„Jarosław Kaczyński dokonał nietrafnej oceny sytuacji, nie doceniając pozytywnej roli Zbigniewa Ziobry w Zjednoczonej Prawicy. Polega przede wszystkim na tym, że blokuje pojawienie się innego pretendenta do władzy i człowieka podważającego jedność obozu.
Jeżeli wyeliminuje się Ziobrę, w jego miejsce pojawi się inny, dużo bardziej niebezpieczny dla wizji Kaczyńskiego niż oryginał” – mówi w rozmowie z „Super Expressem” prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.
„Super Express”: – Ostatnie dni Jarosław Kaczyński poświęcił na przywrócenie naturalnego stanu rzeczy, w którym to on ma pełnię władzy w obozie Zjednoczonej Prawicy. To, jak potraktował Zbigniewa Ziobro, sprawi, że już nikt jego władzy podważać nie będzie?
Prof. Henryk Domański: – Przede wszystkim uważam, że w gruncie rzeczy Jarosław Kaczyński nie musiał utrwalać swojego przywództwa kosztem Zbigniewa Ziobry, bo wszyscy wiedzą i będą wiedzieli, że to nikt inny, ale prezes PiS dominuje i rozdaje karty. W mojej opinii chodziło tu głównie o oczyszczenie pola Mateuszowi Morawieckiemu, pod to jego rolę próbował Ziobro przede wszystkim podważać. Niemniej, uważam, że w całej tej historii Jarosław Kaczyński popełnił w sprawie Ziobry błąd.
– Jaki?
– Dokonał nietrafnej oceny sytuacji, nie doceniając pozytywnej roli Zbigniewa Ziobry w Zjednoczonej Prawicy.
– Pozytywnej w jakim sensie?
– Ta pozytywna rola lidera Solidarnej Polski polega przede wszystkim na tym, że blokuje pojawienie się innego pretendenta do władzy i człowieka podważającego jedność obozu. Jeżeli jego się wyeliminuje, w jego miejsce pojawi się inny Zbigniew Ziobro, dużo bardziej niebezpieczny dla wizji Kaczyńskiego niż oryginał. Kaczyński wyobraża sobie, że pacyfikując Ziobrę, stworzy skonsolidowany blok PiS, ale jest niemożliwe.
– Czemu?
– Obóz PiS obsadza tyle stanowisk w tylu urzędach i ma tylu polityków, że siłą rzeczy musi się tam dokonywać wewnętrzny rozłam, wyłonienie się rozmaitych frakcji. Z tych sprzeczności i konfliktów będzie się rodził harcownik w rodzaju Ziobry.
– Lepiej więc mieć oryginał niż jego wersję 2.0?
– Oczywiście, argumenty za ograniczeniem wpływów Zbigniewa Ziobry są racjonalne, ale nie biorą pod uwagę tego, że jest on swego rodzaju bezpiecznikiem i to bardzo wygodnym ze względu na to, że nie jest jednak członkiem PiS, ale przywódcą, jak to ujął Ryszard Terlecki, maleńkiej partii, która musi wiedzieć, gdzie jej miejsce. Gdyby tego typu działania, jak te prowadzone w ostatnim czasie przez Ziobrę, wyszły z łona samego PiS, byłyby dużo trudniejsze do zwalczania. Lider Solidarnej Polski blokuje wyłonienie się kogoś takiego.
– Dlatego całkowite zniszczenie go będzie ogromnym błędem Kaczyńskiego?
– Wiele wskazuje, że jednak Kaczyński nie pozbędzie się całkowicie Ziobry. Z jego punktu widzenia, potrzebny jest taki swego rodzaju „chłopiec do bicia”, dzięki któremu można neutralizować inne problemy w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy.
ROZMAWIAŁ TOMASZ WALCZAK