Po tym jak ujawniliśmy w Fakcie nieprawidłowości przy podejmowaniu decyzji refundacyjnych w resorcie zdrowia, jego szef Łukasz Szumowski chce, aby informacje o lekach i ich cenie stanowiły tajemnicę. Za ujawnianie takich danych ma grozić 5 lat więzienia. Czy to zemsta na mediach, które opisywały kontrowersyjne decyzje ministerstwa i na urzędnikach, którzy alarmowali o nieprawidłowościach?
Mobbing, leki bez refundacji droższe niż z refundacją (jak w przypadku opisywanego przez nas Xarelto), pisma prezesa NFZ Andrzeja Jacyny, w których apeluje do resortu, że grożą nam straty na poziomie nawet 100 mln zł, jeśli chodzi o program na raka piersi, opisany przez „Gazetę Wyborczą” wypad włodarzy resortu do hotelu, należącego do jednego z koncernów farmaceutycznych. To tylko niektóre patologiczne sytuacje w resorcie zdrowia, nagłaśniane przez nas i inne media w ostatnich miesiącach.
W wielu publikacjach opisywaliśmy historię Edyty Matusik, naczelnik wydziału refundacyjno-analitycznego Departamentu Polityki Lekowej w Ministerstwie Zdrowia. Urzędniczka informowała przełożonych o swoich wątpliwościach w zakresie decyzji refundacyjnych, podejmowanych przez resort. Pisała do ministra Łukasza Szumowskiego wprost, uważając że łamane jest prawo, a ministerstwo działa pod dyktando koncernów. Ani minister, ani jego zastępca Marcin Czech nie reagowali. Potem zwolnili ją z pracy.
Po naszych licznych publikacjach, sprawą refundacji w resorcie zajęło się CBA, ABW, a także sejmowa Komisja Zdrowia, która domagała się wyjaśnień od ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, ale temu nie udało dotrzeć się na jej posiedzenie, więc wysłał swojego zastępcę Marcina Czecha, który następnie – jak twierdził – z „przyczyn zdrowotnych” zrezygnował z dalszej pracy w resorcie. W ministerstwie odpowiadał właśnie za refundację.
Czech bez ogródek przyznawał w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”, że idzie na rękę koncernom, zamiast ostro negocjować ceny leków dla polskich pacjentów. – Pracowałem w firmach farmaceutycznych, więc wiem, jak to wygląda. Każdy biznes działa dla zysku, farmaceutyczny również – tłumaczył się wiceminister. – Nas trzymają w szachu, ale pod biciem – używając terminologii szachowej – są pacjenci – mówił.
W międzyczasie partia Razem złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez pracowników resortu. W grę wchodził wątek korupcyjny na poziomie negocjacji resortu z koncernami. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro nie był jednak zainteresowany sprawą i przekazał ją Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Ta pierwotnie odmówiła wszczęcia śledztwa, jednak pod koniec stycznia 2019 r. dotarliśmy do pisma podpisanego przez zastępcę prokuratora okręgowego w Warszawie Pawła Szpringera, który zadecydował, aby „postępowanie podjąć na nowo”.
https://twitter.com/BarbaraBurdzy/status/1075823561988804609?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1075823561988804609&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.fakt.pl%2Fwydarzenia%2Fpolityka%2Fszokujacy-pomysl-ministerstwa-zdrowia-beda-kary-za-ujawnianie-informacji-o-refundacji%2Fqbqrjml
Teraz „Gazeta Wyborcza” opisuje pomysł włodarzy resortu, którzy chcą ograniczyć dostęp do wszelkich informacji dotyczących leków i ich cen. Nowy projekt nowelizacji ustawy refundacyjnej, przygotowany przez Departament Polityki Lekowej i Farmacji zakłada, że we wnioskach o refundację danych leków, które składają koncerny farmaceutyczne, utajnione będą wszystkie dane: od porównania do innych leków stosowanych przy tej samej chorobie, przez proces negocjacji, po rzecz najważniejszą, czyli cenę, za którą firma chce sprzedać NFZ medykament.
Za ujawnienie informacji dotyczących decyzji refundacyjnych ma grozić do 5 lat pozbawienia wolności. Tajemnica ma obowiązywać ministra, wszystkich pracowników resortu, wszystkich pracowników Agencji Oceny Technologii i Taryfikacji, NFZ, członków komisji ekonomicznej, która negocjuje ceny leków z koncernami, a także stażystów i praktykantów. Mało tego! Tajemnica ma obowiązywać także byłych pracowników.
.@MinZdrowia stoi po stronie koncernów farmaceutycznych a nie pacjentów! Kolejny dowód: za mówienie ile naprawdę płacimy z budżetu państwa korporacjom farmaceutycznym PIĘĆ LAT WIĘZIENIA. To reakcja ministerstwa na ujawnianie afery lekowej!https://t.co/CkuH913lKS
— Marcelina Zawisza (@mmzawisza) April 18, 2019
Czyżby ktoś w ministerstwie się przestraszył kilku skromnych wniosków o informację publiczną? https://t.co/wdkX6VNFxz
— Adrian Zandberg (@ZandbergRAZEM) April 18, 2019
Dodam, że informacje o korespondencji z firmami farmaceutycznymi to dokładnie to, o co niedawno wystąpiliśmy z @mmzawisza i @partiarazem do ministerstwa zdrowia! Po nieudanej próbie zablokowania naszego wniosku przyszedł czas na utajnianie inf. publicznych ustawą! #AferaLekowa https://t.co/yjuK2Dlmtq
— Jerzy Przystajko (@JPrzystajko) April 18, 2019
Jak nieoficjalnie ustaliła „Gazeta Wyborcza” w związku z faktem, iż nowelizacja jest pójściem na rękę wielkim koncernom, na aktualne regulacje skarżyła się ministrowi Szumowskiemu Amerykańska Izba Handlowa. Jej członkami nie są jednak wyłącznie firmy amerykańskie, ale także koncerny europejskie, działające w USA, a wśród nich m.in. farmaceutyczny gigant, firma Roche.
W styczniu dziennik opisywał historię refundacji leku na raka piersi tej firmy, perjety. „Dotarliśmy do dwóch pism koncernu z tego czasu, W pierwszym, z 27 czerwca, firma złożyła ministrowi – jak to określiła – „ostateczną propozycję” dotyczącą przedłużenia refundacji perjety z ceną hurtową brutto 6,6 tys. zł. Następnego dnia Roche złożył jednak kolejną „ostateczną” ofertę. Koncern napisał, że „wychodząc naprzeciw oczekiwaniom pana ministra Łukasza Szumowskiego, wyrażonym w adnotacji na notatce służbowej, składa następującą, ostateczną ofertę finansową” z ceną hurtową brutto 9,4 tys. zł. Wniosek po lekturze obu pism jest prosty: Roche zaproponował wyższą cenę leku na życzenie samego ministra” – zauważa autorka artykułu.
A jak decyzje o planowanych karach za nieukrywanie informacji na temat refundacji tłumaczy resort? Wiceminister Maciej Miłkowski twierdzi, że chodzi wyłącznie o to, aby osoby, które stykają się z wnioskami lub negocjują ceny leków, nie robiły z niej użytku po odejściu z pracy. – Większość informacji związanych z prowadzonymi procesami refundacyjnymi jest publicznie dostępna – w tym wypadku chodzi o jak najlepsze zabezpieczenie informacji zawierających poufne instrumenty dzielenia ryzyka (RSS) – odpisała nam lakonicznie rzecznik resortu Sylwia Wądrzyk-Bularz.