Czy e-voting zmieni oblicze polskiej demokracji?

e-voting polska demokracja

Konstytucja gwarantuje Ci bezpośredni udział w sprawowaniu władzy, nie odżegnuj się od tego przywileju. Technologia pozwala ożywić ten martwy zapis prawny.

Niedawno uczestniczyłem w ciekawej konferencji zorganizowanej przez fundacje Vis Veritatis w Krakowie. Jeden z zabierających głoś profesorów (sorry, ale do nazwisk to pamięci nie mam) stwierdził, że prezydent Duda chce zmienić konstytucje, gdyż jest ona dobra, czyli jest złą, bo jest dobra. Podzielam ten pogląd w wielu jej zapisach, choć niektóre należałoby zmienić a niektóre wybudzić z martwoty.

Dzisiaj zajmę się tym:

Art. 4.

Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.

Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicielilub bezpośrednio(!!!).

Powiem tak: w chwili pisania i przyjmowania obecnej konstytucji postulat bezpośredniego sprawowania władzy przez naród był trochę na wyrost. Takie instrumenty demokracji bezpośredniej jak referendum czy weto ludowe były i są instrumentami kosztownymi i ociężałymi a na dodatek bardzo źle osadzonymi w naszym systemie politycznym. Zawsze wiążą się, bowiem, ze zorganizowaniem czegoś na podobieństwo rokoszu, a to wymaga ponadprzeciętnej mobilizacji obywateli. Ponadprzeciętnej, bo prawie niemożliwej w sytuacjach spokojnego państwa.

Obecnie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Rozwój Internetu pozwala nam w sposób tani i szybki odwołać się do woli narodu zwłaszcza w obszarach władzy ustawodawczej. Infrastruktura dla głosowania elektronicznego (e-voting) nie może być droga skoro wiele ugrupowań politycznych opracowało własne systemy i to w sposób bezkosztowy. No załóżmy, że nawet uwzględniając tradycyjne rządowe marnotrawstwo środków, niech taki system kosztuje 10 mln zł. To 10 razy taniej niż najprostsze referendum, a infrastruktura pozostaje na lata.

Kwestie wymagające odwołania się do woli narodu mogą być rozstrzygane szybko. 2-3 dniowy okres na głosowanie w zupełności wystarczyłby i wcale nie spowalniałby procesu legislacyjnego.

W których obszarach naszego ustroju należałoby zastosować e-voting?

  1. Wybory

Pierwszy obszar to ordynacja wyborcza. W chwili obecnej obywatele – de facto – pozbawieni są biernego prawa wyborczego. Partie polityczne, które są organizacjami prywatnymi, zawłaszczyły sobie prawo desygnowania swoich członków do władzy. Jakie to rodzi konsekwencje i jak wygląda kuchnia wyborcza to albo wiemy z autopsji, albo wyczuwamy. Kandydat/kandydatka na posła musi „dać ciała” prezesowi w takiej lub innej formie.

Opozycja pozaparlamentarna natomiast zbiera polityczny szmelc wyznaczając taksę pieniężną za miejsca na listach wyborczych. Pieniądze na kampanię wyborczą jakoś przecież zdobyć trzeba.

W konsekwencji do sejmu dostają się niekompetentni polityczni przydupasi prezesów i przewodniczących lub opozycyjny polityczny bałagan.

Aby temu stanowi zapobiec możliwe są dwa rozwiązania:

  1. Rozbicie aktu wyborczego na dwie fazy a to:

prawybory, w których wyborcy głosowaliby na listy komitetów wyborczych celem wyłonienia osób z największym poparciem (wyeliminowanie efektu działania tzw „lokomotyw wyborczych”).

wybory ze wspólnej, listy na której nie byłyby ujawniane barwy partyjne.

     Ten sposób uporządkowałby trochę obecny polityczny bałagan jednak ale czy zapewniłby nam „spójną programowo i kadrowo ekipę zdolną zrealizować aspiracje polityczne i gospodarcze polaków” nie jest takie pewne. Ponieważ jednak pojawia się w publicystyce i to nie tylko polskiej, warto brać go pod uwagę. Z pewnością nie byłby to proces tani.

  1. Otwarte dla wszystkich prawybory w komitetach wyborczych.

Właśnie to rozwiązanie udostępnia nam głosowanie elektroniczne. Główne założenia to:

kandydaci na posłów zgłaszaliby się sami na listy komitetów oczywiście przy ich jednoczesnej akceptacji programów wyborczych tych ugrupowań. Już nie proponujemy kandydatowi miejsca na liście w zamian za lojalność lub wpłatę na fundusz wyborczy, ale kandydat zgłasza się sam.

kandydat musiałby wiedzieć, że jest delegowany jedynie do pisania ustaw. Przywilej głosowania nad ustawami byłby zastrzeżony dla wyborców. Będzie to druga odsłona głosowania elektronicznego.

kandydat musiałby wykazać się dorobkiem w dziedzinach, którymi chciałby zajmować się w sejmie i wyszczególnić je w swoim zgłoszeniu.

prawyborca miałby przywilej „delegowania” do pisania ustaw objętych programem wyborczym tych kandydatów, którzy – według jego mniemania – zrobiliby to najlepiej w jego interesie. Tu chodzi o wybór tych, którzy do legislacyjnej roboty się nadają. E-voting pozwala wprowadzić tu niezbędną warstwę merytoryczną i właściwą dyscyplinę. Szansa na „spójną programowo, kadrowo i pod względem przywództwa – ekipę” rosną.

  1. Procedowanie ustaw.

      Jak wcześniej wspomniałem, wyborcy zachowują dla się prawo głosowania nad ustawami napisanymi przez wydelegowanymi do tej roboty posłów-legislatorów. Oczywiście i w tym miejscu należałoby zachować zdrowy rozsądek aby uniknąć obstrukcji parlamentarnej. Rozwiązanie może być proste i polegać na następujących założeniach.

wszystkie ustawy powinny być przyjmowane na zasadzie konsensusu pomiędzy rządem a opozycją. Tradycyjne głosowania odbywałyby się w „ławach” rządowych i opozycji. Jeśli ktoś zna angielski system parlamentarny, to zapewne coś to mu przypomina. Tam głosy liczy się w dwóch drzwiach prowadzących na kuluary.

w przypadku braku możliwości osiągnięcia konsensusu ustawy przekazywane są pod powszechne głosowanie elektroniczne. Do szerszej bazy decyzyjnej mógłby się odwołać rząd lub opozycja.

głos za odrzuceniem ustawy pod rygorem nieważności powinien zawierać wyszczególnienie co najmniej jednego artykułu, który budzi sprzeciw.

w głosowaniu powinni uczestniczyć wszyscy, którzy się „pofatygują”. Należałoby dążyć do sytuacji w której „baza decyzyjna” zostałaby poszerzona co najmniej 100 krotnie w stosunku do liczby posłów. Każdy wyborca (tzn. mający bierne prawo wyborcze) powinien mieć prawo zarejestrowania się w systemie e-voting i należy przyjąć, że nie każdy musi głosować. Koszt przeprowadzenia takiego „referendum” byłby prawie zerowy, a wyniki mogłyby być znane za 3 dni!!!!

Wyniki głosowań bałyby właściwą „karmę” dla mediów co zdecydowanie przyczyniłoby się do podniesienia politycznego zaangażowania Polaków.

NIKANDER.NEON24.PL

Więcej postów