Bartłomiej Misiewicz, najmłodszy i najgorzej wykształcony rzecznik w historii Ministerstwa Obrony Narodowej, karierę rozpoczynał jako pomocnik aptekarza w placówce o nazwie Aronia w podwarszawskich Łomiankach. Gdy tylko Antoni Macierewicz objął stanowisko szefa MON, mianował Bartka swoim rzecznikiem, zaś jego szefowi, aptekarzowi, powierzył stanowisko członka zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Na tych, którym nie spodobały się te decyzje, Macierewicz huknął na konferencji prasowej, że nie dorównują intelektem Misiewiczowi, który „od 10 lat zajmuje się najważniejszymi kwestiami bezpieczeństwa i służb”. Widocznie zaczął już w aptece, jako szesnastolatek…
Bartek szybko odnalazł się na nowym stanowisku. Nauczył się wykorzystywać przyznane mu przez Macierewicz przywileje. Zaczęło się od rozdawania rządowych stanowisk kumplom poznanym w palarni białostockiego klubu. Jak wspominali wtedy goście, Misiewicz swobodnie szastał pieniędzmi podatników, wyciągając z kieszeni „setkę za setką”. Ochroniarz wyprowadził go z klubu, gdy stał się już tak namolny wobec kobiet, że lada chwila mogło dość do awantury.
Krótko później Super Express ujawnił, że Misiewicz, kiedy głód go dopadł, pędził po hamburgera rządową limuzyną na sygnale ignorując sygnalizację świetlną,. Na szczęście udało się nikogo nie przejechać.
Wtedy jeszcze prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński wyrozumiale traktował wybryki młodego rzecznika. Nerwy puściły mu dopiero, gdy wyszło na jaw, że Misiewicz oczekuje od doświadczonych oficerów składania mu hołdów wojskowych. Wtedy Kaczyński zażądał od Antoniego Macierewicza, by wyrzucił Bartka. Antoni, którego serce bolało na samą myśl o rozstaniu, ta długo zwlekał w realizacja polecenia prezesa, że w końcu sam też musiał pożegnać się ze stanowiskiem.
Obecnie Misiewicz nadrabia braki w wykształceniu w należącej do Tadeusza Rydzyka Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu i wygląda na to, że nie stracił jeszcze nadziei na powrót do zabawy w wojsko.
Jak donosi Super Express, Bartek rozpoczął studia podyplomowe na Akademii Sztuki Wojennej w Rembertowie, a weekendy jeździ do Torunia na zajęcia z politologii. Jak można się domyślać, po szczęśliwej obronie licencjatu nie porzucił nadziei na uzyskanie dyplomu magistra.
Jesteśmy na czwartym roku. To już trzecie zajęcia w tym semestrze, a kolokwia i egzaminy będę miał w styczniu 2019 roku – zwierzył się dziennikarzowi tabloidu. Jeszcze się nie przygotowuję. ale przymierzam się do nauki na egzaminy. Najbardziej interesują mnie przedmioty dotyczące instytucji politycznych, teorii polityki i cyberterroryzmu. Oprócz studiów z Toruniu robię też podyplomówkę na Akademii Sztuki Wojennej. Studiuję międzynarodowe stosunki wojskowe.