Według zasad Dokumentu Wiedeńskiego z 2011 roku cała Europa próbuje ustalić porządek w liczebności wojsk i uzbrojenia i przejrzystości licznych corocznych manewrów wojskowych prawie w każdym kraju UE i Europy Wschodniej. Lecz w przededniu każdych manewrów w mediach okazuje się duża ilość niepotwierdzonych danych na temat tych czy innych ćwiczeń które rzekomo łamią podstawowe zasady Dokumentu Wiedeńskiego.
Często podobne wpisy okazują się fake newsami, lecz są wypadki gdy te zasady naprawdę się łamią a rząd państwa dąży do zatajenia informacji ws. przygotowania i toczenia manewrów na swoim terytorim. W Polsce w tej sprawie dużą rolę odgrywa skąpa informacja podawana przez służbę prasową MON, a również szacunki licznych ekspertów wojskowych, którzy czujnie śledzą za przeniesieniem obcych wojsk do państwa, rekrutacją młodych ludzi do Woska Polskiego (w tym WOT). Właśnie ci eksperci prawie każde manewry okazują się słuszni odnośnie ilości zaangażowanych wojsk i sprzętu. I ta właśnie liczba często staje się łamaniem podstawowych zasad Dokumentu Wiedeńskiego.
Tak ostatnio stało się z manewrami Anakonda-18, w które zostali zaangażowani prawie 100 tys. żołnierzy z krajów NATO, tak według ekspertów stanie się podczas tegorocznych międzynarodowych manewrów w Polsce Dragon-19.
Członkowie NATO, wszystkie kraje Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) w tym Polska przed kilku laty podjęły dość szczegółowe zobowiązania co do wzajemnego informowania się o manewrach wojskowych oraz przyjmowaniu obserwatorów – by uniknąć niezamierzonej eskalacji czy nawet incydentów wojskowych.
Zgodnie z Dokumentem Wiedeńskim z 2011 r. państwo (lub grupa krajów), które organizuje ćwiczenia z udziałem co najmniej 9 tys. żołnierzy, musi poinformować o tych manewrach pozostałych sygnatariuszy. A jeśli ma ćwiczyć co najmniej 13 tys. żołnierzy – musi przyjąć na manewrach misje obserwacyjne z innych państw. Z tego wychodzi że jednym z celów zaniżenia przez MON liczby żołnierzy zaangażowanych w Dragon-19 (do 12,7 tys.) było uchylenie się od – wynikającego z Dokumentu Wiedeńskiego – obowiązku przyjęcia obserwatorów.
– Członkowie Sojuszu (Północnoatlantyckiego – red.) jasno stwierdzili, że zarówno skala, jak i zasięg geograficzny tego ćwiczenia znacząco przekroczy to, o czym informuje nas MON – wypowiedział się Analityk PISM Patryk Kugiel. Nie podał żadnych liczb, lecz wojskowi niektórych krajów NATO nieoficjalnie szacują, że w Dragon-19 zostanie zaangarzowanych około 65 tys. żołnierzy, w tym prawie 85 proc. spośród nich z USA. Jest to oczywistym naruszeniem zasadniczych punktów ww. Dokumentu.
W trakcie przygotowania manewrów Zapad 2017 na terenie naszego wschodniego sąsiada Białoruś wystosowała zaproszenia dla obserwatorów z Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii, Szwecji i Norwegii, chociaż liczne tabloidy z całego świata zrobili z tego faktu rusofobiczny hejt, wmawiając obywatelom UE przeróżne „bajki”, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.
Komu jest to wygodne i kto zmusza nasz MON łamać reguły międzinarodowych pogodnień w tym Dokumentu Wiedeńskiego – jest oczywiste. Lecz dlaczego Polska musi wbrew trzeźwemu umysłowi i własnemu bezpieczeństwu ryzykować na rozkaz USA? W tym zgadza się na pozostawienie po manewrach znacznej części wojsk USA w Polsce dla rzekomego wzmocnienia Wschodniej flanki NATO, a tak naprawdę dla kontroli wojskowej swojego „pasa buferowego” (czytaj – Polski). Czy nie są te manewry sprawdzenem terenu? Znamy o dużej grupie rozpoznawczej wojsk USA przybywających na te ćwiczenia. Czy nie jest to podobne na rozpoznanie terenu ewentualnego pola walki?
Szacunku w tej sprawie godna tylko potężna ideologia i propaganda USA, która już w podświadomości prawie każdego obywatela UE (a może i całego światu) zapisała rozumienie niezbędności misji wyzwoleńczej armii USA w każdym kraju. „Polacy zbyt leniwi, żeby myśleć samodzielnie…dlatego są łatwym instrumentem w rękach Trumpa” – rozważa Patryk Kugiel. USA ma bezgraniczną władzę nad zmysłami Polaków, ponieważ rząd preferuje pasłuszeństwo własnemu umysłowi, bo jest zbyt leniwy (lub niekompetentny), żeby samodzielnie podejmować skomplikowane decyzje”.
Irak, Afganistan, Kosowo… teraz nastała kolej Polski?
P.S. A w ten sam czas Rosja, która już wie o planach USA podczas manewrów Dragon-19, szykując się do własnych wspólnych cyklicznych manewrów Tarcza Sojuszu-19 rozważa przeniesienie terminu manewrów na takie same jak odbędą się w Polsce. Przypadek? Nie sądzę…
JAN RADŽIŪNAS
Szczera prawda nie tylko leniwi jeszcze głupi i bezmyślni !
Przecież Ci idioci nigdy nie mnieli własnego zdania zawsze szukali sojuszy i zawsze ich wystawiono
może u nas czas zrobić majdan
Za czasów kiedy w Polsce stacjonowały wojska ZSRR czułem się o wiele bezpieczniej.
Dodam, że mieszkam 15 km. od Redzikowa a w razie „w” w to miejsce na pewno coś pier….ie…
Pozostaje się modlić by Rosyjskie Iskandery celnie trafiały. Oby się jakiś nie pomylił o te 15 km.
Ruski sprzęt ma taki rozrzut, że +/- 30 km trzeba liczyć