Mieszkańcy Powidza, gdzie powstaje magazyn uzbrojenia NATO, skarżą się, że Amerykanie zachowują się jak szarańcza. Wojskowi wycięli wielkie połacie lasu, ciężkie transporty blokują i rozjeżdżają lokalne drogi, podatków nie płacą, a kanalizacja ledwo wytrzymuje napór ścieków.
– Nie ma tygodnia bez awantury, kolizji na drodze, skargi do wójta i złych emocji. Niedawno konwój Amerykanów nie wyrobił się na zakręcie i najechał na płot mieszkańca. Nikt nie powiedział przepraszam. Później nasi dorwali Amerykanina, jak pił piwo w Powidzu, no i… dostał w twarz – relacjonuje pan Łukasz, właściciel domu jeziorem w Powidzu i działacz lokalnej społeczności.
Leżący 50 km od poznania Powidz (woj. wielkopolskie) stał się teraz oczkiem w głowie „natowskich generałów”. Sojusz przeznaczy 260 mln dolarów na budowę magazynu sprzętu wojskowego, stacjonujących w regionie sił amerykańskich. W magazynie mają być przechowywane pojazdy opancerzone, amunicja i broń dla brygady.
Rozmówca WP wylicza klęski, jakie nawiedziły Powidz, odkąd przyjechała ekipa budująca strategiczny magazyn. W grudniu wycięto 38 hektarów lasu sąsiadującego z lotniskiem 33. Bazy Lotnictwa Transportowego. Pod piłę poszło nawet drzewo z gniazdem chronionego bociana czarnego.
Wojskowi planują wyciąć ponad 100 hektarów lasu, częściowo objętego ochroną Natura 2000. Miejscowym żal, bo do tej pory były to tereny rekreacyjne, z których korzystali turyści wypoczywający nad Jeziorem Powidzkim.
W lokalnych drogach przybywa dziur i kolein, bo wojskowe kolumny z zaopatrzeniem są zbyt ciężkie. Amerykańscy kierowcy mają nie radzić sobie na ciasnych ulicach. A to przejadą po słupie z sygnalizacją, to znów budzą popłoch, jadąc taranem przez rondo.
Amerykanów jest już około tysiąca. Naporu ścieków nie wytrzymuje gminna kanalizacja. Leśnik miał opowiadać, że dwa razy nieczystości były wylewane z szambowozu na polu.