onetem asp. szt. Katarzyna Zych, oficer prasowy KPP w Grodzisku Mazowieckim.

Jeden ze świadków nagrał zdarzenie. Na filmie widać osoby w kamizelkach z logiem organizacji „Polskie Żółte Kamizelki”, które próbują wtargnąć do punktu szczepień. Zaczynają szarpać się z ochroniarzami, wykrzykują wulgaryzmy i hasła antyszczepionkowe. Sytuację opanowują dopiero funkcjonariuszy policji i straży miejskiej.

Po zatrzymaniu dwóch osób inni członkowie organizacji próbowali zablokować odjazd radiowozu z miejsca zdarzenia. Zaatakowali oni również karetkę, która podczas ataku została uszkodzona. „Odjechaliśmy bez powietrza w kole, z niesprawnymi drzwiami bocznymi oraz oplutymi szybami” – napisali w mediach społecznościowych ratownicy.

„Zjednoczeni do walki, zmęczeni systemem. Wolni ludzi podejmują inicjatywę stawiającą opór bezprawiu rządu i policji. W nas siła i moc. Bez podziałów, bezpartyjni IDZIEMY PO WOLNOŚĆ!” – czytamy na facebookowym profilu organizacji „Polskie Żółte Kamizelki”.

Ruch  „Żółtych kamizelek”   powstał w 2018 r. Była to spontaniczna, masowa inicjatywa, która miała na celu sprzeciw wobec obciążeń podatkowych na pracujących obywateli oraz elitom politycznym we Francji, a później też w Belgii, Holandii i Portugalii. Ubrani w odblaskowe kamizelki członkowie ruchu blokowali drogi. W wyniku zamieszek zginęło wówczas 10 osób, rannych zostało 820 demonstrantów i 200 policjantów.

W Polsce ruch „walczy o wolność”, głównie prowadząc akcje antyszczepionkowe, takie jak ta w Grodzisku Mazowieckim.

Tomasz Dzieciątkowski, mikrobiolog i wirusolog, określa atak w Grodzisku Mazowieckim jako „bioterroryzm”.

– To już przestają być ruchy antyszczepionkowe. W sytuacji, w której istnieje wyraźna dobrowolność szczepień – każdy może zdecydować, czy się zaszczepi, czy nie – to utrudnianie dostępu do szczepień w ten sposób zakrawa na bioterroryzm. Jestem w stanie, chociaż z trudem, zrozumieć, czemu ktoś może nie chcieć się szczepić, ale nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego taka osoba utrudnia szczepienia innym – stwierdził wirusolog.

Sytuacja ta zdaniem mikrobiologa pokazuje również, że celem działań organizacji tego rodzaju nie jest – wbrew temu, co głoszą – wolność wyboru dotyczącego szczepień.

– Widać na tym przykładzie, że ruchy szczepionkowe jedynie mówią o dobrowolności szczepień. Tak naprawdę są oni przeciwnikami szczepień jako takich. Nie ma mowy o wolnej woli, jeśli ktoś próbuje utrudnić szczepienia chętnym – dodał.

– W takich sytuacjach powinny być wezwane służby, takie jak policja czy straż miejska, a osoby utrudniające szczepienia powinny być aresztowane za zakłócanie pracy placówek medycznych oraz stwarzanie zagrożenia dla zdrowia publicznego. Należy ich karać w całym majestacie prawa – skomentował Dzieciątkowski.

Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, w rozmowie z Onetem zwrócił uwagę na rolę społeczeństwa w zapobieganiu tego rodzaju sytuacjom.

– To jest świadectwo tego, że jeśli nie będziemy reagowali na hejt antyszczepionkowy w internecie, to on się zmaterializuje w punktach szczepień. Zmaterializuje się agresją, nie tylko słowną. Dlatego też wszyscy powinniśmy, jako społeczeństwo, reagować na to, co się wylewa z ust tzw. antyszczepionkowców. Potem, prędzej czy później, każdy z nas może na tym ucierpieć – powiedział rzecznik.

Zapytany o sposoby na uniknięcie takich sytuacji w przyszłości wyraził nadzieję, że pomoże w tym zdecydowana reakcja społeczeństwa.

– To jest tak, jak biją człowieka na ulicy. Państwo reaguje wtedy poprzez wysłanie policji. Sytuacja, w której mniejszościowa grupa antyszczepionkowa atakuje innych ludzi, jest taka sama, jak sytuacja, w której ktoś bije na ulicy człowieka, a dziesięciu innych się przygląda. – dodał.

– To my, jako społeczeństwo, musimy zmienić swoje podejście. Służby służbami – muszą one reagować zawsze, kiedy jest zagrożone zdrowie i życie, ale my, jako społeczeństwo, również musimy reagować na bieżąco – apelował rzecznik ministerstwa.

„Wolność na sztandarach, usta pełne wulgaryzmów i pięści przeciw drugiemu człowiekowi. Tak dziś wygląda ruch antyszczepionkowy? Tu nie ma z kim dyskutować. To trzeba piętnować. Dziękuję policji za interwencję” – napisał na Twitterze Adam Niedzielski.

„Jestem kompletnie rozbity. Antyszczepionkowcy od słów przeszli do czynów. Agresja wobec osób wykonujących szczepienia to atak na funkcjonariuszy publicznych. Oczekujemy surowych konsekwencji wobec agresorów i wzmocnienia ochrony przez służby patrolujące okolicę punktów  szczepień  ” – skomentował dr Grzesiowski na Twitterze.

Z kolei prawnik Marcin Matczak odniósł się do określenia „segregacja sanitarna”, którym posługują się  antyszczepionkowcy  : „to termin-manipulacja”. I dodał: „Kolor skóry nie ma znaczenia dla bezpieczeństwa podróżowania samolotem. Szczepienie ma”.

Na facebookowym profilu „Polskich Żółtych Kamizelek” widać skalę ruchu antyszczepionkowego w Polsce. PZK teraz zajmuje się głównie przeprowadzaniem akcji antyszczepionkowych, w tym „antypikników wyszczepialnych”. Pod postami sypią się komentarze pochwalające ich działania: „Wielkie brawa i szacunek robicie świetną robotę dobrze, że są jeszcze normalni ludzie w Polsce”, „Super świadomi ludzie”, „Brawo, tak trzymać”.

Entuzjaści PZK w swoich wypowiedziach wyrażają obawy o dzieci. Jedna z przeciwniczek szczepień przeciwko  COVID-19   napisała w komentarzu pod postem PZK: „Od samego początku chodziło o depopulację… Dlatego łapy wyciągają po dzieci…”. Inni piszą: „Niektórzy walczą o to, żeby nie robić doświadczeń na zwierzętach, a swoje dzieci prowadzą na rzeź”, „Co to za rodzice gazują swoje dzieci”. Uważają, że rodzice szczepią dzieci, by uniknąć robienia drogich testów przed wakacyjnymi wyjazdami.

W wyniku incydentu w Grodzisku Mazowieckim dwie osoby odniosły obrażenia, dwie zaś zostały zatrzymane.

 Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści. 

FAKT.PL

Więcej postów