Dziennik „przyłapał” Emilewiczów jak jeździli rządową limuzyną dwa tygodnie temu. Kierował nią właśnie mąż minister. Resort zapewniał wtedy, że na korzystanie z samochodu pozwala odpowiednie zarządzenie. Głosi ono, że pracownicy ministerstwa mogą korzystać ze służbowego auta prowadzonego przez kierowcę lub osobiście, jeśli mają prawo jazdy. O członkach rodziny nie ma tam jednak ani słowa.
Teraz „Fakt” dotarł do umowy użyczenia czarnego luksusowego mercedesa. Została zawarta 15 marca 2018 r. Koszty użyczenia wyniosły nieco ponad 4160 zł, czyli średnio 415 zł miesiąc. W umowie zawartej między ministerstwem a minister jest jednak wyraźne zastrzeżenie, że „nie może oddać samochodu osobom trzecim do używania”.
„Fakt” podkreśla, że rynkowa cena wypożyczenia auta to kilkaset złotych za dzień.
Minister tłumaczy
Dwa tygodnie temu minister Emilewicz przyznała, że korzysta ze służbowej limuzyny w celach prywatnych. Podkreślała, że jej mężowi zdarzyło się korzystać z limuzyny tylko raz. Właśnie wtedy, gdy fotoreporter „Faktu” zrobił zdjęcia, jak odwozi dzieci do przedszkola.
Emilewicz tłumaczyła, że rozlicza się z resortem na zasadzie tzw. „kilometrówek”. – Takie regulacje obowiązują w wielu urzędach – podkreślała.
Minister stwierdziła, że prowadzi rządową limuzynę sama ze względu na czas pracy. – Często jadę do resortu wcześnie rano i wracam późnym wieczorem – relacjonowała. Dlatego też, jak tłumaczyła, zależy jej, by samej wozić dzieci do przedszkola. – Te 15 minut jazdy razem to często jedyny moment w ciągu dnia, kiedy mogę z porozmawiać z dziećmi – powiedziała Emilewicz.
WP.PL