W Solidarnej Polsce nie ma taryfy ulgowej. Żeby nie podpaść, lepiej nie iść spać przed szefem Zbigniewem Ziobrą.
Skąd to wiadomo? – Znam kilka wad szefa… a jedną z nich jest to, że pracuje do późnych godzin nocnych i to moja żona uważa akurat za jego wielką wadę – wypalił wczoraj w Radiu ZET wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.
Zdradził w ten sposób kulisy współpracy ze Zbigniewem Ziobro. W rozmowie z Faktem uściślił potem, że on sam do szefa pretensji nie ma. – Z oczywistych powodów tak długa praca nie jest entuzjastycznie przyjmowana przez nasze rodziny. Ale na szczęście moja żona jest wyrozumiała – wyjaśnił.
– Spędzamy w budynkach ministerstw kilkanaście godzin dziennie, a potem jeszcze nierzadko wieczorami w domu kończymy zadania – przyznaje inny wiceminister w resorcie sprawiedliwości Sebastian Kaleta (31 l.).
A Janusz Kowalski (42 l.), wiceminister aktywów państwowych, zdradza, że Ziobro nie jest jedynym „przodownikiem pracy” w rządzie. – Liczba spraw uzasadnia taki tryb pracy i wymaga od członków rządu nadzwyczajnej aktywności, ministrowie tak pracują – przekonuje.
Solidarna Polska ma 19 posłów w Sejmie, dwóch senatorów i dwóch europarlamentarzystów. Powstała 24 marca 2012 r. – założyli ją politycy, którzy odeszli z PiS, w tym m.in. Tadeusz Cymański – długoletni poseł PiS czy Beata Kempa, obecnie europosłanka i wiceprezeska SP.